Nielegalne Eskapady z dziennika Vaye Anders
#26
06.12.3310/"Wszędzie ci Thargoidzi"

 Revenant przewracała się z boku na bok w łóżku, "jak można spać w czymś tak miękkim?" pomyślała zatapiając się w materacu. Akceptując fakt, że nie uda jej się złapać nawet krótkiej drzemki, komandorka wstała z wyrka. Wyjrzała przez okno, na zewnątrz panował jeszcze wczesnoporanny półmrok.
 — Eden, podlecisz na dół zrobić kawę? To wyrko...Eden? — Revenant mówiła, choć nie miał kto jej słyszeć bo SI nie było w pokoju. Komandorka westchnęła po czym przebrała się w codzienne ciuchy, kombinezonu nie było co tykać odkąd Brecken rozkazał jej włamać się do Dziennika.
 Rev podeszła do terminala z podłączonym Dziennikiem, zapomniała go wczoraj wyłączyć. Dzięki temu ustrojstwu przynajmniej nie mogła narzekać na nudę przez ostatni miesiąc, choć czasem doprowadzało ją do frustracji. Dysk Dziennika był wypełniony prawie po brzegi, pełen krótkich wpisów z codziennego życia Vaye czy szkicami artykułów na Echo Przestrzeni. Prócz danych Hideakiego i krótkiego dokumentu o Projekcie Revenant, jedyną podejrzaną rzeczą były luki we wpisach i niemożliwe do otwarcia pliki. Petra wyłączyła terminal, nie chcąc z samego rana wciągnąć się w kolejny 12-godzinny maraton przeszukiwania Dziennika. Zeszła na dół, z zamiarem zaspokojenia krytycznego niedoboru kofeiny.


 — Hej! — Rev przywitała się zauważając w kuchni Eileen. Komandorka chciała włączyć ekspres, ale Eileen ją zatrzymała.
 — Tśś! Petra powiedz mi, że widzisz i słyszysz to samo... — Eileen powiedziała, wskazując na holoprojektor transmitujący GalNet.
 — ...w Sol, tylko Mars High, Galileo i Haberlandt Survey pozostają funkcjonalne... — projektor wyswietlał najnowsze fotografie z Sol, zniszczone statki i płonące stacje.
 — Sukinsyny wiedzą, że przegrywają to uderzyli tam gdzie boli najbardziej. — syknęła Revenant.
 — Brecken czeka na ciebie w konferencyjnej. — Eileen powiedziała, odrywajac wzrok od projektora. — Ja muszę się skontaktować z kilkoma osobami, cholerni kosmici...wybacz.
 Eileen pobiegła do innego pokoju, zostawiajac komandorkę samą. Rev pomasowała się po czole, sama myśl kolejnej odprawy z Breckenem potrafiła przyprawić o ból głowy. Naprawdę tęskiniła za czasami gdy nie musiała przejmować się żadnymi przełożonymi.

