30.05.2019, 12:51 UTC
:: DATE: <<SYNC>>
:: STATUS: <<REBOOTING...>>
Cholera znowu zezarlem Beef Jerky po terminie. Za kazdym razem zastanawiam sie czy zmienili przyprawy i tak ma byc czy wlasnie pakuje sie w 2 godzinne tarapaty ubikacyjne... No nic.
Poki co jeszcze kilka godzin do wylotu z Fan Horizons. Przestalo mi sie tu podobac odkad zaczely sie tu krecic te bezpanskie kundle szukajace zaczepki.
Ech, gdybym tylko mial umiejetnosci co moi bracia i dziadek...
Musze uporzadkowac te starocie i dokumenty. Zastanawiam sie po co ciagle wloke za soba te pamiatki. Wiecej czci i naleznego szacunku uswiadczylyby dryfujac w przestrzeni kosmicznej niz na pokladzie tej zagraconej Condy.
Moj dziadek pochodzil z Phekdy. Byl bardzo dobrze znany zarowno w Federacji jak i Imperium. Zdazyl napsuc im krwi nim ktokolwiek sie polapal. W naszej rodzinie krazy legenda ze dziadkowi siadly silniki w drodze powrotnej z eksploracji i nie udalo mu sie z nikim skontaktowac. Mysle ze wzialbym sznur i strzelil sobie w leb na jego miejscu. Straszna smierc. Za sterami Lannera II (juz ich nie produkuja), w samotnosci, bez mozliwosci autodestrukcji... cholera wie moze mialy szyberdach dla bardziej zdesperowanych Komandorow. O, prosze, okladka ksiazki serwisowej...
:: STATUS: <<REBOOTING FAILED>>
.............................
.............................
.............................
Ciesze sie ze poznalem tych kolesi z TWH, czysty przypadek choc zawsze wierzylem ze historia kolem sie toczy. Podobnie jak fortuna. Ale zeby zdobyc fortune to juz zupelnie inna historia...
.............................
.............................
.............................
:: SYSTEM: <<NAV UNAVAILABLE>>
:: LOCATION: <<NAV MODULE REBOOTING>>:: STATUS: <<REBOOTING...>>
Cholera znowu zezarlem Beef Jerky po terminie. Za kazdym razem zastanawiam sie czy zmienili przyprawy i tak ma byc czy wlasnie pakuje sie w 2 godzinne tarapaty ubikacyjne... No nic.
Poki co jeszcze kilka godzin do wylotu z Fan Horizons. Przestalo mi sie tu podobac odkad zaczely sie tu krecic te bezpanskie kundle szukajace zaczepki.
Ech, gdybym tylko mial umiejetnosci co moi bracia i dziadek...
Musze uporzadkowac te starocie i dokumenty. Zastanawiam sie po co ciagle wloke za soba te pamiatki. Wiecej czci i naleznego szacunku uswiadczylyby dryfujac w przestrzeni kosmicznej niz na pokladzie tej zagraconej Condy.
Moj dziadek pochodzil z Phekdy. Byl bardzo dobrze znany zarowno w Federacji jak i Imperium. Zdazyl napsuc im krwi nim ktokolwiek sie polapal. W naszej rodzinie krazy legenda ze dziadkowi siadly silniki w drodze powrotnej z eksploracji i nie udalo mu sie z nikim skontaktowac. Mysle ze wzialbym sznur i strzelil sobie w leb na jego miejscu. Straszna smierc. Za sterami Lannera II (juz ich nie produkuja), w samotnosci, bez mozliwosci autodestrukcji... cholera wie moze mialy szyberdach dla bardziej zdesperowanych Komandorow. O, prosze, okladka ksiazki serwisowej...
Moj Staruszka nie znalem ale kazdy dobrze o nim mowil... w koncu byl jedynym zywicielem rodziny. Nigdy go nie bylo w domu. A jak byl, to grzebal w papierach albo modulach. Potrafil spieprzyc doslownie kazdy mozliwy modul (cos po nim odziedziczylem w koncu!) ale jego zapal i optymizm to cos czego brakuje ludziom w tych dziwnych miedzygwiezdnych czasach...
Kilka lat temu dostal to ogromne zlecenie. Nie wiem sam czy sam sobie to wymyslil czy z kims skonsultowal ale eksploracja ktorej sie podjal byla ekonomicznym wyzwaniem i pochlonela mnostwo czasu, wysilku i w ostatecznosci pochlonela jego cholernego DBX'a.
Dlatego nie pozostalo mi nic innego niz pojsc za ciosem.
