27.09.2023, 18:09 UTC
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.10.2023, 02:11 UTC przez Rolenton.)
Test łączności na potrzeby raportowania postępów ekspedycji.
4...
3...
2...
1...
Test zakończony pomyślnie.
- Ekspedycja do centrum galaktyki -
Będą tu zapisywane kopie raportów z samotnej wyprawy do centrum naszej galaktyki.
Decyzja o tej pielgrzymce podjęta została dla uczczenia awansu do rangi Husarza.
Statek wybrany na tę podróż, to mój pierwszy Sidewinder.
Konstrukcja mocno przestarzała, moduły nie modyfikowane.
Statek odchudzono do minimum, odrestaurowano każdą śrubkę.
Raporty będą wysyłane regularnie, jednak przez zwiększający się dystans oraz archaiczne systemy czas publikacji może być trudny do przewidzenia.
Start planowany na 24 września 3309 o godzinie 19:00.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: tRrD7lh.jpg]](https://i.imgur.com/tRrD7lh.jpg)
24.09.3309
Pierwsza seria skoków zakończona 2180 Ly od HR 8444 w systemie Aucoks ZA-W c18-1 wykazała trudności komputera pokładowego z wyznaczaniem skoku na odległość większą jak 21 Ly. Zużycie paliwa znacznie powyżej zakładanego skutkuje koniecznością tankowania po każdym skoku. Błędne wyniki skanu planety wybranej do lądowania w celu oceny stanu zbiorników paliwa spowodowały wyłączenie się modułu tarczy. Temperatura atmosfery wyższa od deklarowanej blisko ośmiokrotnie. Kolejna próba lądowania zakończona sukcesem. Na miejsce wybrane zostało osłonięte cieniem dno krateru na biegunie południowym. Przerwa w podróży na czas diagnostyki i podstawowych napraw. Wyniki diagnostyki za kilka godzin. Planowe podejście do Sagittariusa w 3 dni nierealne. Poziom bezpieczeństwa poniżej zadowalającego. Przerwanie ekspedycji przed osiągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: K6EZ1eg.jpg]](https://i.imgur.com/K6EZ1eg.jpg)
26.09.3309
Efekt diagnostyki niezadowalający. Błędne odczyty skanera dotyczące warunków panujących na planecie spowodowane brakiem sygnału zwrotnego. Samodzielna naprawa w warunkach polowych z aktualnymi zasobami niemożliwa. Moduł odłączono dla zaoszczędzenia energii. Nie zaobserwowano wycieku ze zbiorników paliwa. Przyczyna wyższego zużycia niejasna. Brak możliwości samodzielnego zaradzenia problemowi. Moduł tarczy całkowicie wypalony. Naprawa niemożliwa. Moduł odłączono. Funkcjonowanie reszty systemów statku w granicach normy. Start możliwy w ciągu godziny.
Druga seria skoków zakończona 4305 Ly od HR 8444 w systemie Thaileia IG-F b17-6 nie wykazała dodatkowych nieprawidłowości. Prawdopodobieństwo bezpiecznego powrotu niskie. Przerwanie ekspedycji przed ociągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: 5raqkTD.jpg]](https://i.imgur.com/5raqkTD.jpg)
27.09.3309
Trzecia seria skoków zakończona 5484 Ly od HR 8444 w systemie Pyramio LL-O b12-20. Żadnych dodatkowych problemów technicznych poza jedną awarią wszystkiego poza systemem podtrzymywania życia. Nagłe wyłączenie wszystkich systemów statku nie poprzedzone żadnym ostrzeżeniem. Cisza. Cisza i ciemność. Jedynie centrum Drogi Mlecznej przed dziobem. Nie było pewne kiedy i czy statek zacznie reagować na polecenia, więc w tej wymuszonej przerwie wziąłem notes i pozwoliłem sobie na brak profesjonalizmu w relacji z podróży i zacząłem pisać własne przemyślenia. Może uchroni to przed szaleństwem w tej obcej pustce. Wyrywki zapisków załączam.