 — Szłoby o wiele szybciej jakbyś podzielił się z nami czymkolwiek! — wydarła się Eden. — Wiedziałeś o Revenant-3 i nic nie mówiłeś?!
 — Ty głucha puszko powiedziałem tylko, że obserwowałem Amsitia Medical bo Trotsky miał w niej udziały. — Brecken odepchnął lekko Eden, która latała mu metr przed twarzą. — Z czasem znalazłbym i "Trójkę" i jej wspólników, gdybyście bohatersko nie wpieprzyły się w sam środek sprawy! Cud, że same jeszcze do tego nie zginęłyście.
 — Możemy wreszcie przejść do obecnych spraw? Głowa pęka od waszych krzyków. — wtrąciła się Diana.
Kłótnia była zażarta i musiała już trochę trwać bo prócz Franka nikt nie zauważył Petry siadajacej przy stole.
 — Ekhem. Dobry. — Rev odezwała się popijając kawę. — Cóż takiego się stało, że tym razem jesteś tu osobiście, szefie?
 — A taki mały problemik. Nad moim domem obecnie wesoło hasają sobie roje morderczych kwiatków. — Twarz Breckena intensywnie się zaczerwieniła, znak żeby dalej nie brnąć w temat. — Jak Dziennik?
 — Oh...Dziennik dalej nie raczy podzielić się swoimi sekretami. — Petra zaczęła. — Bezpośrednie włamanie nie działa. Spalił już procesory 7 terminali i kiedyś prawie mojego Carriera więc...
 — Musimy spróbować czegoś innego. — dokończyła Eden. — Możliwe, że ktoś kto znał Anders wie jak dostać się do Dziennika.
Słysząc to Brecken od razu zaczął przeklikiwać na panelu projektora.
 — HKK. Husarska Kompania Ksenob...Kseno...no kompania AX — Brecken wydukał nie dając rady z nieznanym językiem. — Przez jakiś udzielała się w tej formacji. Chyba nie będzie ci się ciężko tam dostać, zważając na obecną sytuację?
 Revenant przytaknęła.
 — No i świetnie. — Brecken rozsiadł się wygodniej w krześle. — Masz swoje rozkazy, do dzieła!
 — Zaraz...a reszta odprawy? — Rev zapytała.
 — Jak oduczysz się na ślepo wtrącać w sprawy Agencji, wtedy pomyślę czy masz prawo wiedzieć więcej. — Brecken zagestykulował w stronę drzwi. — No już, odmaszerować!
 Revenant bez słowa wstała z krzesła i opuściła salę. Eden leciała obok niej.
 — No i co narobiłaś? — komandorka warknęła na Eden.
 — A nie mam racji? Jakbyśmy wiedziały o tej całej Amsitii to trzymałybyśmy się z daleka! — krzyknęła Eden.
 — Tak, tak. Ale pamiętaj, że już nie działamy na własną rękę. — Petra westchnęła. — FIA ma coś takiego jak hierarchia, a my jesteśmy teraz na samym dole.
 — A tobie co się stało? Revenant-4 nagle słucha się zasad? — Eden starała się rozdrażnić komandorkę.
 Revenant znów głośno westchnęła. Miała nadzieję, że przejęcie inicjatywy na Gillekensie pokaże Breckenowi, że potrafi sama przejąć dochodzenie. Niestety realia są takie, że w jej pozycji dostaje się rozkazy i mówi "Tak jest!", a własne pomysły to niesubordynacja. Teraz jednak musiała pomyśleć jak przerobić Razorwinga na kseno-łowcę.


 — Petra? — krzyknęła Diana. — Poczekaj chwilę!
 Revenant już wchodziła na rampę Razorwinga, gdy zobaczyła swoją siostrę wybiegającą z budynku.
 — Co jest? Brecken zapomniał czegos dodać? — zapytała komandorka.
 — Nie tym razem. A nie zapomniałaś czegoś? — Diana wysunęła w stronę Rev jej własny kombinezon.
 — Uh...no rzeczywiście. — Petra odpowiedziała ze wstydem, dopiero teraz zauważając, że wchodzi na pokład w zwyczajnych ubraniach. — ...dzięki.
 Revenant złapała za kombinezon, ale Diana go nie puszczała.
 — Amsitia 1. Tam Amsitia Medical ma centrum dystrybucyjne. — Diana szepnęła komandorce do ucha, nie puszczając kombinezonu. — Pewna Anders figurowała w ich rachunkach.
 — Przecież wiesz, ze Brecken mnie zabije jak się dowie. — Revenant odszepnęła.
 — No to zrób to tak, żeby nie wiedział. — Diana wreszcie puściła kombinezon. — Valcius będzie na ciebie czekał, firma jest pod imperialną frakcją i właśnie zmieniła właściciela. Pomożesz mu w "inspekcji".
 — Mogłaś zapytać czy... — Petra nie dała rady dokończyć.
 — No to powodzonka! Pa pa! — Diana odwrócila się na pięcie i z gracją godną baronessy ruszyła do drzwi apartamentu.
 Petra stała jeszcze chwilę na rampie z kombinezonem w rękach.
 — Zaczynam się gubić w tej twojej "hierarchii". — powiedziała Eden. — To co najpierw, HKK czy Amsitia?
 — Wolę Thargoida od Barona. — westchnęła Revenant. — Leć do kokpitu i ustaw kurs na Luyten's Star, trzeba się przygotować na polowanie.
Pracując ze mną można zarobić 2 rzeczy: kredyty...albo kulkę w łeb. Statystycznie - to drugie zdarza się częściej, ale nie ma zabawy bez ryzyka, racja?

DZIENNIK POKŁADOWY
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Nielegalne Eskapady z dziennika Vaye Anders - przez Revenant-4 - 06.12.2024, 19:47 UTC



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości