DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA"
#15
Rok 3308
Charles usiadł w fotelu swojego nowego statku. O Mambie słyszał wiele dobrych rzeczy, tak samo jak o Lancy. Jednak to większa prędkość i jego zdaniem lepsze umiejscowienie uzbrojenia zdecydowały o wyborze właśnie tego pierwszego statku.

- Shift, masz tutaj jak się podłączyć? – Rzucił przez ramię. Ornitopter wylądował na panelu z którego mógł korzystać drugi pilot statku. Po chwili skanowania potwierdził, że znalazł port, do którego mógł się podłączyć. Przez chwilę systemy statku zaczęły odbierać dziwne odczyty, gdy AI łączyło się z komputerem pokładowym, jednak trwało to tylko kilka sekund.

- Dostałem się. – Obwieścił. Blake odwrócił się z powrotem, słysząc dźwięk przychodzącego połączenia. Na widok nazwy kontaktu, jego entuzjazm trochę upadł. Gdy tylko odebrał, na hologramie wyświetliła się znajoma twarz.

- I jak się podoba nowy statek, Blake?

- Jest w porządku, Bailey. – Odparł. Charles wiedział, że Jonathan nie daje nic za darmo, więc tylko czekał na haczyk w tym wszystkim.

- To super. Mam nadzieję, że zapoznałeś się z instrukcją obsługi kokpitu, bo Federacja ma dla ciebie misję. – Oczywiście, któż mógłby to przewidzieć? – W sąsiednim systemie jedna z naszych frakcji walczy z Sojuszniczą. To strategiczny system i nie możemy sobie pozwolić na stratę tych surowców.

- Wiesz co sądzę o walce w waszych wojnach.

- Wiem. Dlatego nie każę ci lecieć do stref walki… Jeszcze. Na razie potrzebuję żebyś załatwił dla mnie jednego z dziennikarzy, z którym zdążyliśmy się wyjątkowo znielubić. Z wzajemnością oczywiście. Problem w tym, że nasi nie zabezpieczyli dostatecznie pewnych dokumentów, i teraz to on jest w ich posiadaniu.

- Zakładam, że zwyczajne odebranie ich nie wchodzi w grę? – Jonathan się zaśmiał ironicznie.

- Nie, nie wchodzi. Te dokumenty nie są przeznaczone dla oczu niepowołanych. A on nim nie jest. Ty zresztą też nie. – Zaznaczył. Przez chwilę panowała cisza, jakby chciał się upewnić, że ostatnia informacja na pewno dotarła do słuchacza. – Masz znaleźć tego dziennikarza, i upewnić się, że zawartość tych dokumentów pozostanie utajniona.

- Nie jestem waszym agentem.

- Nie jesteś. Jesteś moim dłużnikiem. A chyba nie chcesz mieć statków pościgowych na ogonie gdy tylko wylecisz ze stacji, co?

- Rozumiem. Z resztą, czy mam jakiś inny wybór? – Zapytał sarkastycznie Charles. Jonathan tylko uśmiechnął się pod nosem.

- Zawsze jest jakiś wybór. Ta robota, albo nagroda za twoją głowę, we wszystkich federacyjnych systemach.

- Blefujesz.

- Chcesz się przekonać? – Przez chwilę dwóch mężczyzn mierzyło się wzrokiem. Charles przez chwilę myślał nad opcjami. Poprzysiągł sobie że już nigdy nie pozwoli się tak podejść.

- Co to za system? – Spytał w końcu.

- Szczegóły wyślę w wiadomości. A, i jeszcze jedno Blake…

- Żadnych świadków, wiem.

- Dokładnie. – Agent po raz kolejny uśmiechnął się pod nosem, lecz po chwili spoważniał. – Powodzenia, komandorze. Bailey, out.

- Psiakrew. Więcej tu nie wracam. – Stwierdził Charles gdy połączenie zakończyło się. – Shift, gdy wylecimy, przeskanuj statek w poszukiwaniu pluskiew. Załatwmy tego dziennikarza i wynośmy się stąd.



- Oby te dokumenty o których mówisz, Vincus, były prawdziwe. – Usłyszała Rane. Jej matka wyprosiła ją z kokpitu ich Explorera, jednak, jak to każdy nastolatek nie miała zamiaru odpuszczać. Chociaż dziewczyna zaczynała żałować, że dalej tu stała, zamiast pójść do kabin mieszkalnych i dalej jak ten kołek stała i podsłuchiwała. – Bez nich naprawdę możemy mieć spore problemy z wygraniem tej głupiej wojny.

- Są prawdziwe, po prostu nie mogę ryzykować ich przesyłania przez łącze. Na pewno są zabezpieczone, a Federalni wyślą za nimi łowcę, o ile już tego nie zrobili. Muszę się spieszyć.

- Uważaj na siebie, proszę.

- Będę. Vincus out. – Rane nie była spokojna wiedząc, że podąża za nimi łowca nagród, jednak nie mogła dać po sobie tego poznać przy matce, która nienawidziła podsłuchiwania. Usłyszała jeszcze westchnięcie matki, a potem uciekła do swojej kajuty.