Jestem dalej od zamieszkałych systemów niż kiedykolwiek. Od wielu skoków każdy system jaki odwiedzam jest opisany w komputerze pokładowym jako niezbadany. Jedyne dostępne informacje to typ gwiazdy. Dopiero ręczne skany pokazują ukryte wcześniej tajemnice. Wiele systemów przypomina Sol. Kilka planet na stabilnych orbitach, wiele z nich jest w stanie utrzymać atmosferę. Gazowe giganty chroniące inne planety przed kosmicznym śmieciem. Niemal na co trzeciej występuje życie organiczne. Przez zepsuty skaner nie jestem w stanie nic konkretnego powiedzieć o sytuacji geologicznej poza własnymi powierzchownymi obserwacjami. Ruchy górotwórcze występują czyli tektonika jest, jądro rozgrzane, pole magnetyczne być musi w takiej sytuacji. Inaczej się nie da. Atmosfera jest, to i erozja działa. Słowem, planeta żyje. Na swój sposób. Wiele takich. Kilka nawet terraformowalnych. Wodnych światów też sporo. Nie rozumiem tego wszystkiego. Dopiero tu w obcej pustce dociera do mnie jak małymi i żałosnymi istotami jesteśmy. Ludzie walczyli od zawsze. O co tylko się dało. I żeby to z całym wszechświatem o prawo do życia! Ale nie. Między sobą. O zasoby, o pieniądze, o wpływy, o idee wyssane nie wiem z którego palca... Żałośnie płytkie i krótkowzroczne. A tu tyle niesamowitości, tyle możliwości rozwoju. Bez głupich śmierci milionów ludzi. Po co walczyć z Federacją o jakiś tam system? Po co działać sobie na nerwy? Rozwijajmy się w drugą stronę. A weźcie sobie ten śmietnik i tam gnijcie. My będziemy się rozwijać dalej i dalej. Poza zasięgiem waszej zdolności pojmowania. Możliwości są niemal nieograniczone. Galaktyka jest spora. Informuję, jakby ktoś nie wiedział. Przygnębiająca jest świadomość ludzkiej ułomności. Ehh...
Druga rzecz, która mnie uderzyła jest na swój sposób bardziej... pozytywna? To złe słowo... Mniej dobijająca. To chyba bardziej odpowiednie określenie, choć też dalekie od ideału. Ale do rzeczy. Oddalając się od stolicy, po dość krótkim czasie dopadła mnie rutyna. Skok, tankowanie, skan, chłodzenie i znowu skok. Wpadłem w taki... nie letarg, ale coś blisko tego. Stan w którym głowa się wyłącza, oczy nie widzą, a ręce pracują automatycznie. Niektórzy by nazwali to stanem medytacyjnym czy jakoś tak. Nie znam się. Ale wracając... W takiej sytuacji odkryłem skąd z tyłu głowy wziął się pewien niepokój. Stary jestem, wiele lat w kokpicie przesiedziałem, a dopiero teraz na tym odludziu odkryłem co to było. Po niezliczonych skokach właśnie w tym stanie otępienia dotarły do mnie słowa kogoś chyba ważnego z bardzo odległej przeszłości Ziemi. "Gdy patrzysz w otchłań, wiedz, że otchłań patrzy na ciebie." Czy coś w ten deseń. Moment przed końcem odliczania do skoku, gwiazdy układają się w coś na podobieństwo ludzkiej tęczówki. Zakładam, że to jakieś soczewkowanie. Albo coś. Brzmi dostatecznie naukowo jak dla mnie. Jeden będzie to uważał znak, że jego bóg czuwa nad nim. Drugi wyjaśni sobie to podstawami fizyki. Jeden i drugi uzna ten wizualny efekt za coś naturalnego i w gruncie rzeczy dobrego. Bóstwo chroni - dobrze. Procedura skoku idzie prawidłowo - dobrze. Ja z kolei czuję ciągle ten niepokój. Że coś mi umyka. Coś szalenie ważnego, a jednocześnie nieistotnego. Jak mrówka patrząca w słońce. Słońce dobre, ważne. A jednocześnie mrówka nie może pojąć co można by z nim zrobić. Ważne i nieważne. Paradoks. Wredny na dodatek, bo siedzi na granicy między "Eureka!" a "Ni czorta nic nie rozumiem...".
Żeby nie było tak paranoicznie dodam jedną ciekawą dla mnie obserwację. Pierwszy raz widziałem na własne oczy efekty tak dalekiej podróży. Zbliżanie się do mgławicy, potem oglądanie się za siebie, żeby móc ją zobaczyć jeszcze raz. Drugą sprawą jest zwiększająca się jasność. Jeszcze nie opuściłem Inner Orion Spur, a już centrum galaktyki przesłania mi znaczną część widoku. Niezapomniane doznanie. I znów. Maleńkość człowieka względem już nawet nie wszechświata, ale jednej z miliardów galaktyk. I to wcale nie największej.
W tym momencie wyrwał mnie z szału pisania głos komputera pokładowego informujący o rozpoczęciu odliczania do kolejnego skoku. Brzmiał dziwnie. Inaczej. A może to tylko wrażenie takie było? Nie wiem. Mało istotne. Ruszam dalej.
