07.02.2017, 21:18 UTC
Dzień Pięćdziesiąty Szósty - Telenowela
W końcu udało mi się zastać McClaina bez szwendającej się w pobliżu Colon. Kiedy dowiedziałem się o tym, że jest utalentowanym rzemieślnikiem od razu desygnowałem go do produkcji cegieł, które miały posłużyć przy budowie północnego muru.
Tak niech robi cegły.
- Siemka Tadek i jak tam po ślubie? - spytał pogodnie nie nie przerywając pracy
- Słyszałem, że ty i Colon chodzicie ze sobą - zagadnąłem niby średnio zainteresowany
Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął.
- Ach tak, Colon ci powiedziała?
- Sam się domyśliłem.
- Tak, tak to prawda! Chciałeś o coś w związku z tym zapytać?
Przez chwilę myślałem nieco czy faktycznie to zrobić, postanowiłem jednak spróbować.
- W sumie to powiedz mi jedno McClain.
- Co takiego?
- Siedzę tutaj z Colon praktycznie od początku, jeszcze zanim zjawiła się tutaj Valencia. Przez miesiąc próbuję zagadać, a ona traktuje mnie jak idiotę, po czym zjawiasz się ty i z dnia na dzień jesteście parą. Nie żebym miał coś przeciwko, wręcz cieszę się waszym szczęściem, ale możesz mi do cholery wyjaśnić co jest ze mną w takim razie nie tak?!
McClain na początku odebrał moje słowa jak żart, gdy jednak zdał sobie sprawę, że mówię na poważnie uśmiech spełzł mu z twarzy.
- Eeee no ty jej w ogóle nie rozumiesz Tadek.
- Czego kurde nie rozumiem? - nacisnąłem
- No Colon nie jest taka jak ci się wydaje.
Myślałem, że padnę. Ten koleś ma zamiar mi wciskać taką sztampę?
- Tja a co masz na myśli?
- Wewnątrz ma bardzo łagodną naturę, a ty tego nie dostrzegasz - wyjaśnił spokojnie McClain
- Jakoś ciężko mi to zauważyć, zwłaszcza kiedy kogoś masakruje tym swoim kijem!
- A potem żali się, że jak dziecko ciągle patrzysz na nią jak na wariatkę i jak boi się, że nigdy nie wróci do domu
W końcu udało mi się zastać McClaina bez szwendającej się w pobliżu Colon. Kiedy dowiedziałem się o tym, że jest utalentowanym rzemieślnikiem od razu desygnowałem go do produkcji cegieł, które miały posłużyć przy budowie północnego muru.
Tak niech robi cegły.
- Siemka Tadek i jak tam po ślubie? - spytał pogodnie nie nie przerywając pracy
- Słyszałem, że ty i Colon chodzicie ze sobą - zagadnąłem niby średnio zainteresowany
Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął.
- Ach tak, Colon ci powiedziała?
- Sam się domyśliłem.
- Tak, tak to prawda! Chciałeś o coś w związku z tym zapytać?
Przez chwilę myślałem nieco czy faktycznie to zrobić, postanowiłem jednak spróbować.
- W sumie to powiedz mi jedno McClain.
- Co takiego?
- Siedzę tutaj z Colon praktycznie od początku, jeszcze zanim zjawiła się tutaj Valencia. Przez miesiąc próbuję zagadać, a ona traktuje mnie jak idiotę, po czym zjawiasz się ty i z dnia na dzień jesteście parą. Nie żebym miał coś przeciwko, wręcz cieszę się waszym szczęściem, ale możesz mi do cholery wyjaśnić co jest ze mną w takim razie nie tak?!
McClain na początku odebrał moje słowa jak żart, gdy jednak zdał sobie sprawę, że mówię na poważnie uśmiech spełzł mu z twarzy.
- Eeee no ty jej w ogóle nie rozumiesz Tadek.
- Czego kurde nie rozumiem? - nacisnąłem
- No Colon nie jest taka jak ci się wydaje.
Myślałem, że padnę. Ten koleś ma zamiar mi wciskać taką sztampę?
- Tja a co masz na myśli?
- Wewnątrz ma bardzo łagodną naturę, a ty tego nie dostrzegasz - wyjaśnił spokojnie McClain
- Jakoś ciężko mi to zauważyć, zwłaszcza kiedy kogoś masakruje tym swoim kijem!
- A potem żali się, że jak dziecko ciągle patrzysz na nią jak na wariatkę i jak boi się, że nigdy nie wróci do domu
