13.03.2017, 18:59 UTC
Dzień Sto Osiemdziesiąty Ósmy - Bójka
Gdy dwa dwa wcześniej Colon wróciła do bazy wraz w wystraszoną Mariną naprawdę nie mogłem wyjść z podziwu, że poradziła sobie ona bez problemu z czterema przeciwnikami w dodatku uchodząc przy tym całkowicie bez szwanku. Zastanawiałem się czy przypadkiem Tammy ruszyła tak żwawo do przodu z nagłej chęci niesienia pomocy, co było moim zdaniem wątpliwe, czy po prostu chciała przetestować swój nowy miecz. Po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że raczej chodziło o to drugie, zwłaszcza, że przez ostatnie dwa dni Tammy wydawała się być zrelaksowana i zadowolona jak nigdy wcześniej. Pewnego razu, gdy byłem w trakcie konstruowania kolejnego modułu potrzebnego do uruchomienia naszego okrętu sama przeniosła mi butelkę wody oraz ciepły posiłek.
- Dzięki Colon - powiedziałem żując soczystego stek - nie poznaję cię ostatnio wiesz
Colon jedynie rzuciła mi pół uśmiech, odwróciła się i zniknęła z mojego pola widzenia. Wróciłem do pracy jeszcze bardziej nie rozumiejąc co jej jest.
Tymczasem Misaki powoli wkomponowywała się w naszą wesoła gromadkę. Oprócz tego, że za każdym razem gdy tylko mogła zamykała się we własnym pokoju by oglądać te swoje wschodnie bajeczki pomagała mi zarówno przy pracy nad Horyzontem (chociaż jej rola ograniczała się głównie do prostych rzeczy jak przytrzymanie mi jakiegoś modułu podczas montażu lub składanie drobnych elementów) a także z wdzięcznością pomagała przy utrzymywaniu porządku na terenie całej osady. No i jako, że była w podobnym wieku do Gabeli dziewczyny szybko znalazły ze sobą wspólny język.
Inaczej sprawa wyglądała z Mariną. Odkąd do nas przybyła praktycznie do nikogo się nie odzywała. Valencia opowiedziała mi, że dziewczyna długi czas spędziła w niewoli i cudem zdołała uciec gdy piraci postanowili sprzedać ją Fioletowemu plemieniu. Marina wciąż była przerażona i mimo, że zwróciliśmy jej wolność obawiała się nas nie mniej niż wcześniejszych grup, a zwłaszcza Colon, którą unikała jak ognia.
Zauważyliśmy też, że Fitzgerald ma spore ciągoty do alkoholu i gdy tylko zdawało jej się, że nikt nie patrzy momentalnie czmychała w stronę groty, w której przetrzymywaliśmy beczki z fermentującym trunkiem. Zabierała stamtąd po kilka butelek po czym uciekała do swojej kwatery. Wiedziałem o tym, ponieważ udało mi się ją kilka razy widzieć stąpającą po cichu w środku nocy, licząc na to, że zdoła się przemknąć. Lata spędzone w kosmosie niestety zrobiły ze mnie nocnego marka i nie zwracałem większej uwagi na porę dnia. Nie robiłem co prawda Marinie żadnych awantur z tego powodu, ale też nie ukrywałem, że niezbyt podoba mi się jej zachowanie. Przynajmniej, aż do trzeciego dnia pobytu dziewczyny w naszej grupie. Wtedy Marina kompletnie zbzikowała.
- Wyyyyyyyyy! - usłyszałem jej ciężki głos pochodzący z jadalni - Nie będziecie mnie tu siłą przetrzymywać!
- Przecież sama prosiłaś o pomoc! - powiedziała z wyrzutem Nana
- O pomoc, a nie o więzienie! - ryknęła jeszcze głośniej
Rzuciłem się biegiem do jadalni. Gy otworzyłem drzwi zastałem wewnątrz Valencię, Neko oraz Marinę, która była kompletnie pijana. Chwile później do środka wpadła też Colon skupiając swój miażdżący wzrok na wpół upitej butelce piwa, którą Fitzgeraldwłaśnie cisnęła ze złością w podłogę. Colon już miała ruszyć w jej stronę, ale zatrzymałem ją.
- A Tyyyyyy, Coloooon czy jak ci tam! Wcale się ciebie nie boję! - rzekła wyzywająco Marina w stronę Tammy
- Naprawdę? - odparła wściekła Colon - Z przyjemnością sprawię, że zaczniesz! - dodała ściskając dłoń na rękojeści swego miecza
W tym czasie bez słów nakazałem Valencii i Neko opuścić jadalnię. Obydwoje widząc, że sytuacja jest coraz bardziej napięta posłusznie zastosowali się do polecenia.
Marina potraktowała te słowa jako wyzwanie i rzuciła się z pięściami na Colon. Tammy szybkim ruchem wykorzystała siłę uderzenia przeciwko niej samej i Fitzgerlad wylądowała z impetem na podłodze. To jednak wcale jej nie zniechęciło, otrząsnęła się i wstała. Tammy błyskawicznym kopniakiem w kolano ponownie powaliła ją na deski i dołożyła cios w szczękę. Dziewczyna padła na ziemię nieprzytomna.
![[Obrazek: fuWCwyY.png]](http://i.imgur.com/fuWCwyY.png)
- Jak chcesz to sobie ją opatrz - rzuciła w moją stronę z obojętnością - teraz to ja idę się napić.
