17.09.2022, 10:28 UTC
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.09.2022, 10:42 UTC przez NietoKT.)
Niezarejestrowany pub na planecie w systemie anarchistycznym. Ruch nie był zbyt duży, w końcu jeżeli nie byłeś typem spod ciemnej gwiazdy zazwyczaj unika się takich miejsc. Nad jednym ze stolików siedział na oko trzydziestoletni pirat. Resztki białych włosów wystawały gdzieniegdzie z wyłysialej głowy. To do niego przysiadł się pewien chłopak. Mężczyzna zlustrował go pobieżnie.
- To ty?
-Owszem. Szukam informacji na temat pewnego Komandora... Które ty podobno masz.
- Dobrze więc, co chcesz o nim wiedzieć? W dzisiejszych czasach nie ma nic za darmo... Za odpowiednią opłatą oczywiście powiem, co wiem.
- Dziesięć tysięcy kredytów może być? - Na oko dwudziestoletni mężczyzna wyraźnie nie był zadowolony, że musi wykładać pieniądze. Być może liczył, że stary lichwiarz nie będzie szukać interesów wszędzie gdzie może. Cóż... W takim razie wyglądało na to, że się przeliczył. Oferta jednak widocznie spodobała się rozmówcy, bo nieznacznie skinął głową i zaczął opowiadać.
- Pochodzi z niezależnego systemu. Jego ojciec pracował jako policjant w systemie. Matka była pilotem pasażerskim, ale zaginęła w trakcie jednej z misji, przewożąc VIPa federacji. - Wolał nie wspominać, że to on jest odpowiedzialny za jej zniknięcie. - W wieku 16 lat zaciągnął się na pilota myśliwca pokładowego. Pierwsze zadanie przyszło bardzo szybko, zabić jakiegoś lokalnego, niewiele znaczącego dezertera. Sprawy jednak się komplikują, a jego kompan ucieka do innego systemu, bez zabierania go. Trafia do niewoli piratów, skąd ucieka po roku, zabierając się na gapę w ładowni jakiegoś transportowca. Ucieka z pokładu na pierwszej lepszej stacji w trakcie zamieszania wywołanego przygotowaniami stacji do przyjęcia jakiegoś imperialnego VIPa.
Zostaje w systemie przez kilka miesięcy, w międzyczasie zdobywając tytuł Komandora i dorabiając się Addera wypełniając drobne robótki. Wiesz, a to przetransportować jakieś dane, a to kupić coś dla jakiejś frakcji. - Pirat zlustrował rozmówcę. Szatyn nie wyglądał na doświadczonego. Pirat zastanawiał się, czy opłacałoby się... Pożyczyć na czas nieokreślony jakieś jego oszczędności. Powstrzymał go jednak niebezpieczny błysk w brązowych oczach. Zorientował się, że od dłuższej chwili wpatruje się w niego, przerywając opowiadanie. Chłopak doskonale wiedział, o czym myślał. Postanowił nie ryzykować i kontynuował opowieść. - Piraci go szukali, jednak zawsze jakoś udawało się ich unikać. Szczęście w końcu mu się wyczerpało, gdy bazę naziemną zaatakowali ci sami piraci, którzy go porwali. Tak zbaczając z tematu to potem baza przeszła pod ich zwierzchnictwo.
Ale wracając. Podobno mało brakowało, ale udało mu się uciec do pobliskiego systemu kontrolowanego przez siły federacji. - Gdzieś z tyłu głowy chłopaka przypomniały mu się opowieści ojca o narodzie Polaków, który pochodził jeszcze z czasów przed erą kosmiczną, a który ojciec przedstawiał jako świetnych wojowników i honorowych sojuszników. I pewnie opowieści pozostały by opowieściami, gdyby w trakcie jednej z misji dla Federacji, kilka miesięcy później, o uszy nie obił mu się termin "Skrzydlata husaria". Zaintrygowany postanowił poszukać informacji, a w niedługim czasie skontaktować z członkami frakcji. Miał to szczęście, że jeden z husarzy (o7 CMDR TRAWA) postanowił wysłać po niego swój Lotniskowiec, by pomóc mu dostać się do systemów Husarii. Wyłożył na stół wiele kredytów, by zamaskować swoje położenie. Pomyślnie przeszedł rekrutację. Dosłownie przed kilkoma godzinami dostał wiadomość o awansie na husarza.
