Liczba postów: 61
Liczba wątków: 5
Dołączył: Aug 2016
Reputacja:
3
Platforma:
CMDR: SkillsmodPL
Patrzę na steamie po grę z kosmosem i statkami i laserami (ziu ziu ziu) i patrze: Elite Dangerous. Wchodzę oglądam teaser i sobie: myśle ale super gierka!. Patrzę się na skaner w statku i o mało nie spadłem z krzesła. Tak kupiłem tą grę ze względu na skaner
01001110 01101001 01100101 01101011 01110100 11000011 10110011 01110010 01111010 01111001 00100000 01101100 01110101 01100100 01111010 01101001 01100101 00100000 01101110 01101001 01100101 00100000 01101111 01100100 01110010 11000011 10110011 11000101 10111100 01101110 01101001 01100001 01101010 11000100 10000101 00100000 01100010 01101001 01100001 11000101 10000010 01100101 01101010 00100000 01101110 01101001 01110100 01101011 01101001 00100000 01101111 01100100 00100000 01100011 01111010 01100001 01110010 01101110 01100101 01101010 00101110 00100000 01001010 01100101 01110011 01111010 01100011 01111010 01100101 00100000 01101001 01101110 01101110 01101001 00100000 01101110 01101001 01100011 00100000 01101110 01101001 01100101 00100000 01110111 01101001 01100100 01111010 11000100 10000101 00101110 00101110 00101110
Jako weteran Frontier: Elite II latami czekałem na jakiegoś nowszego następcę. Próbowałem z X: Beyond the Frontier i tam, o ile dobrze pamiętam, po tutorialu coś mnie wessało i wyrzuciło w jakiejś nowej części kosmosu. Taki miał być twist fabularny. Efekt taki, że nie miałem pojęcia co mam niby dalej robić i wyłączyłem grę i już nigdy do niej nie wróciłem. Potem pojawiło się Eve: Online. Rzuciłem się na to jak szczerbaty na suchary, ale tam znowu trzeba było przebrnąć przez tworzenie postaci jak w grze RPG, a że nie szukałem gry RPG, więc na tym etapie zakończyłem przygodę z Eve (nawet nie dotarłem do etapu latania statkiem w kosmosie) i pogodzony z tym, że nowej Elite już nie będzie, odkurzyłem Amigę i wróciłem do grania we Frontiera. Aż tu nagle buchnęła wieść, że Braben wraca z nową Elitą. Śledziłem projekt od samego początku, ale nie kupowałem dostępu (generalnie podchodzę do idei kickstartera jak pies do jeża) i grę zakupiłem jak już pojawiła się w normalnej sprzedaży i, mimo braków względem starego Frontiera, gram zażarcie
Pogratulowac wytrwalosci. Ja uwielbiam ta tematyke, ale balem sie ze mi sie gra znudzi po tygodniu... Jednak bylo inaczej 1300h i dalej latam...
(25.09.2017, 11:04 UTC)Yautja napisał(a): Jako weteran Frontier: Elite II latami czekałem na jakiegoś nowszego następcę. Próbowałem z X: Beyond the Frontier i tam, o ile dobrze pamiętam, po tutorialu coś mnie wessało i wyrzuciło w jakiejś nowej części kosmosu. Taki miał być twist fabularny. Efekt taki, że nie miałem pojęcia co mam niby dalej robić i wyłączyłem grę i już nigdy do niej nie wróciłem. Potem pojawiło się Eve: Online. Rzuciłem się na to jak szczerbaty na suchary, ale tam znowu trzeba było przebrnąć przez tworzenie postaci jak w grze RPG, a że nie szukałem gry RPG, więc na tym etapie zakończyłem przygodę z Eve (nawet nie dotarłem do etapu latania statkiem w kosmosie) i pogodzony z tym, że nowej Elite już nie będzie, odkurzyłem Amigę i wróciłem do grania we Frontiera. Aż tu nagle buchnęła wieść, że Braben wraca z nową Elitą. Śledziłem projekt od samego początku, ale nie kupowałem dostępu (generalnie podchodzę do idei kickstartera jak pies do jeża) i grę zakupiłem jak już pojawiła się w normalnej sprzedaży i, mimo braków względem starego Frontiera, gram zażarcie 
Nic dodać nic ująć.. może tylko to ,że po drodze był jeszcze Privateer, X-y, Privateer 2 Darkening, Freelancer,
Nadszedł czas ED.
Doczekałem się i gram, gram to mało powiedziane........