Planowana dłuższa przerwa techniczna. Zaistniała sytuacja zagraża życiu pilota. Konieczny pełny drobiazgowy przegląd statku. Przerwanie ekspedycji przed ociągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: PDHtddR.jpg]](https://i.imgur.com/PDHtddR.jpg)
29.09.3309
Przegląd nie wykazał zupełnie nic. Wszystkie odczyty w normie. Wszystkie systemy sprawne z pominięciem wypalonej tarczy i odłączonego skanera. Rezultat przeglądu nie odpowiada stanowi faktycznemu w najmniejszym stopniu. Znaleziono ponadplanowy niemontowany podczas przygotowywania statku moduł dokujący. Brak innych wniosków. Sytuacja mocno niejasna.
Czwarta seria skoków zakończona 6979 Ly od HR 8444 w systemie Flyooe Hypue QA-U d4-196. Nie zanotowano większych problemów ponad wcześniej zgłaszane. Wcześniej w systemie Flyooe Hypue QH-L b14-10A pojawił się nieznany sygnał na radarze. Po zbadaniu sprawy okazało się, że to pole obiektów o strukturze krystalicznej i jakby kul połączonych na kształt styropianu. Mnogość sygnałów i ich specyfika skutkuje szumem na radarze całkowicie go ogłupiając. Prawdopodobne, że bardziej współczesne statki badawcze czy eksploracyjne wyposażone w lepsze systemy nie będą miały tego problemu. Te pierwsze w formie nieregularnej powoli wirującej gwiazdy koloru złotego zdawały się emanować jakimś rodzajem energii. Po zbliżeniu statek zadziałał jak membrana. Efektem tego dało się słyszeć dźwięk trudny do opisania. Buczenie, dźwięczne hipnotyzujące buczenie. Wiele różnych form i rozmiary sugerują rozrost. Zakładać można, że to jakaś forma życia nieorganicznego. Brak uzbrojenia uniemożliwił pobranie próbek. Jakkolwiek moralnie wątpliwe, mogłoby być korzystne dla celów naukowych. Sposób tej emanacji niejasny. Może jakaś forma promieniowania. Drugi rodzaj występujących tam obiektów, to wielkie okrągłe struktury połączone ze sobą w wydaje się zamierzony sposób. Kojarzy się to z atomami w związkach chemicznych, ale nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. W niektórych kierunkach dało się zauważyć swego rodzaju mgiełkę. Jakby miał być tam dobudowywany kolejny element, kolejna kula. Na tę chwilę nie jestem w stanie nic więcej wywnioskować. Fascynujące.
Konieczność rutynowej konserwacji wymusiła lądowanie. Podczas lotu ślizgowego dwukrotnie zgasł HUD. Przyczyna na tę chwilę nieznana. Zaskoczenie i braki szkoleniowe poskutkowały zbyt gwałtownym przyziemieniem i istotnymi uszkodzeniami kadłuba. Konieczna naprawa. Grawitacja, to wredna suka. Dalsze wnioski po remoncie. Przerwanie ekspedycji przed osiągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: 2v6DHfZ.jpg]](https://i.imgur.com/2v6DHfZ.jpg)
![[Obrazek: ALnjvmi.jpg]](https://i.imgur.com/ALnjvmi.jpg)
![[Obrazek: VvWNJbS.jpg]](https://i.imgur.com/VvWNJbS.jpg)
![[Obrazek: gByjei1.jpg]](https://i.imgur.com/gByjei1.jpg)
30.09.3309
Uszkodzenia okazały się nie tak poważne jak zakładano. Integralność kadłuba według komputera pokładowego udało się podnieść do 84%. Wiarygodność tych danych wątpliwa. Systemy wewnętrzne nie ucierpiały znacząco.
Piąta seria skoków zakończona 8550 Ly od HR 8444 w systemie Prieluia TB-T c17-32. Jedyna godna uwagi zmiana, to wejście na "wysokość" systemu docelowego. Do końca ok 834 skoki. Brak możliwości określenia przybliżonego czasu dotarcia. Przerwanie ekspedycji przed osiągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: k9K8Gfq.jpg]](https://i.imgur.com/k9K8Gfq.jpg)
1.10.3309
Szósta seria skoków zakończona 10 022 Ly od HR 8444 w systemie Plaa Ain QU-G d10-253. Brak nowych problemów ze statkiem. System o bardzo nietypowej strukturze. Niezwykle chaotyczny. Mocno niecodzienna ilość ciał niebieskich - 85. Wiele gazowych gigantów ze znaczną liczbą księżyców każdy. Trudno określić która gwiazda jest tą centralną. Całość sprawia wrażenie jakby był to efekt złączenia się dwóch lub więcej różnych systemów. W obecnej sytuacji brak możliwości stwierdzenia czy było tak w istocie. Ogromna ilość sygnałów biologicznych. Ślady aktywności geologicznej również w dużej ilości. Zalecane badania przez wyspecjalizowany zespół.
