31.07.2017, 13:39 UTC
No to oczyszczenie bufora:
To jestem chyba jednak bardziej pragmatyczny
Co mi po honorze jak będę martwy? Honorem nie napełnię też brzucha 
Patriotyzm jest bardzo pojemnym pojęciem i każdy z nas może go rozumieć inaczej i całkiem sensownie za swoją definicją argumentować. Dziś okazuje się nagle, że Polak to jednak zbyt szeroka definicja i obejmuje też takich wrednych internacjonalistów jak ja i zaczynają się pojawiać bardziej precyzyjne definicje jak Prawdziwy Polak albo Zwykły Polak. Bo Polak bez dodatkowego przymiotnika, to już taki szemrany i podejrzany. Ot, polskie piekiełko... i tak płynnie przechodzę do cech narodowych. Ale co to są cechy narodowe? Jak się głębiej zastanowić, to wychodzi, że to znów sztuczny twór, bo kulturowy. Doświadczenia historyczne tak ukształtowały ludność mieszkającą między Odrą a Bugiem, że z grubsza dzieli pewne wspólne cechy, ale wystarczy odpowiednio młodego osobnika od tej grupy odizolować i przenieść do innej, a nabierze cech tej innej grupy. Dobrze to widać na przykładzie USA, gdzie Jackowo (dzielnica Chicago zdominowana przez Polaków - największe skupisko naszych rodaków zaraz po Warszawie) to taka Polska w miniaturze ze wszystkimi swoimi przywarami i kompleksami, ale Polacy mieszkający pojedynczo i nie mający styczności z polskim środowiskiem przyjmują mentalność anglosaską.
Mnie Powstańcy nie interesują jako plastyczna, bezosobowa masa, która ma być jakimś nienaruszalnym symbolem i tabu. To byli zwykli ludzie. Dzieciaki mające plany i chcące budować przyszłość, ale przyszedł Herren Volk i się przyszłość skończyła. Interesują mnie poszczególne osoby, pojedyncze postawy. Ludzie z krwi i kości, a nie ze spiżu. idealizowanie czegokolwiek jest niebezpieczne, bo się zatraca skalę. Przestaje się człowiek zastanawiać nad przyczynami i skutkami - nie wynosi nauki.
Mam sporo znajomych o poglądach nazwijmy to, prawicowych i uważających się za patriotów, a ja cały czas nie potrafię ogarnąć ich postawy, która charakteryzuje się tym, że z jednej strony potrafią bezinteresowanie pomagać z ogromnym poświęceniem jednym biednym ludziom i pałać bezgraniczną nienawiścią i pluć żółcią na innych biednych ludzi, których nawet na oczy nie widzieli. Czym się jedni od drugich różnią? Że jedni urodzili się nad Wisłą, a drudzy nad Eufratem? Jak daleka jest to postawa od postawy nadzorców obozów koncentracyjnych, którzy przez sześć dni w tygodniu mordowali ludzi, a w siódmy szli do kościoła?
Podpisuję się wszystkimi kończynami pod formą patriotyzmu forsowaną przez np. ruch Młodej Polski, natomiast za skrajnie niebezpieczny uważam patriotyzm romantyczny. Z powyższych powodów, bo patriotyzm budowany na doświadczeniach wojennych, na martyrologii zawsze doprowadzi do podziału my-oni i moment przejścia patrioty w szowinistę przejdzie niezauważony, bo szowinista nigdy się tak nie nazwie, tylko będzie krzyczał, że jest patriotą lub prawdziwym patriotą.
Honor, naród, itd. to dla mnie pojęcia abstrakcyjne i jak ktoś kazałby mi się za nie bić to bym go wyśmiał. Natomiast wiem, że bez wahania broniłbym ludzi. Mogę tak stwierdzić, bo już byłem w takich sytuacjach, gdzie wiedziałem, że narażam własne życie niosąc pomoc. Zauważcie też, że większość żołnierzy (obojętnie z której wojny i z której strony barykady) we własnych wspomnieniach stwierdza, że nie walczyli za takie abstrakcyjne pojęcia jak "Bóg, honor, Ojczyzna" tylko za kolegę obok. Bo koniec końców tylko to się liczy. Takie górnolotne hasła wywołują wojny i omamiają ludzi, ale ostatecznie, gdy śmierć zagląda im w oczy zaczynają mieć to wszystko głęboko gdzieś i liczy się tylko człowiek.