ASPy były statkami przystosowanym do eksploracji, co za tym idzie ich kabiny były względnie wygodne i tanie, przynajmniej w porównaniu do cen mieszkań w niektórych systemach, ich własnym również.

Ten był jednym z pierwszych modeli, które weszły na rynek. Kupił go jej ojciec, jeszcze zanim zniknął w tym pamiętnym dla niej incydencie...

Na statek którym leciał napadli piraci, którzy wyrżnęli całą załogę... Albo gorzej... Jego ciała nigdy nie odnaleziono, a jej matka długo nie mogła się po tym pozbierać.

- Rane, możesz już wrócić. I proszę, pośpiesz się. – Słowa jej mamy wypowiedziane przez interkom przerwały jej rozmyślania. Szybko wróciła do kokpitu.

- Coś się stało?

- Nie, nic kochanie. Po prostu... – Rane nawet stąd mogła zobaczyć zmieszanie na twarzy rodzicielki. – Chyba popełniłam błąd. I zaczynam tego żałować. – Sięgnęła pod kurtkę którą miała narzuconą na skafander i wyciągnęła naszyjnik. Ten sam który dał jej tata, gdy się oświadczał. Po chwili wahania podała go córce.

- Mamo? – Rane była zdziwiona. Ona nigdy nie dała jej naszyjnika, to był pierwszy raz. Był on dla niej niczym najdroższy skarb.

- Cokolwiek by się nie działo, kocham cię. A teraz proszę, idź do kapsuły ratunkowej.

- Chwila, co?! Co się dzieje?! – Odpowiedź matki przerwał huk wychodzącego z podprzestrzeni statku. Rane odwróciła się, tylko żeby zobaczyć groźnie wyglądający, czerwony statek bojowy, w kształcie litery H, który podleciał do ich Aspa. Na panelu komunikacyjnym wyskoczyło powiadomienie.

Charles Blake – „Victor India November. Pozostań na miejscu i wyłącz generator tarcz. Przygotuj statek do wejścia na pokład i nie podejmuj manewrów obronnych, a nikomu nie stanie się krzywda. W przeciwnym razie będę zmuszony otworzyć ogień.”

- Zrobiłam coś czego nie powinnam. – Słowa jej matki odwróciły uwagę Rane od panelu. - Nie mamy zbyt wiele czasu. Pamiętaj, zawsze będę cię kochać córciu. Uważaj na siebie. Leć do Alioth, ciotka się tobą zaopiekuje. – Każde kolejne słowo było coraz bardziej niezrozumiałe, przez płacz kobiety, który ciągle się nasilał.

Na koniec mocno przytuliła córkę, zanim wypchnęła ją prosto do jednej z kapsuł, która natychmiast została wystrzelona. Z daleka Rane mogła jedynie patrzeć, jak ten drugi statek złączył się z jej latającym domem, jednak w tym momencie potężny wybuch wstrząsnął wszystkim wokół.

Przez chwilę Rane miała nadzieję, że to Pirat wybuchł, jednak gdy kurz opadł, tamten był w całości, z kolei to jej dom, a raczej to co z niego zostało, pływał teraz pośród pustki. Rane chciała krzyczeć i kopać, rozwalić tą kapsułę od środka, jednak zanim zdążyła cokolwiek zrobić, poczuła lekkie ukłucie w okolicach karku, a potem zapadła ciemność.



Charles nie do końca spodziewał się takiego rozwoju sytuacji. Rzadko kiedy ofiary wysadzały własny statek, i to jeszcze zanim otworzył ogień.

Z początku wszystko wyglądało idealnie. Cel słuchał jego poleceń, dopiero gdy już miał połączyć oba statki Shift wykrył zainicjowany proces autodestrukcji na Explorerze. Gdyby nie prędkość Mamby, kto wie gdzie byłby teraz.

Jednak nie to go zastanawiało, już nie raz stał w obliczu śmierci. Skanery wykryły coś w okolicy. Kapsuła ratunkowa. Okupowana. Charles stał przed dylematem.

Jonathan wyraźnie zaznaczył, że miało nie być żadnych świadków. A oto dryfował przed nim właśnie świadek – być może właśnie jego cel.

Z drugiej strony nie był pewien czy Shift pozwoli mu na strzelanie do kapsuły, zwłaszcza, że i tak zwijali się stąd jak najdalej mogli... W końcu podjął decyzję.

- Szlag by to. I tak nam nic nie zapłacą... Shift, wyślij sygnał ratunkowy i zwijamy się stąd. – Ornitopter jakby odetchnął z ulgą, wysyłając odpowiednie komendy do komputera pokładowego.

- Wysłać sygnatury statku? – Charles zastanowił się chwilę. Jeżeli taki sygnał wyśle kryminalista, na pewno służby zareagują szybciej niż normalnie. Z drugiej strony wyda się, kto za wszystkim stoi, a Bailey mu nie odpuści.