Qui desiderat pacem praeparet bellum
Liczba postów: 74
Liczba wątków: 7
Dołączył: Nov 2015
Reputacja:
14
Platforma:
CMDR: Sopel Krol
Jaka moja historia przy poprzednikach jest zwykła 
Był grudzień 2014 roku. Grałem sobie wtedy grzecznie w EVE online. Nawet nie pamiętam czy przeczytałem recenzje w CD Action, na gry on-line czy gdziekolwiek indziej w każdym bądź razie gdzieś odświeżyłem sobie wiedze że taka gra jest. Wcześniej co prawda widziałem informacje na kick-starterze ale nie skusiłem się. Po premierze postanowiłem dac grze szanse aczkolwiek mnóstwo jej aspektów przemawiało na nie. Przede wszystkim filmiki reklamowe. Gdy zobaczyłem super nowoczesne statki kosmiczne które ganiały się ostrzeliwując z laserków na 200 metrów moje myśli mogły pójść tylko w jedną stronę. "Niepoważna gra dla dzieci". Dla inżyniera o sporej znajomości działania sprzętu wojskowego takie podejście do walk drażniło mnie i nadal drażni. Do tego informacja że gra będzie wydana na konsole i praktycznie jej zakup był przekreślony. Wiadomo jesli coś jest przeznaczone również na konsole to znaczy że produkt będzie spłycany, uproszczany i zidiacany. Jesli nawet nie, to po prostu pewnego poziomu wynikającego z aspektu kontrolera nie przeskoczy. Skomplikowanych menu i wielkich możliwości wyboru spodziewać się nie należy. Z perspektywy czasu wiem ze się nie pomyliłem w tej ocenie. Gra faktycznie jest rozwijana w kierunku utrzymania prostoty. Gdy już byłem na nie do zakupu przekonało mnie coś zupełnie innego, mapa galaktyki w skali 1:1. 50 czy 60 funtów które wydałem na grę, wydałem tylko by zobaczyć realistycznie oddaną galaktykę . Ponieważ kupiłem coś co można nazwać prostym symulatorem więc wypadało odpalić to z dżojstikiem. Pamiętałem że w pudełeczku na szafie takowy stoi po tym jak wkurzona wtedy jeszcze narzeczona zawinęła go ładnie w kartonik pół roku wcześniej i tam postawiła marudząc na wszystkie sposoby że od 2 lat i tak stał pod biurkiem i kurze zbierał. Niestety owe urządzenie oprócz kurzy zebrało coś jeszcze. Kartonik karotki na klatę. Efektem czego wszystko każdy możliwy klawisz w środku był twardo sklejony. Można więc powiedzieć że moja przygoda z elite rozpoczęła się od 3 godzinnego rozkręcania dżojstika i mycia każdego pojedynczego guzika z zasuszonej marchewki. Pierwsze odpalenie gry, konfiguracja, polatanie po świecie. Faktycznie gra ukazała fantastycznie oddane systemy gwiezdne, idiotyczny system misyjny, gorszy niż tragiczny system walki jak i jej powody, tragiczny system handlu, system frakcji robiony przez pijanego programistę i fantastyczne sterowanie statku. Gra chwile po wydaniu była piękną matrycą do zbudowania gry acz tazywanego kontentu nie miała prawie wcale. Zabawy w eksploracje, handel i powtarzalne bezsensowne misje starczyło na jakieś półtorej miesiąca może dwa w luźnych podejściach pomiędzy graniem w EVE i Crusader Kings. Też jakiś tydzień po starcie aby poszukać dodatkowej zawartości wstąpiłem do TWH. Wielkiej głębi to grze nie dodało ale przynajmniej było z kim pogadać na TS. Do dziś pamiętam swoje przemyślenia odnośnie TS w EVE a w Elite. W EVE ts jest bardzo zadaniowy, trzeba się komunikować aby przeżyć czy coś zrobić. W Elite ts służy by sobie pogadać
Gra mnie nie zauroczyła acz fajnie się w nią grało z doskoku przez 2 miesiące potem zwyczajnie stała się nudna. Odłożyłem ją na półkę mając nadzieję że się rozwinie w zawartość i wtedy wrócę. Wróciłem do poważniejszej gry po horyzontach. Lądowanie na planetach było zbyt kuszące aby je sobie odpuścić jednak same planety mimo że piękne wielkie i oddane z wielkim realizmem nie zaoferowały wiele rozgrywki poza strzelaniem się w bazach, łupaniem kamieni, i szukaniem skrzyneczek. Przy czym wszystkie trzy opcje zrobione znów przez pijanego programistę bez wyobraźni. Pograłem z miesiąc w miedzy czasie wymieniając pół peceta bo na starej konfiguracji skakały jak zając na parkotach. Wróciłem potem gdzieś tak w okolicach pacza 2.2. Napaliłem się na HTC VIVE a Elite była wręcz do grania w kasku stworzona. Zaopatrzyłem się w kask, doszlifowałem peceta po czym stwierdziłem że ta generacja kasków do grania w gry wymagające ostrego wzroku i nastawione na grafikę się jeszcze nie nadaje. Wszystko jest zbyt niewyraźne, co oczywiście nie znaczy że do gier o mniej ostrej grafice i wielkimi czcionkami nadaje się i to bardzo  . Aczkolwiek dzięki tej próbie znów sobie pograłem miesiąc czy dwa ciesząc się wyraźnym obrazem na ekranie monitora  .