Nie zauważyłem nawet kiedy dotarłem do połowy Inner Scutum-Centaurus Arm. Wspominany wcześniej "tryb automatyczny" oszczędził mi chyba wiele frustracji z tej wściekle monotonnej drogi. Nie sposób też nie wspomnieć o drobnej modyfikacji sposobu wyszukiwania trasy. Teraz mam pewność, że paliwa nie zabraknie. Udało się odfiltrować bezużyteczne dla mnie gwiazdy z mapy. Z jednej strony dziękuję mojemu mentorowi że przekazał wiedzę jak to robić, a potem przypomniał w chwili potrzeby, ale z drugiej... Dołożył mi tyle tej cholernej nudy... Wcześniej były jakieś choćby szczątkowe, ale zawsze emocje. Czy będzie gdzie zatankować? Czy za tym systemem jest tylko pustka, czy może trzeba zaraz odskoczyć w bok w poszukiwaniu paliwa mając nadzieję, że starczy na powrót? Teraz ten dylemat zniknął jak za dotknięciem magicznego fuel scoopa. Został tylko skok od gwiazdy jednej do drugiej. Nawet systemami to ciężko nazwać. Żadnych planet. A jeśli już jakaś się trafiła, to tak niemożliwie nudna jak i ta podróż. Cicho, nudno, monotonnie. Raz wyrwał mnie z tej półśpiączki zgrzyt ze skanera z informacją o pierwszym spotkaniu gwiazdy typu "Y". Tak. Skaner zgrzyta. Ohydny metaliczny dźwięk przewiercający się na wylot od lewego oka do siedziska fotela. Mam coraz większą ochotę gołymi rękami wyszarpać mu głośnik i niech zamilknie. Gwiazdy przed dziobem zaczynają być coraz lepiej widoczne. Wcześniej była po prostu zwiększająca się jasność od strony centrum. Teraz całość wygląda jak rozrzucony biały żwirek na chmurach pyłu międzygwiezdnego. Była to długa seria skoków. Dłuższa niż pozwalał na to rozsądek. Na przerwę i tradycyjne szukanie problemów ze statkiem wybrałem planetę AB 3 I. Wydawała się równie dobra jak każda inna. Spora lodowa planeta z pierścieniami. Niby nic specjalnego, ale występujące na jej powierzchni kolory mnie zainteresowały. Biel, beż, żółć, czerń nawet. Po zbliżeniu okazało się, że powierzchnia jest raczej mało przyjazna. Płaskiego kawałka terenu ze świecą szukać. Góry, góry i jeszcze więcej gór. A za nimi kolejne góry. Nie zanotowałem tradycyjnych pasm. Raczej jakby cała powierzchnia była mniej więcej równomiernie pomarszczona. Jakby odessać ze środka planety połowę płaszcza. Niemożliwie wysokie, ostre, strzeliste jakby rozciągniętą lateksową rękawiczkę złapać, wyciągać i zamrozić. Po wielu godzinach wpatrywania się w powierzchnię z orbity udało mi się wypatrzeć krater. Było w nim coś dziwnego. Nijak mi tam nie pasował. Okrągły placek pośrodku gór. Po zbliżeniu dało się zauważyć wyżłobienia na jego jednym brzegu. Albo coś tam kiedyś płynęło, albo tektonika. Albo coś. Nie znam się, ale obserwacja ciekawa. Ładne. Jedna rzecz mnie wybudziła podczas schodzenia z orbity. Nie jestem pewny co widziałem. I czy faktycznie było co widzieć. Daję głowę, że w wyższych warstwach atmosfery zauważyłem kątem oka przez ułamek sekundy błysk. Może nie tyle błysk, co bardziej wyładowanie. Czerwony jakby piorun bijący w pustkę. Może to zwykłe zmęczenie. A może nie. Wyrównałem lot do horyzontu na wysokości 24 km i uważnie obserwując zrobiłem kilka kółek. Nie było tam nic. Niepokój jednak został. Ciężko będzie zasnąć dzisiaj.
Po regeneracji sił i prawidłowym 8-godzinnym śnie zaplanowany przegląd wszystkich systemów statku i ocena stanu łat mocowanych na kadłubie po nieumiejętnym lądowaniu.
Przerwanie ekspedycji przed osiągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: 35X6h0z.jpg]](https://i.imgur.com/35X6h0z.jpg)
![[Obrazek: uB3rhiW.jpg]](https://i.imgur.com/uB3rhiW.jpg)
![[Obrazek: 16wgO8E.jpg]](https://i.imgur.com/16wgO8E.jpg)
![[Obrazek: MKjqPO6.jpg]](https://i.imgur.com/MKjqPO6.jpg)
![[Obrazek: VPq0J05.jpg]](https://i.imgur.com/VPq0J05.jpg)
![[Obrazek: AQd0ncs.jpg]](https://i.imgur.com/AQd0ncs.jpg)
4...