- Twoja decyzja. Ja mam dość tego wszystkiego.

- Załączam. Jest wojna, pewnie mają tych sygnałów na pęczki.

- Racja. – Chwila ciszy przerwana była tylko cichym buczeniem reaktora, gdzieś w tylnej części statku.

- Sygnał wysłany.

- Świetnie. Zmywajmy się stąd. Znajdź mi jakiś system, w którym moglibyśmy się ukryć. Najlepiej imperialny. – Nie minęło kilka sekund, a w przestrzeni dało się słyszeć charakterystyczny huk statku wchodzącego w hiperprzestrzeń.



Majestatyczna Korweta łagodnie wyszła z nadprzestrzeni i zatrzymała się przy polu szczątków. Specjalne skanery wysunęły się z kadłuba i rozpoczęły identyfikację.

- ASP Explorer, wyprodukowany w 3301-szym. Rejestracja Victor India November kreska Zero Jeden. To ten statek sir. A raczej to co z niego zostało. – Powiedział jeden z załogantów obsługujący skanery. Bailey odetchnął z ulgą. To był już któryś z kolei sygnał, który odwiedzali. Był zadowolony, że wreszcie udało im się odnaleźć ten właściwy. – Mam namiar na statek który wysłał sygnał ratunkowy... Chce pan usłyszeć? – Bailey wzruszył ramionami. Nie zdziwiłby się, gdyby był nim właśnie ten ASP, ale sądził, że ta załoga była wystarczająco doświadczona, by zawracać mu głowę czymś nieważnym.

- Czemu nie?

- Mamba, rok produkcji 3308-my, rejestracja Oscar Romeo November kreska Jeden Pięć. Właściciel to...

- Charles Blake, wiem.

- Zgadza się Sir. - A więc Blake skończył robotę... Tylko gdzie się podziewa teraz? Nie przyleciał odebrać nagrody, a wcześniej mu się to nie zdarzyło... – Sir, obiekt na radarze. Okupowana kapsuła ratunkowa. – Oczy Jonathana momentalnie podjechały na szczyt czoła.

- A więc tak się chcesz bawić, co Blake..? – Mruknął pod nosem a głośniej powiedział: - Kapitanie, proszę zniszczyć..! – Nie dokończył, ponieważ statkiem wstrząsnęło od wybuchu, a przed iluminatorem przemknął jeden z flagowych statków sojuszu.

- Bandyci na szóstej!

- To sojusz!

- Musimy uciekać! – Zaczęli zewsząd wołać różni załoganci. Kapitan Korwety nie wiedział co się dzieje, Jonathan to widział. „Jeżeli wyjdziemy z tego żywi to już nie będzie Kapitanem” – Pomyślał Bailey.

- Eskadra wrogich Challengerów! – Zawołał ten sam załogant od skanerów.

- Nawigator! Kurs na system domowy! – Zawołał w końcu kapitan.

- Jest ustawiony!

- Ładować FSD!

- Chwila, macie mi rozwalić tą kapsułę! – Zawołał Bailey.

- Nie będę ryzykować życia moich ludzi dla głupiej kapsuły! – Usłyszał w odpowiedzi. Widząc, że nic nie zdziała, odwrócił się w stronę pustki za szybą, tylko by zaraz odskoczyć na widok rakiety, która przeleciała zaledwie metry od niego. – Pełna moc w silniki, zmywamy się stąd! – Po chwili po korwecie został tylko duży ślad napędu nadgwiezdnego. Tymczasem ratowniczy T6 do którego eskorty przydzielone były challengery, skończył skanować wrak i już miał skakać, gdy na jego skanerach pojawiło się coś jeszcze. Po chwili z jego ładowni wystrzelił limpe i zebrał samotnego Escape Poda, po czym statek wyruszył w drogę powrotną do stacji macierzystej.
Wiem, jestem dziwny. Ale to moja dziwność, teraz wy też będziecie musieli sobie z nią radzić.

A jak się nie podoba to krzyż na drogę i kulka w łeb.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA" - przez MistyPL - 25.09.2023, 10:01 UTC
RE: DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA" - przez MistyPL - 05.10.2023, 17:22 UTC
RE: DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA" - przez NietoKT - 11.10.2023, 17:51 UTC
RE: DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA" - przez MistyPL - 13.10.2023, 17:37 UTC
RE: DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA" - przez NietoKT - 15.10.2023, 16:12 UTC
RE: DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA" - przez MistyPL - 21.10.2023, 23:19 UTC
RE: DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA" - przez NietoKT - 22.10.2023, 15:42 UTC
RE: DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA" - przez MistyPL - 26.10.2023, 17:06 UTC
RE: DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA" - przez NietoKT - 28.10.2023, 20:03 UTC
RE: DAEE Ewent "BOSKA UCIECZKA" - przez MistyPL - 28.10.2023, 21:19 UTC

Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Ucieczka w nieznane, a może znane? Elll 6 7,474 21.11.2016, 12:32 UTC
Ostatni post: Fenyl de Lechia



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości