10.02.2020, 22:07 UTC
Wątek pewnie nie pasuje nigdzie, więc wrzucam do OT.
Nowy Rok, rocznica, czy jakiś jubileusz to często dobra okazja by coś przemyśleć, podsumować. To pretekst aby spojrzeć symbolicznie wstecz i rozliczyć się – w tym przypadku – ze sobą samym.
Cóż to za wzniosła rocznica? Otóż, za kilka dni minie okrągły rok, odkąd jestem w szeregach Skrzydlatych. Kiedy to minęło? Nie mam pojęcia, przeleciało szybko. Czy zbyt prędko? Tego też nie wiem.
Co straciłem? Pytanie z pozoru trudne, lecz po głębszym (lub „kilku głębszych”) przemyśleniu okazuje się retoryczne. Nie straciłem niczego, nawet czasu. Czas w TWH nie był czasem zmarnowanym, więc nie może być żadnej mowy o stracie. Co najwyżej, straciłem odrobinę kasy na nowy joystick, bo poprzedni zwyczajnie zajechałem podczas naszych zmagań o złoto w leaderboards CQC. Tyle było emocji! A zużycie sprzętu? Normalna rzecz. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło – nauczyłem się z grubsza te urządzenia naprawiać. Podstawy elektroniki może i wyniosłem ze swojej paroletniej przygody z dłubaniem w Commodore 64, czy Amigach, ale joysticków nie robiłem nigdy. Mamy już więc zaletę – przez ten rok nauczyłem się naprawić sobie joystick.
Nauczyłem się też wielu trików, ciekawostek i zasad mechaniki gry, które dotąd były mi obce, lub zwyczajnie mnie nie interesowały, a z perspektywy czasu okazały się bardzo przydatne. Dziękuję Wam, Koledzy za każdą radę: zarówno tą dobrą, jak i tą złą (człowiek uczy się nie tylko na swoich błędach/doświadczeniach, ale i na cudzych). Udoskonaliłem też latanie, nabrałem pewności siebie – za wsparcie i dobre słowo również dziękuję. Za drobne, uszczypliwe szyderstwa i ironie również – z ich powodu często starałem się udowodnić żartownisiom, że jednak potrafię. Ot, tak: na przekór tym, co we mnie nie wierzą. Macie, patrzcie (tylko potrzymajcie mi piwo), ponieważ w mniejszym lub większym stopniu...coś potrafię! Na przekór Wam udowodniłem, że umiem i coś jednak tam wiem!
Dość dobry przykład to AX-y, które prócz CQC pochłaniają mnie ostatnio do reszty. Jeszcze rok temu nie przyszłoby mi do głowy, że samodzielnie ustrzelę Cyclopa, pomogę komuś wysłać na kompost Hydrę. Proszę! Zostałem dowódcą HKK. Nigdy nie przeszłoby mi przez myśl, że przez rok będę w stanie zajść tak daleko. A ile jeszcze przede mną? Uprzedzając uwagę: nie mam na myśli kariery. Może sam ustrzelę kiedyś Hydrę? Może wreszczie utrę nosa jakiemuś słynnemu gankerowi? Może dowiem się czym jest Raxxla, lub ją znajdę? Czas pokaże.
Na pewno porwałem się na wiele szalonych rzeczy, za które nigdy nie zabrałbym się będąc poza Husarią. Myślę, że na pewno odpuściłbym lądowanie na planetach 10G, zabawę w CQC, jakieś dzikie, parogodzinne speedruny do Sagittariusa A* po neutronówkach. Nie chodzi o łapczywość i zboczenie na punkcie odznak – dla mnie było to raczej działanie na zasadzie „pokaż, że potrafisz”, czy sygnał: „konkuruj”. Forumowa odnzaka to tylko symbol – pamiątka po tym, że czegoś się dokonało i miało się przy tym jakieś ambicje. To także dowód, że się coś umie.
Zyskałem również paru naprawdę fajnych Kolegów, część z Was udało mi się poznać osobiście. To utwierdza mnie w przekonaniu, że TWH to nie jedynie wirtualny twór, tylko przede wszystkim grupa pozytywnie zakręconych, żywych ludzi z którymi można pogadać o wszystkim, napić się piwa w knajpie, pośmiać. Cytując pewnego youtubera z Białegostoku „Pozdrawiam, te osoby wiedzą o kogo chodzi”.
A osiągnięcie bojowego tytułu Elite, rangi Hero w CQC, paru złotych statuetek za leaderboardsy, grubych miliardów na koncie...to tylko kwestie wtórne, mało ważne. Myślę, że bardziej istotne jest to, o czym się tak rozpisałem.
Skrzydlata Husario, dziękuję za ten rok! Jeśli kogoś przez ten rok uraziłem – przepraszam, jeśli komuś pomogłem, to mówię „do usług, nie ma za co.”.