3...
2...
1...
Test zakończony pomyślnie.
- Ekspedycja do centrum galaktyki -
Będą tu zapisywane kopie raportów z samotnej wyprawy do centrum naszej galaktyki.
Decyzja o tej pielgrzymce podjęta została dla uczczenia awansu do rangi Husarza.
Statek wybrany na tę podróż, to mój pierwszy Sidewinder.
Konstrukcja mocno przestarzała, moduły nie modyfikowane.
Statek odchudzono do minimum, odrestaurowano każdą śrubkę.
Raporty będą wysyłane regularnie, jednak przez zwiększający się dystans oraz archaiczne systemy czas publikacji może być trudny do przewidzenia.
Start planowany na 24 września 3309 o godzinie 19:00.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: tRrD7lh.jpg]](https://i.imgur.com/tRrD7lh.jpg)
24.09.3309
Pierwsza seria skoków zakończona 2180 Ly od HR 8444 w systemie Aucoks ZA-W c18-1 wykazała trudności komputera pokładowego z wyznaczaniem skoku na odległość większą jak 21 Ly. Zużycie paliwa znacznie powyżej zakładanego skutkuje koniecznością tankowania po każdym skoku. Błędne wyniki skanu planety wybranej do lądowania w celu oceny stanu zbiorników paliwa spowodowały wyłączenie się modułu tarczy. Temperatura atmosfery wyższa od deklarowanej blisko ośmiokrotnie. Kolejna próba lądowania zakończona sukcesem. Na miejsce wybrane zostało osłonięte cieniem dno krateru na biegunie południowym. Przerwa w podróży na czas diagnostyki i podstawowych napraw. Wyniki diagnostyki za kilka godzin. Planowe podejście do Sagittariusa w 3 dni nierealne. Poziom bezpieczeństwa poniżej zadowalającego. Przerwanie ekspedycji przed osiągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: K6EZ1eg.jpg]](https://i.imgur.com/K6EZ1eg.jpg)
26.09.3309
Efekt diagnostyki niezadowalający. Błędne odczyty skanera dotyczące warunków panujących na planecie spowodowane brakiem sygnału zwrotnego. Samodzielna naprawa w warunkach polowych z aktualnymi zasobami niemożliwa. Moduł odłączono dla zaoszczędzenia energii. Nie zaobserwowano wycieku ze zbiorników paliwa. Przyczyna wyższego zużycia niejasna. Brak możliwości samodzielnego zaradzenia problemowi. Moduł tarczy całkowicie wypalony. Naprawa niemożliwa. Moduł odłączono. Funkcjonowanie reszty systemów statku w granicach normy. Start możliwy w ciągu godziny.
Druga seria skoków zakończona 4305 Ly od HR 8444 w systemie Thaileia IG-F b17-6 nie wykazała dodatkowych nieprawidłowości. Prawdopodobieństwo bezpiecznego powrotu niskie. Przerwanie ekspedycji przed ociągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: 5raqkTD.jpg]](https://i.imgur.com/5raqkTD.jpg)
27.09.3309
Trzecia seria skoków zakończona 5484 Ly od HR 8444 w systemie Pyramio LL-O b12-20. Żadnych dodatkowych problemów technicznych poza jedną awarią wszystkiego poza systemem podtrzymywania życia. Nagłe wyłączenie wszystkich systemów statku nie poprzedzone żadnym ostrzeżeniem. Cisza. Cisza i ciemność. Jedynie centrum Drogi Mlecznej przed dziobem. Nie było pewne kiedy i czy statek zacznie reagować na polecenia, więc w tej wymuszonej przerwie wziąłem notes i pozwoliłem sobie na brak profesjonalizmu w relacji z podróży i zacząłem pisać własne przemyślenia. Może uchroni to przed szaleństwem w tej obcej pustce. Wyrywki zapisków załączam.