- Dalej ślad się urywa. Tyle wiem, zadowolomy? - Słowa pirata przywróciły go do rzeczywistości - Świetnie. Dobra, to teraz zapłata. Jak wspominałem, nie ma nic za darmo. - Chłopak rzucił na stół czip z kredytami, po czym odszedł w swoim kierunku. Pirat powiódł za nim wzrokiem, jednak po chwili wrócił wzrokiem na czip, który ten zostawił. Z jakiegoś powodu miał obawy przed wpłaceniem ich na konto, jednak po chwili odgonił te myśli i rozpoczął przelew środków. Spotkanie z nieznajomym chłopakiem przypomniało mi się, jak uczestniczył w ratowaniu młodziutkiego pilota z myśliwca. I dopiero wtedy rozpoznał nieznajomego. Spojrzał jeszcze raz w kierunku w którym ostatni raz mignął mu po raz ostatni, jednak chłopaka już nie było. W pośpiechu wstał od stołu, nawet nie płacąc za trunek. Nie wiedział, że w tym samym momencie tamten podkłada ładunek termiczny w jednym z silników jego Vipera. Chłopak zeskoczył ze statku i z pogardą spojrzał w jego kierunku. Odkąd dowiedział się, że to Piraci zabili jego matkę zawsze czuł do nich obrzydzenie. A teraz nareszcie znalazł tego odpowiedzialnego za jej śmierć. Odwrócił się, wsiadając do SRV. Teraz wystarczyło tylko obserwować. Skierował łazik poza teren bazy planetarnej. Wiedział, że pirat będzie chciał się stąd jak najszybciej ewakuować, i pominie procedury przedstartowe.
Nie mylił się. Gdy zobaczył postać wybiegającą z baru i pędzącą w panice do statku zaczął liczyć. Po kilku sekundach statek wzbił się w powietrze. Uśmiechnął się pod nosem. Za krótko. Po chwili pirat ustawił go prostopadle do powierzchni planety i włączył dopalacz. I to był błąd, bo statek eksplodował w wielkiej kuli ognia. Chłopak wezwał swój statek, jednocześnie robiąc szybki zwrot łazikiem. Po chwili z orbity przy akompaniamencie huku statku wychodzącego z supercruise, zleciał DBX, lądując w pobliżu. Nie minęła minuta, a NietoKT już leciał spowrotem do systemów Husarii. Misja "zemsta" wykonana.
- To ty?
-Owszem. Szukam informacji na temat pewnego Komandora... Które ty podobno masz.
- Dobrze więc, co chcesz o nim wiedzieć? W dzisiejszych czasach nie ma nic za darmo... Za odpowiednią opłatą oczywiście powiem, co wiem.
- Dziesięć tysięcy kredytów może być? - Na oko dwudziestoletni mężczyzna wyraźnie nie był zadowolony, że musi wykładać pieniądze. Być może liczył, że stary lichwiarz nie będzie szukać interesów wszędzie gdzie może. Cóż... W takim razie wyglądało na to, że się przeliczył. Oferta jednak widocznie spodobała się rozmówcy, bo nieznacznie skinął głową i zaczął opowiadać.
- Pochodzi z niezależnego systemu. Jego ojciec pracował jako policjant w systemie. Matka była pilotem pasażerskim, ale zaginęła w trakcie jednej z misji, przewożąc VIPa federacji. - Wolał nie wspominać, że to on jest odpowiedzialny za jej zniknięcie. - W wieku 16 lat zaciągnął się na pilota myśliwca pokładowego. Pierwsze zadanie przyszło bardzo szybko, zabić jakiegoś lokalnego, niewiele znaczącego dezertera. Sprawy jednak się komplikują, a jego kompan ucieka do innego systemu, bez zabierania go. Trafia do niewoli piratów, skąd ucieka po roku, zabierając się na gapę w ładowni jakiegoś transportowca. Ucieka z pokładu na pierwszej lepszej stacji w trakcie zamieszania wywołanego przygotowaniami stacji do przyjęcia jakiegoś imperialnego VIPa.