No, to tyle. Mam nadzieję, że jednak będę mógł zostać, mimo, że uważam, że takie NWO to nie byłby głupi pomysł
Bo dyskusja zakłada ścieranie się poglądów, a tak, to byście się tu tylko klepali po plecach
Zauważcie też, że w świecie Elite narody to przeżytek, więc wyszło na moje
To jestem chyba jednak bardziej pragmatyczny
Co mi po honorze jak będę martwy? Honorem nie napełnię też brzucha 
Patriotyzm jest bardzo pojemnym pojęciem i każdy z nas może go rozumieć inaczej i całkiem sensownie za swoją definicją argumentować. Dziś okazuje się nagle, że Polak to jednak zbyt szeroka definicja i obejmuje też takich wrednych internacjonalistów jak ja i zaczynają się pojawiać bardziej precyzyjne definicje jak Prawdziwy Polak albo Zwykły Polak. Bo Polak bez dodatkowego przymiotnika, to już taki szemrany i podejrzany. Ot, polskie piekiełko... i tak płynnie przechodzę do cech narodowych. Ale co to są cechy narodowe? Jak się głębiej zastanowić, to wychodzi, że to znów sztuczny twór, bo kulturowy. Doświadczenia historyczne tak ukształtowały ludność mieszkającą między Odrą a Bugiem, że z grubsza dzieli pewne wspólne cechy, ale wystarczy odpowiednio młodego osobnika od tej grupy odizolować i przenieść do innej, a nabierze cech tej innej grupy. Dobrze to widać na przykładzie USA, gdzie Jackowo (dzielnica Chicago zdominowana przez Polaków - największe skupisko naszych rodaków zaraz po Warszawie) to taka Polska w miniaturze ze wszystkimi swoimi przywarami i kompleksami, ale Polacy mieszkający pojedynczo i nie mający styczności z polskim środowiskiem przyjmują mentalność anglosaską.
Mnie Powstańcy nie interesują jako plastyczna, bezosobowa masa, która ma być jakimś nienaruszalnym symbolem i tabu. To byli zwykli ludzie. Dzieciaki mające plany i chcące budować przyszłość, ale przyszedł Herren Volk i się przyszłość skończyła. Interesują mnie poszczególne osoby, pojedyncze postawy. Ludzie z krwi i kości, a nie ze spiżu. idealizowanie czegokolwiek jest niebezpieczne, bo się zatraca skalę. Przestaje się człowiek zastanawiać nad przyczynami i skutkami - nie wynosi nauki.
Mam sporo znajomych o poglądach nazwijmy to, prawicowych i uważających się za patriotów, a ja cały czas nie potrafię ogarnąć ich postawy, która charakteryzuje się tym, że z jednej strony potrafią bezinteresowanie pomagać z ogromnym poświęceniem jednym biednym ludziom i pałać bezgraniczną nienawiścią i pluć żółcią na innych biednych ludzi, których nawet na oczy nie widzieli. Czym się jedni od drugich różnią? Że jedni urodzili się nad Wisłą, a drudzy nad Eufratem? Jak daleka jest to postawa od postawy nadzorców obozów koncentracyjnych, którzy przez sześć dni w tygodniu mordowali ludzi, a w siódmy szli do kościoła?
Podpisuję się wszystkimi kończynami pod formą patriotyzmu forsowaną przez np. ruch Młodej Polski, natomiast za skrajnie niebezpieczny uważam patriotyzm romantyczny. Z powyższych powodów, bo patriotyzm budowany na doświadczeniach wojennych, na martyrologii zawsze doprowadzi do podziału my-oni i moment przejścia patrioty w szowinistę przejdzie niezauważony, bo szowinista nigdy się tak nie nazwie, tylko będzie krzyczał, że jest patriotą lub prawdziwym patriotą.
Honor, naród, itd. to dla mnie pojęcia abstrakcyjne i jak ktoś kazałby mi się za nie bić to bym go wyśmiał. Natomiast wiem, że bez wahania broniłbym ludzi. Mogę tak stwierdzić, bo już byłem w takich sytuacjach, gdzie wiedziałem, że narażam własne życie niosąc pomoc. Zauważcie też, że większość żołnierzy (obojętnie z której wojny i z której strony barykady) we własnych wspomnieniach stwierdza, że nie walczyli za takie abstrakcyjne pojęcia jak "Bóg, honor, Ojczyzna" tylko za kolegę obok. Bo koniec końców tylko to się liczy. Takie górnolotne hasła wywołują wojny i omamiają ludzi, ale ostatecznie, gdy śmierć zagląda im w oczy zaczynają mieć to wszystko głęboko gdzieś i liczy się tylko człowiek.
No, to tyle. Mam nadzieję, że jednak będę mógł zostać, mimo, że uważam, że takie NWO to nie byłby głupi pomysł
Bo dyskusja zakłada ścieranie się poglądów, a tak, to byście się tu tylko klepali po plecach
Zauważcie też, że w świecie Elite narody to przeżytek, więc wyszło na moje
Star Citizen kod referencyjny: STAR-7T7J-3QFX
YT: Obywatel Yautja - YouTube
YT: Obywatel Yautja - YouTube

.png)
.png)
.png)
.png)

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)