Jestem dalej od zamieszkałych systemów niż kiedykolwiek. Od wielu skoków każdy system jaki odwiedzam jest opisany w komputerze pokładowym jako niezbadany. Jedyne dostępne informacje to typ gwiazdy. Dopiero ręczne skany pokazują ukryte wcześniej tajemnice. Wiele systemów przypomina Sol. Kilka planet na stabilnych orbitach, wiele z nich jest w stanie utrzymać atmosferę. Gazowe giganty chroniące inne planety przed kosmicznym śmieciem. Niemal na co trzeciej występuje życie organiczne. Przez zepsuty skaner nie jestem w stanie nic konkretnego powiedzieć o sytuacji geologicznej poza własnymi powierzchownymi obserwacjami. Ruchy górotwórcze występują czyli tektonika jest, jądro rozgrzane, pole magnetyczne być musi w takiej sytuacji. Inaczej się nie da. Atmosfera jest, to i erozja działa. Słowem, planeta żyje. Na swój sposób. Wiele takich. Kilka nawet terraformowalnych. Wodnych światów też sporo. Nie rozumiem tego wszystkiego. Dopiero tu w obcej pustce dociera do mnie jak małymi i żałosnymi istotami jesteśmy. Ludzie walczyli od zawsze. O co tylko się dało. I żeby to z całym wszechświatem o prawo do życia! Ale nie. Między sobą. O zasoby, o pieniądze, o wpływy, o idee wyssane nie wiem z którego palca... Żałośnie płytkie i krótkowzroczne. A tu tyle niesamowitości, tyle możliwości rozwoju. Bez głupich śmierci milionów ludzi. Po co walczyć z Federacją o jakiś tam system? Po co działać sobie na nerwy? Rozwijajmy się w drugą stronę. A weźcie sobie ten śmietnik i tam gnijcie. My będziemy się rozwijać dalej i dalej. Poza zasięgiem waszej zdolności pojmowania. Możliwości są niemal nieograniczone. Galaktyka jest spora. Informuję, jakby ktoś nie wiedział. Przygnębiająca jest świadomość ludzkiej ułomności. Ehh...
Druga rzecz, która mnie uderzyła jest na swój sposób bardziej... pozytywna? To złe słowo... Mniej dobijająca. To chyba bardziej odpowiednie określenie, choć też dalekie od ideału. Ale do rzeczy. Oddalając się od stolicy, po dość krótkim czasie dopadła mnie rutyna. Skok, tankowanie, skan, chłodzenie i znowu skok. Wpadłem w taki... nie letarg, ale coś blisko tego. Stan w którym głowa się wyłącza, oczy nie widzą, a ręce pracują automatycznie. Niektórzy by nazwali to stanem medytacyjnym czy jakoś tak. Nie znam się. Ale wracając... W takiej sytuacji odkryłem skąd z tyłu głowy wziął się pewien niepokój. Stary jestem, wiele lat w kokpicie przesiedziałem, a dopiero teraz na tym odludziu odkryłem co to było. Po niezliczonych skokach właśnie w tym stanie otępienia dotarły do mnie słowa kogoś chyba ważnego z bardzo odległej przeszłości Ziemi. "Gdy patrzysz w otchłań, wiedz, że otchłań patrzy na ciebie." Czy coś w ten deseń. Moment przed końcem odliczania do skoku, gwiazdy układają się w coś na podobieństwo ludzkiej tęczówki. Zakładam, że to jakieś soczewkowanie. Albo coś. Brzmi dostatecznie naukowo jak dla mnie. Jeden będzie to uważał znak, że jego bóg czuwa nad nim. Drugi wyjaśni sobie to podstawami fizyki. Jeden i drugi uzna ten wizualny efekt za coś naturalnego i w gruncie rzeczy dobrego. Bóstwo chroni - dobrze. Procedura skoku idzie prawidłowo - dobrze. Ja z kolei czuję ciągle ten niepokój. Że coś mi umyka. Coś szalenie ważnego, a jednocześnie nieistotnego. Jak mrówka patrząca w słońce. Słońce dobre, ważne. A jednocześnie mrówka nie może pojąć co można by z nim zrobić. Ważne i nieważne. Paradoks. Wredny na dodatek, bo siedzi na granicy między "Eureka!" a "Ni czorta nic nie rozumiem...".
Żeby nie było tak paranoicznie dodam jedną ciekawą dla mnie obserwację. Pierwszy raz widziałem na własne oczy efekty tak dalekiej podróży. Zbliżanie się do mgławicy, potem oglądanie się za siebie, żeby móc ją zobaczyć jeszcze raz. Drugą sprawą jest zwiększająca się jasność. Jeszcze nie opuściłem Inner Orion Spur, a już centrum galaktyki przesłania mi znaczną część widoku. Niezapomniane doznanie. I znów. Maleńkość człowieka względem już nawet nie wszechświata, ale jednej z miliardów galaktyk. I to wcale nie największej.
W tym momencie wyrwał mnie z szału pisania głos komputera pokładowego informujący o rozpoczęciu odliczania do kolejnego skoku. Brzmiał dziwnie. Inaczej. A może to tylko wrażenie takie było? Nie wiem. Mało istotne. Ruszam dalej.
Planowana dłuższa przerwa techniczna. Zaistniała sytuacja zagraża życiu pilota. Konieczny pełny drobiazgowy przegląd statku. Przerwanie ekspedycji przed ociągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: PDHtddR.jpg]](https://i.imgur.com/PDHtddR.jpg)
29.09.3309
Przegląd nie wykazał zupełnie nic. Wszystkie odczyty w normie. Wszystkie systemy sprawne z pominięciem wypalonej tarczy i odłączonego skanera. Rezultat przeglądu nie odpowiada stanowi faktycznemu w najmniejszym stopniu. Znaleziono ponadplanowy niemontowany podczas przygotowywania statku moduł dokujący. Brak innych wniosków. Sytuacja mocno niejasna.