Zostaje w systemie przez kilka miesięcy, w międzyczasie zdobywając tytuł Komandora i dorabiając się Addera wypełniając drobne robótki. Wiesz, a to przetransportować jakieś dane, a to kupić coś dla jakiejś frakcji. - Pirat zlustrował rozmówcę. Szatyn nie wyglądał na doświadczonego. Pirat zastanawiał się, czy opłacałoby się... Pożyczyć na czas nieokreślony jakieś jego oszczędności. Powstrzymał go jednak niebezpieczny błysk w brązowych oczach. Zorientował się, że od dłuższej chwili wpatruje się w niego, przerywając opowiadanie. Chłopak doskonale wiedział, o czym myślał. Postanowił nie ryzykować i kontynuował opowieść. - Piraci go szukali, jednak zawsze jakoś udawało się ich unikać. Szczęście w końcu mu się wyczerpało, gdy bazę naziemną zaatakowali ci sami piraci, którzy go porwali. Tak zbaczając z tematu to potem baza przeszła pod ich zwierzchnictwo.
Ale wracając. Podobno mało brakowało, ale udało mu się uciec do pobliskiego systemu kontrolowanego przez siły federacji. - Gdzieś z tyłu głowy chłopaka przypomniały mu się opowieści ojca o narodzie Polaków, który pochodził jeszcze z czasów przed erą kosmiczną, a który ojciec przedstawiał jako świetnych wojowników i honorowych sojuszników. I pewnie opowieści pozostały by opowieściami, gdyby w trakcie jednej z misji dla Federacji, kilka miesięcy później, o uszy nie obił mu się termin "Skrzydlata husaria". Zaintrygowany postanowił poszukać informacji, a w niedługim czasie skontaktować z członkami frakcji. Miał to szczęście, że jeden z husarzy (o7 CMDR TRAWA) postanowił wysłać po niego swój Lotniskowiec, by pomóc mu dostać się do systemów Husarii. Wyłożył na stół wiele kredytów, by zamaskować swoje położenie. Pomyślnie przeszedł rekrutację. Dosłownie przed kilkoma godzinami dostał wiadomość o awansie na husarza.
- Dalej ślad się urywa. Tyle wiem, zadowolomy? - Słowa pirata przywróciły go do rzeczywistości - Świetnie. Dobra, to teraz zapłata. Jak wspominałem, nie ma nic za darmo. - Chłopak rzucił na stół czip z kredytami, po czym odszedł w swoim kierunku. Pirat powiódł za nim wzrokiem, jednak po chwili wrócił wzrokiem na czip, który ten zostawił. Z jakiegoś powodu miał obawy przed wpłaceniem ich na konto, jednak po chwili odgonił te myśli i rozpoczął przelew środków. Spotkanie z nieznajomym chłopakiem przypomniało mi się, jak uczestniczył w ratowaniu młodziutkiego pilota z myśliwca. I dopiero wtedy rozpoznał nieznajomego. Spojrzał jeszcze raz w kierunku w którym ostatni raz mignął mu po raz ostatni, jednak chłopaka już nie było. W pośpiechu wstał od stołu, nawet nie płacąc za trunek. Nie wiedział, że w tym samym momencie tamten podkłada ładunek termiczny w jednym z silników jego Vipera. Chłopak zeskoczył ze statku i z pogardą spojrzał w jego kierunku. Odkąd dowiedział się, że to Piraci zabili jego matkę zawsze czuł do nich obrzydzenie. A teraz nareszcie znalazł tego odpowiedzialnego za jej śmierć. Odwrócił się, wsiadając do SRV. Teraz wystarczyło tylko obserwować. Skierował łazik poza teren bazy planetarnej. Wiedział, że pirat będzie chciał się stąd jak najszybciej ewakuować, i pominie procedury przedstartowe.
Nie mylił się. Gdy zobaczył postać wybiegającą z baru i pędzącą w panice do statku zaczął liczyć. Po kilku sekundach statek wzbił się w powietrze. Uśmiechnął się pod nosem. Za krótko. Po chwili pirat ustawił go prostopadle do powierzchni planety i włączył dopalacz. I to był błąd, bo statek eksplodował w wielkiej kuli ognia. Chłopak wezwał swój statek, jednocześnie robiąc szybki zwrot łazikiem. Po chwili z orbity przy akompaniamencie huku statku wychodzącego z supercruise, zleciał DBX, lądując w pobliżu. Nie minęła minuta, a NietoKT już leciał spowrotem do systemów Husarii. Misja "zemsta" wykonana.
Wiem, jestem dziwny. Ale to moja dziwność, teraz wy też będziecie musieli sobie z nią radzić.
A jak się nie podoba to krzyż na drogę i kulka w łeb.
A jak się nie podoba to krzyż na drogę i kulka w łeb.

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)