Kilka miesiecy temu udalo mi sie kupic Sidewindera. Dealer powiedzial ze w tej maszynie uda mi sie podbic galaktyke wiec bylem spokojny i zaczalem podstawowy kurs pilotazu, troche sie pokrecilem wokol domowego systemu az ktoregos razu moja uwage przykul sygnal wyslany przez kolonie karna opolad wiec postanowilem ze zobacze gdzie rezyduja najwieksze szumowiny tego systemu.
Instalacja miala wiele anten, masztow i takich tam pierdow wiec radosnie cwiczylem manewry, nikt mi nie przeszkadzal i nawet mialem przeczucie ze ktokolwiek kto sprawowal nadzor nad kontrola ruchu statkow mial taka beke ze mnie ze ze smiechu nie potrafil nawet wykrztusic z siebie ze mam po prostu stamtad spieprzac...
Usmiech szybko zniknal z ich twarzy gdy w poblizu proznie rozciely wsciekle wiazki laserowe, w statku az zagrzmialo od rozpaczliwego wolania o pomoc. Zanim polapalem sie o co chodzi po nogawce pociekla mi struzka strachu.
Statkiem rzucilo, potezna Anaconda jakiegos psychopaty staranowala mnie zanim zdazylem w ogole zerknac na skaner, zatoczylem kilkanascie beczek i odbilem sie od pobliskiego masztu. Powinienem uciekac, wiem... ale w tym samym momencie do akcji wkroczyly sluzby porzadkowe i zaczelo sie pieklo. Kiedy tylko obieralem sobie sciezke ucieczki po kilkuset metrach droge blokowaly mi salwy i wybcuhy, moj radar wskazywal ze przynajmniej dwa statki w poblizu sa w stosunku do mnie cholernie czerwone...
Gdzies kiedys wyczytalem ze zadna dobra historia nie rozpoczela sie slowami "Potrzymaj mi herbate" wiec na szybkosci wychylilem reszte Pacyfikatora (taki tani browar z Phekdy) i postanowilem zaryzykowac.
Dobrze pamietam ta Anaconde. Piekny kadlub w ciemnozielonej poswiacie kasany byl teraz kilkoma wiazkami laserow. Mialem do wyboru albo pomoc sluzbom porzadkowym albo ryzykowac smierc uciekajac jak tchorz. Nim podjalem decyzje grzalem juz jak idiota z moich zabojczych stockowych laserow do coraz bardziej oslabionej Condy. Potrwalo to moze 30 sekund nim zobaczylem jak eksploduje a jej szczatki odbijaja sie radosnie od kadlubow dwoch Vulturow. Katem oka widzialem blekitna smuge komunikatu ktory otrzymalem w momencie eksplozji Condy ale bylem zbyt zahipnotyzowany by oderwac wzrok...
Po powrocie do domu zaczepil mnie znajomy ze slyszal dobra nowine i ze przy weekendzie stawiam. Zglupialem.
Wladze systemu wyplacily mi z usmiechem 350 tysiecy za ten jeden malutki gest dobrej woli i pomoc "good guysom". Pomyslalem ze to rewelacyjna okazja i znak ze trzeba cos zrobic ze swoim zyciem. Siano zainwestowac i zwiedzic troche...swiatow.
Rozpoczalem skromne eksploracje i krok po kroku udalo mi sie uzbierac na Anaconde. Nie bede wchodzic w szczegoly mojej przeszlosci glebiej, ostatnimi czasu troche podrozowalem, troche uczylem sie samoobrony od najlepszych pilotow jakich znam, mam duzo szczescia generalnie bo otaczaja mnie ludzie ktorzy:
1. Sa wyrozumiali
2. Sa doswiadczeni
3. Gadaja do rzeczy
4. Nie gadaja za duzo
:: DATE: <<CHECK INPUT>>
:: SYSTEM: <<NAV UNAVAILABLE>>
:: LOCATION: <<NAV MODULE UNRESPONSIVE>>:: STATUS: <<REBOOTING FAILED>>
Szlag by to... Troche tu postoje. Musze byc cierpliwy i nauczyc sie tego zlomu od poczatku... w inzynierowanie mi sie zachcialo bawic...
.............................
.............................
.............................
Ciesze sie ze poznalem tych kolesi z TWH, czysty przypadek choc zawsze wierzylem ze historia kolem sie toczy. Podobnie jak fortuna. Ale zeby zdobyc fortune to juz zupelnie inna historia...
.............................
.............................
.............................