Czwarta seria skoków zakończona 6979 Ly od HR 8444 w systemie Flyooe Hypue QA-U d4-196. Nie zanotowano większych problemów ponad wcześniej zgłaszane. Wcześniej w systemie Flyooe Hypue QH-L b14-10A pojawił się nieznany sygnał na radarze. Po zbadaniu sprawy okazało się, że to pole obiektów o strukturze krystalicznej i jakby kul połączonych na kształt styropianu. Mnogość sygnałów i ich specyfika skutkuje szumem na radarze całkowicie go ogłupiając. Prawdopodobne, że bardziej współczesne statki badawcze czy eksploracyjne wyposażone w lepsze systemy nie będą miały tego problemu. Te pierwsze w formie nieregularnej powoli wirującej gwiazdy koloru złotego zdawały się emanować jakimś rodzajem energii. Po zbliżeniu statek zadziałał jak membrana. Efektem tego dało się słyszeć dźwięk trudny do opisania. Buczenie, dźwięczne hipnotyzujące buczenie. Wiele różnych form i rozmiary sugerują rozrost. Zakładać można, że to jakaś forma życia nieorganicznego. Brak uzbrojenia uniemożliwił pobranie próbek. Jakkolwiek moralnie wątpliwe, mogłoby być korzystne dla celów naukowych. Sposób tej emanacji niejasny. Może jakaś forma promieniowania. Drugi rodzaj występujących tam obiektów, to wielkie okrągłe struktury połączone ze sobą w wydaje się zamierzony sposób. Kojarzy się to z atomami w związkach chemicznych, ale nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. W niektórych kierunkach dało się zauważyć swego rodzaju mgiełkę. Jakby miał być tam dobudowywany kolejny element, kolejna kula. Na tę chwilę nie jestem w stanie nic więcej wywnioskować. Fascynujące.
Konieczność rutynowej konserwacji wymusiła lądowanie. Podczas lotu ślizgowego dwukrotnie zgasł HUD. Przyczyna na tę chwilę nieznana. Zaskoczenie i braki szkoleniowe poskutkowały zbyt gwałtownym przyziemieniem i istotnymi uszkodzeniami kadłuba. Konieczna naprawa. Grawitacja, to wredna suka. Dalsze wnioski po remoncie. Przerwanie ekspedycji przed osiągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: 2v6DHfZ.jpg]](https://i.imgur.com/2v6DHfZ.jpg)
![[Obrazek: ALnjvmi.jpg]](https://i.imgur.com/ALnjvmi.jpg)
![[Obrazek: VvWNJbS.jpg]](https://i.imgur.com/VvWNJbS.jpg)
![[Obrazek: gByjei1.jpg]](https://i.imgur.com/gByjei1.jpg)
30.09.3309
Uszkodzenia okazały się nie tak poważne jak zakładano. Integralność kadłuba według komputera pokładowego udało się podnieść do 84%. Wiarygodność tych danych wątpliwa. Systemy wewnętrzne nie ucierpiały znacząco.
Piąta seria skoków zakończona 8550 Ly od HR 8444 w systemie Prieluia TB-T c17-32. Jedyna godna uwagi zmiana, to wejście na "wysokość" systemu docelowego. Do końca ok 834 skoki. Brak możliwości określenia przybliżonego czasu dotarcia. Przerwanie ekspedycji przed osiągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: k9K8Gfq.jpg]](https://i.imgur.com/k9K8Gfq.jpg)
1.10.3309
Szósta seria skoków zakończona 10 022 Ly od HR 8444 w systemie Plaa Ain QU-G d10-253. Brak nowych problemów ze statkiem. System o bardzo nietypowej strukturze. Niezwykle chaotyczny. Mocno niecodzienna ilość ciał niebieskich - 85. Wiele gazowych gigantów ze znaczną liczbą księżyców każdy. Trudno określić która gwiazda jest tą centralną. Całość sprawia wrażenie jakby był to efekt złączenia się dwóch lub więcej różnych systemów. W obecnej sytuacji brak możliwości stwierdzenia czy było tak w istocie. Ogromna ilość sygnałów biologicznych. Ślady aktywności geologicznej również w dużej ilości. Zalecane badania przez wyspecjalizowany zespół.
