11.05.2017, 11:17 UTC
Ja osobiscie mialem nadzieje, ze nowa trylogia ME bedzie sie dziac kilkanascie/kilkadziesiat lat po wydarzeniach z ME3. Inni bohaterowie, ale w grze albo daloby sie spotkac kogos z pierwszej trylogii jako NPC (np. Ashley/Kaidan jako admiralowie), albo trafialibysmy na slady ich obecnosci w tym uniwersum - okret, stacja czy chocby akademia wojskowa nazwana imieniem Sheparda, albo cos innego w tym stylu. Zwiekszaloby to wiarygodnosc i spojnosc swiata. Rozumiem, ze BioWare chcialo zresetowac watki, bo z kazda kolejna czescia pojawialo sie coraz wiecej kombinacji decyzji podjetych wczesniej przez graczy, ktore tworcy gry musieli jakos przedstawic w grze. Pomysl z przeniesieniem akcji do Andromedy nie spotkal sie z krytyka z mojej strony. Niepokoj wywolaly dopiero pierwsze filmy z fragmentami rozgrywki, ktore im bylo ich wiecej, tym bardziej studzily moj entuzjazm wzgledem nowego ME. Teraz gre juz mam przypisana do Origin, ale nie czuje wielkiej ochoty zeby ja odpalac. W najlepszym razie odkladam przyjemnosc zwiazana z powrotem do uniwersum ME na pozniej, w najgorszym wstrzymuje sie ze sprawieniem sobie zawodu. Pewnie w niedalekim czasie odpale Andromede, zeby przekonac sie, ktory z tych dwoch "razow" jest prawdziwy, poki co jednak niech gra sobie spokojnie lezy i niech pojawi sie do niej tyle naprawiajacych patchow, ile moze.