Nowy Rok, rocznica, czy jakiś jubileusz to często dobra okazja by coś przemyśleć, podsumować. To pretekst aby spojrzeć symbolicznie wstecz i rozliczyć się – w tym przypadku – ze sobą samym.
Cóż to za wzniosła rocznica? Otóż, za kilka dni minie okrągły rok, odkąd jestem w szeregach Skrzydlatych. Kiedy to minęło? Nie mam pojęcia, przeleciało szybko. Czy zbyt prędko? Tego też nie wiem.
Co straciłem? Pytanie z pozoru trudne, lecz po głębszym (lub „kilku głębszych”) przemyśleniu okazuje się retoryczne. Nie straciłem niczego, nawet czasu. Czas w TWH nie był czasem zmarnowanym, więc nie może być żadnej mowy o stracie. Co najwyżej, straciłem odrobinę kasy na nowy joystick, bo poprzedni zwyczajnie zajechałem podczas naszych zmagań o złoto w leaderboards CQC. Tyle było emocji! A zużycie sprzętu? Normalna rzecz. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło – nauczyłem się z grubsza te urządzenia naprawiać. Podstawy elektroniki może i wyniosłem ze swojej paroletniej przygody z dłubaniem w Commodore 64, czy Amigach, ale joysticków nie robiłem nigdy. Mamy już więc zaletę – przez ten rok nauczyłem się naprawić sobie joystick.
Nauczyłem się też wielu trików, ciekawostek i zasad mechaniki gry, które dotąd były mi obce, lub zwyczajnie mnie nie interesowały, a z perspektywy czasu okazały się bardzo przydatne. Dziękuję Wam, Koledzy za każdą radę: zarówno tą dobrą, jak i tą złą (człowiek uczy się nie tylko na swoich błędach/doświadczeniach, ale i na cudzych). Udoskonaliłem też latanie, nabrałem pewności siebie – za wsparcie i dobre słowo również dziękuję. Za drobne, uszczypliwe szyderstwa i ironie również – z ich powodu często starałem się udowodnić żartownisiom, że jednak potrafię. Ot, tak: na przekór tym, co we mnie nie wierzą. Macie, patrzcie (tylko potrzymajcie mi piwo), ponieważ w mniejszym lub większym stopniu...coś potrafię! Na przekór Wam udowodniłem, że umiem i coś jednak tam wiem!
Dość dobry przykład to AX-y, które prócz CQC pochłaniają mnie ostatnio do reszty. Jeszcze rok temu nie przyszłoby mi do głowy, że samodzielnie ustrzelę Cyclopa, pomogę komuś wysłać na kompost Hydrę. Proszę! Zostałem dowódcą HKK. Nigdy nie przeszłoby mi przez myśl, że przez rok będę w stanie zajść tak daleko. A ile jeszcze przede mną? Uprzedzając uwagę: nie mam na myśli kariery. Może sam ustrzelę kiedyś Hydrę? Może wreszczie utrę nosa jakiemuś słynnemu gankerowi? Może dowiem się czym jest Raxxla, lub ją znajdę? Czas pokaże.
Na pewno porwałem się na wiele szalonych rzeczy, za które nigdy nie zabrałbym się będąc poza Husarią. Myślę, że na pewno odpuściłbym lądowanie na planetach 10G, zabawę w CQC, jakieś dzikie, parogodzinne speedruny do Sagittariusa A* po neutronówkach. Nie chodzi o łapczywość i zboczenie na punkcie odznak – dla mnie było to raczej działanie na zasadzie „pokaż, że potrafisz”, czy sygnał: „konkuruj”. Forumowa odnzaka to tylko symbol – pamiątka po tym, że czegoś się dokonało i miało się przy tym jakieś ambicje. To także dowód, że się coś umie.
Zyskałem również paru naprawdę fajnych Kolegów, część z Was udało mi się poznać osobiście. To utwierdza mnie w przekonaniu, że TWH to nie jedynie wirtualny twór, tylko przede wszystkim grupa pozytywnie zakręconych, żywych ludzi z którymi można pogadać o wszystkim, napić się piwa w knajpie, pośmiać. Cytując pewnego youtubera z Białegostoku „Pozdrawiam, te osoby wiedzą o kogo chodzi”.
A osiągnięcie bojowego tytułu Elite, rangi Hero w CQC, paru złotych statuetek za leaderboardsy, grubych miliardów na koncie...to tylko kwestie wtórne, mało ważne. Myślę, że bardziej istotne jest to, o czym się tak rozpisałem.
Skrzydlata Husario, dziękuję za ten rok! Jeśli kogoś przez ten rok uraziłem – przepraszam, jeśli komuś pomogłem, to mówię „do usług, nie ma za co.”.
"Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!" - Witkacy

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)