Nie zauważyłem nawet kiedy dotarłem do połowy Inner Scutum-Centaurus Arm. Wspominany wcześniej "tryb automatyczny" oszczędził mi chyba wiele frustracji z tej wściekle monotonnej drogi. Nie sposób też nie wspomnieć o drobnej modyfikacji sposobu wyszukiwania trasy. Teraz mam pewność, że paliwa nie zabraknie. Udało się odfiltrować bezużyteczne dla mnie gwiazdy z mapy. Z jednej strony dziękuję mojemu mentorowi że przekazał wiedzę jak to robić, a potem przypomniał w chwili potrzeby, ale z drugiej... Dołożył mi tyle tej cholernej nudy... Wcześniej były jakieś choćby szczątkowe, ale zawsze emocje. Czy będzie gdzie zatankować? Czy za tym systemem jest tylko pustka, czy może trzeba zaraz odskoczyć w bok w poszukiwaniu paliwa mając nadzieję, że starczy na powrót? Teraz ten dylemat zniknął jak za dotknięciem magicznego fuel scoopa. Został tylko skok od gwiazdy jednej do drugiej. Nawet systemami to ciężko nazwać. Żadnych planet. A jeśli już jakaś się trafiła, to tak niemożliwie nudna jak i ta podróż. Cicho, nudno, monotonnie. Raz wyrwał mnie z tej półśpiączki zgrzyt ze skanera z informacją o pierwszym spotkaniu gwiazdy typu "Y". Tak. Skaner zgrzyta. Ohydny metaliczny dźwięk przewiercający się na wylot od lewego oka do siedziska fotela. Mam coraz większą ochotę gołymi rękami wyszarpać mu głośnik i niech zamilknie. Gwiazdy przed dziobem zaczynają być coraz lepiej widoczne. Wcześniej była po prostu zwiększająca się jasność od strony centrum. Teraz całość wygląda jak rozrzucony biały żwirek na chmurach pyłu międzygwiezdnego. Była to długa seria skoków. Dłuższa niż pozwalał na to rozsądek. Na przerwę i tradycyjne szukanie problemów ze statkiem wybrałem planetę AB 3 I. Wydawała się równie dobra jak każda inna. Spora lodowa planeta z pierścieniami. Niby nic specjalnego, ale występujące na jej powierzchni kolory mnie zainteresowały. Biel, beż, żółć, czerń nawet. Po zbliżeniu okazało się, że powierzchnia jest raczej mało przyjazna. Płaskiego kawałka terenu ze świecą szukać. Góry, góry i jeszcze więcej gór. A za nimi kolejne góry. Nie zanotowałem tradycyjnych pasm. Raczej jakby cała powierzchnia była mniej więcej równomiernie pomarszczona. Jakby odessać ze środka planety połowę płaszcza. Niemożliwie wysokie, ostre, strzeliste jakby rozciągniętą lateksową rękawiczkę złapać, wyciągać i zamrozić. Po wielu godzinach wpatrywania się w powierzchnię z orbity udało mi się wypatrzeć krater. Było w nim coś dziwnego. Nijak mi tam nie pasował. Okrągły placek pośrodku gór. Po zbliżeniu dało się zauważyć wyżłobienia na jego jednym brzegu. Albo coś tam kiedyś płynęło, albo tektonika. Albo coś. Nie znam się, ale obserwacja ciekawa. Ładne. Jedna rzecz mnie wybudziła podczas schodzenia z orbity. Nie jestem pewny co widziałem. I czy faktycznie było co widzieć. Daję głowę, że w wyższych warstwach atmosfery zauważyłem kątem oka przez ułamek sekundy błysk. Może nie tyle błysk, co bardziej wyładowanie. Czerwony jakby piorun bijący w pustkę. Może to zwykłe zmęczenie. A może nie. Wyrównałem lot do horyzontu na wysokości 24 km i uważnie obserwując zrobiłem kilka kółek. Nie było tam nic. Niepokój jednak został. Ciężko będzie zasnąć dzisiaj.
Po regeneracji sił i prawidłowym 8-godzinnym śnie zaplanowany przegląd wszystkich systemów statku i ocena stanu łat mocowanych na kadłubie po nieumiejętnym lądowaniu.
Przerwanie ekspedycji przed osiągnięciem celu nie do zaakceptowania.
Cmdr Rolenton
![[Obrazek: 35X6h0z.jpg]](https://i.imgur.com/35X6h0z.jpg)
![[Obrazek: uB3rhiW.jpg]](https://i.imgur.com/uB3rhiW.jpg)
![[Obrazek: 16wgO8E.jpg]](https://i.imgur.com/16wgO8E.jpg)
![[Obrazek: MKjqPO6.jpg]](https://i.imgur.com/MKjqPO6.jpg)
![[Obrazek: VPq0J05.jpg]](https://i.imgur.com/VPq0J05.jpg)
![[Obrazek: AQd0ncs.jpg]](https://i.imgur.com/AQd0ncs.jpg)

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)