Jak widzicie, nie mogę powiedzieć że mnie Elite uwiodło ale mogę powiedzieć że lubię do tej gry co jakiś czas wracać za każdym razem mając nadzieję e się rozwinie w kierunku gry o poważniejszym systemie handlu, poważniejszym traktowaniu i zarządzaniu frakcjami, poważnej eksploracji i zdecydowanie skomplikuje dając jakiekolwiek wyzwanie intelektualne. Niezmiennie się przy tym zawodząc.
(25.09.2017, 17:25 UTC)Sopel Krol napisał(a): Jaka moja historia przy poprzednikach jest zwykła...
...Niezmiennie się przy tym zawodząc.
Wiadomo, że od razu Rzymu nie zbudowano. Masz rację, gra ma swoje wady.
Exploracja do tej pory nie można oznaczyć sobie na planecie punktu, który nas interesuje, a grupowania punktów w ogóle nie ma.
Handel - nie mogę od razu sprzedać wszystkiego z ładowni. Nie ma osobnych zakładek na kupno i sprzedaż, które ułatwiłyby poruszanie się.
System misji - nie ma możliwości wzięcia najemników do pomocy w misji za np. jakąś umówioną kwotę. Już nie wspominając o wtórności misji.
Planety -fajnie by było jakby można było coś na nich porobić. Może stworzyć jakieś miejsca na budowę baz graczy itp.
Brak kraterów przy lądowaniu czy większej ilości pyłu/kurzu. Takie podstawowe aspekty graficzne.
Jazda łazikiem jest koszmarna i jest tylkop jeden typ łazika, a można by zrobić kilka rodzajów, plus np. pojazdy dostępne tylko w bazie (np. jakiś dźwig załadunkowy, czy artylerie obronne w misjach obrony stacji).
Autopilot dalej szwankuje, npc są traktowani inaczej niż gracze np. wlatując na stację musisz czekać, aż się miejsce zwolni (nie będzie tyle statków wylatywało), ale jak wylatujesz to npc wlatujący belugą mimo, iż ty wylatujesz to obiera kurs kolizyjny.)
brakuje tego lądowania na planetach atmosferycznych i chodzenia z perspektywy 1 os. No i czarna dziura nie jest straszna i nie jest za ładnie zrobiona graficznie. Skoro pulsar i gwiazdy neutronowe mogą Ciebie zabić to tym bardziej czarna dziura powinna. (mogliby zrobić horyzont zdarzeń podobny do pulsarów tylko bardziej deadly, no i odpowiedni przelot obok mógłby spowodować zwiększenie skoku 10x).
Ale gra mimo, iż czasem nudzi i irytuje to jakimś magicznym sposobem powoduje, iż dalej chcę w nią grać. Gra nie wybacza błędów, idzie szybko zginąć i stracić dane i sporo pieniędzy. Jednak mimo tylu minusów, uwielbiam latać, a najbardziej w skrzydle ze znajomymi. Najbardziej lubię wspólne latanie i eventy (wyścigi, kręgle, wspólny CZ, czy zwykła eskorta). No i te widoki... niekiedy idzie się zatracić.
Liczba postów: 200
Liczba wątków: 0
Dołączył: May 2017
Reputacja:
14
Platforma:
CMDR: Biomm
Ja się z tą grą wychowałem
Liczba postów: 65
Liczba wątków: 3
Dołączył: Apr 2017
Reputacja:
13
Platforma:
CMDR: Kris Olesky
A mnie mój brat w to wkręcił, ten co ten wątek napisał  . Na początku chciałem to cholerstwo wywalic. Wylecieć ze stacji nie potrafiłem, angielskiego niet, ... wrrr. Ale teraz jakoś daje rade i latamy sobie razem dobrze się bawiąc.
Liczba postów: 16
Liczba wątków: 1
Dołączył: Jul 2017
Reputacja:
3
Platforma:
CMDR: ---------------
09.10.2017, 18:46 UTC
Ja się broniłem przed ED prawie dwa lata i broniłbym się dalej, gdyby moje urodziny nie zbiegły się z promocją na Steamie.
Moje własne pisklę postanowiło mi "wbić nóż w plecy" i zrobiło prezent  .
No i wpadłem tak samo jak z Elite 2.
|