27.02.2016, 14:44 UTC
Ehh co by Wam tu napisać... zdarzył się wypadek. Zbliżałem się do powierzchni planety o sile przyciągania 2g bo chciałem porobić jakieś fotki. Nie przejmowałem się bo lądowałem tym statkiem już na planecie 6.73g. Pech chciał, że jakieś 2-3km od powierzchni dostałem telefon i nie zauważyłem, że za szybko tracę wysokość. Efekt jest taki, że nadal żyję, moduły są całe ale kadłub jest na 50%. Andzia zyskała kilka dodatkowych stabilizatorów i wygląda jak po ostrym tuningu
Rozważam kilka opcji:
1. Kontynuować swoją podróż w rozwalonym statku
2. Skierować się do najbliższej stacji, ok. 16 000 LY i się naprawić
3. Self destruct, co mi zaoszczędzi 2-3 dni, które bym stracił na powrót.
Ogólnie zastanawiam się też czy po powrocie lecieć dalej Anacondą czy nie przerzucić się na Aspa. Jakieś porady będą mile widziane.
Rozważam kilka opcji:
1. Kontynuować swoją podróż w rozwalonym statku
2. Skierować się do najbliższej stacji, ok. 16 000 LY i się naprawić
3. Self destruct, co mi zaoszczędzi 2-3 dni, które bym stracił na powrót.
Ogólnie zastanawiam się też czy po powrocie lecieć dalej Anacondą czy nie przerzucić się na Aspa. Jakieś porady będą mile widziane.

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
![[Obrazek: JI3AjNJ.png]](http://i.imgur.com/JI3AjNJ.png)
![[Obrazek: TyMf4ZR.png]](https://i.imgur.com/TyMf4ZR.png)