Gdy dwa dwa wcześniej Colon wróciła do bazy wraz w wystraszoną Mariną naprawdę nie mogłem wyjść z podziwu, że poradziła sobie ona bez problemu z czterema przeciwnikami w dodatku uchodząc przy tym całkowicie bez szwanku. Zastanawiałem się czy przypadkiem Tammy ruszyła tak żwawo do przodu z nagłej chęci niesienia pomocy, co było moim zdaniem wątpliwe, czy po prostu chciała przetestować swój nowy miecz. Po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że raczej chodziło o to drugie, zwłaszcza, że przez ostatnie dwa dni Tammy wydawała się być zrelaksowana i zadowolona jak nigdy wcześniej. Pewnego razu, gdy byłem w trakcie konstruowania kolejnego modułu potrzebnego do uruchomienia naszego okrętu sama przeniosła mi butelkę wody oraz ciepły posiłek.
- Dzięki Colon - powiedziałem żując soczystego stek - nie poznaję cię ostatnio wiesz
Colon jedynie rzuciła mi pół uśmiech, odwróciła się i zniknęła z mojego pola widzenia. Wróciłem do pracy jeszcze bardziej nie rozumiejąc co jej jest.
Tymczasem Misaki powoli wkomponowywała się w naszą wesoła gromadkę. Oprócz tego, że za każdym razem gdy tylko mogła zamykała się we własnym pokoju by oglądać te swoje wschodnie bajeczki pomagała mi zarówno przy pracy nad Horyzontem (chociaż jej rola ograniczała się głównie do prostych rzeczy jak przytrzymanie mi jakiegoś modułu podczas montażu lub składanie drobnych elementów) a także z wdzięcznością pomagała przy utrzymywaniu porządku na terenie całej osady. No i jako, że była w podobnym wieku do Gabeli dziewczyny szybko znalazły ze sobą wspólny język.
Inaczej sprawa wyglądała z Mariną. Odkąd do nas przybyła praktycznie do nikogo się nie odzywała. Valencia opowiedziała mi, że dziewczyna długi czas spędziła w niewoli i cudem zdołała uciec gdy piraci postanowili sprzedać ją Fioletowemu plemieniu. Marina wciąż była przerażona i mimo, że zwróciliśmy jej wolność obawiała się nas nie mniej niż wcześniejszych grup, a zwłaszcza Colon, którą unikała jak ognia.
Zauważyliśmy też, że Fitzgerald ma spore ciągoty do alkoholu i gdy tylko zdawało jej się, że nikt nie patrzy momentalnie czmychała w stronę groty, w której przetrzymywaliśmy beczki z fermentującym trunkiem. Zabierała stamtąd po kilka butelek po czym uciekała do swojej kwatery. Wiedziałem o tym, ponieważ udało mi się ją kilka razy widzieć stąpającą po cichu w środku nocy, licząc na to, że zdoła się przemknąć. Lata spędzone w kosmosie niestety zrobiły ze mnie nocnego marka i nie zwracałem większej uwagi na porę dnia. Nie robiłem co prawda Marinie żadnych awantur z tego powodu, ale też nie ukrywałem, że niezbyt podoba mi się jej zachowanie. Przynajmniej, aż do trzeciego dnia pobytu dziewczyny w naszej grupie. Wtedy Marina kompletnie zbzikowała.
- Wyyyyyyyyy! - usłyszałem jej ciężki głos pochodzący z jadalni - Nie będziecie mnie tu siłą przetrzymywać!
- Przecież sama prosiłaś o pomoc! - powiedziała z wyrzutem Nana
- O pomoc, a nie o więzienie! - ryknęła jeszcze głośniej
Rzuciłem się biegiem do jadalni. Gy otworzyłem drzwi zastałem wewnątrz Valencię, Neko oraz Marinę, która była kompletnie pijana. Chwile później do środka wpadła też Colon skupiając swój miażdżący wzrok na wpół upitej butelce piwa, którą Fitzgeraldwłaśnie cisnęła ze złością w podłogę. Colon już miała ruszyć w jej stronę, ale zatrzymałem ją.
- A Tyyyyyy, Coloooon czy jak ci tam! Wcale się ciebie nie boję! - rzekła wyzywająco Marina w stronę Tammy
- Naprawdę? - odparła wściekła Colon - Z przyjemnością sprawię, że zaczniesz! - dodała ściskając dłoń na rękojeści swego miecza
W tym czasie bez słów nakazałem Valencii i Neko opuścić jadalnię. Obydwoje widząc, że sytuacja jest coraz bardziej napięta posłusznie zastosowali się do polecenia.
Marina potraktowała te słowa jako wyzwanie i rzuciła się z pięściami na Colon. Tammy szybkim ruchem wykorzystała siłę uderzenia przeciwko niej samej i Fitzgerlad wylądowała z impetem na podłodze. To jednak wcale jej nie zniechęciło, otrząsnęła się i wstała. Tammy błyskawicznym kopniakiem w kolano ponownie powaliła ją na deski i dołożyła cios w szczękę. Dziewczyna padła na ziemię nieprzytomna.
![[Obrazek: fuWCwyY.png]](http://i.imgur.com/fuWCwyY.png)
- Jak chcesz to sobie ją opatrz - rzuciła w moją stronę z obojętnością - teraz to ja idę się napić.
