06.07.3303
Po dotarciu do Maskelyne w pierwszje kolejności skierowałem swoje kroki ku placówce medycznej. Tam przeszedłem kompletny skan 3 stopnia. Poza złamaną w trzech miejscach lewą ręką nie stwierdzono żadnych większych uszczerbków na zdrowiu. Spore odwodnienie oraz niedożywienie jakie ze sobą przywiozłem z przestępczej placówki której byłem przymusowym gościem dosyć szybko da radę się odwrócić. Badanie nie wykryło w moim organizmie zakazanych środków chemicznych, psychotropowych ani wszczepów technologicznych. W trzech słowach: wracam do zdrowia.
Następnie obowiązki, muszę złożyć raport w dowództwie TWH z całego zajścia.
Ponad miesiąc temu wpadłem na ślad który jak miałem nadzieję doprowadzi mnie do zaginionego Kokosza. Trop ten prowadził do tajnej placówki w systemie Gleise 9029. Po dotarciu do tego układu skierowałem swojego ASP'a w kierunku lokalnych planet w poszukiwaniu bazy. Jednakże dosyć szybko zostałem przechwycony przez jednostki Karmazynowych Smoków. Po opuszczeniu super rejsu w przestrzeni czekały na mnie dwie Cobry Mk3, natychmiast podjąłem próbę ucieczki i była by ona udana gdyby nie dwie kolejne jednostki które pojawiły się przede mną. Były to imperialne Cuttery, myślałem, że mi pomogą z napastnikami, ale zamiast tego otworzyły do mnie ogień. W ekspresowym tempie zniszczyli mi elektrownię oraz napęd FSD. Zanim zabrakło energii dla przyrządów pokładowych zdążyłem przeskanować te dwa kolosy. Ich sygnatura wskazywała że należą do Emperor's Dawn. Później wszystko potoczyło się szybko, abordaż, cios w głowę kolbą blastera i ciemność.
Gdy się ocknąłem siedziałem na krześle w pokoju przesłuchań, a przede mną typ o fizjonomii dziwnie przypominającej szczura, natomiast jego mimika oraz postawa jasno wskazywała, że to imperialny arystokrata. Zadawał wiele pytań, w większości dotyczyły one Husarii z naciskiem na jej działania ekspansyjne. Innym tematem który dosyć często pojawiał się w monologu tej gryzoniowej twarzy była współpraca TWH z dr. Samuelem Morbiuesem.
Brak odpowiedzi z mojej strony szybko poskutkował użyciem chemii. Ale i tu spotkał ich zawód bo jeszcze gdy służyłem w Imperialnych siłach otrzymałem zabezpieczenie typu gamma przed tego typu przesłuchaniami. Niestety było to dawno temu i gdy sprowadzili lepszego sondującego z lepszymi "sokami" moje bariery padły. Nie wiem co mogłem im powiedzieć, i nie wiem o co później pytali bo po przesłuchaniu pamięć krótkotrwała szwankowała mi przez prawie dwa tygodnie.
Po przesłuchaniu siedziałem w celi czekając na jakiś transport do placówki górniczej, w której pewnie bym szybko spotkał się ze swoim przeznaczeniem. Po blisko trzech tygodniach, w trakcie jak wtedy myślałem mojej ostatniej podróży los się do mnie uśmiechnął. Napadli na nas piraci. Przechwycili cały konwój, i zmusili go do udania się do ich bazy planetarnej. Po zadokowaniu udało mi się wykorzystać zamieszanie podczas relokacji jeńców i wymknąłem się z niewolniczego konduktu. Pokręciłem się trochę po bazie i znalazłem w końcu siedzibę herszta. Był trochę zaskoczony gdy wpadłem do jego "kajuty". Walka trwała krótko, przypłaciłem ją złamaną lewą ręką ale miałem jego broń. A wszyscy wiedzą, że gdy wyceluje się lufę w głowę przeciwnika ten nabiera ochoty do negocjacji. Ustaliliśmy, że ja biorę jedną z zatankowanych jednostek a on zatrzymuje swoje życie gdy wysadzę go w najbliższej cywilizowanej placówce. Herszt jak się później dowiedziałem zwie się w półświatku "Baron" i nie puszczał takich zniewag płazem.
Gdy wraz z nim na pokładzie dotarłem do systemu CD-44 224, wypuściłem go wolno i natychmiast sprzedałem starego Addera którym tam przylecieliśmy. Aby zgubić ewentualny pościg piratów wykupiłem miejsce w pasażerowcu do Vucumanda i tam skontaktowałem się z DaSilvą.
Niestety ślad po Kokoszu przepadł, obawiam się najgorszego.


.png)
![[Obrazek: OviPpm.png]](http://imageshack.com/a/img922/2964/OviPpm.png)
![[Obrazek: sjIJfpq.jpg]](https://i.imgur.com/sjIJfpq.jpg)
![[Obrazek: pPal2ty.jpg]](https://i.imgur.com/pPal2ty.jpg)