Nielegalne Eskapady z dziennika Vaye Anders
#17
12.05.3309/"Agentka-amatorka i bardzo przytulaśny Cyklop"

Był środek nocy na jednej z planetoid w systemie Desurinbin. Cała powierzchnia byla objęta kompletną ciemnością, jedynie gdzieś na horyzoncie mrok nocy rozświetlały płomienie i leniwie patrolujące teren Thargoidzkie Drony. Kompleks Magnusson nie miał nawet odrobiny wartości strategicznej, mimo to Goidy zażarcie pilnowały swojej zdobyczy. Nagle, do walki z ciemnością dołączyło kolejne małe światełko, tym razem były to iskry palnika.

Revenant przykucnęła przy panelu drzwi i zaczęła ostrożnie wycinać metal, starając się nie zwrócić uwagi drona, który skanował jakies pudła ledwo kilkanaście metrów od niej. Wreszcie panel puścił, a komandorka przywróciła mechanizm drzwi do życia w porę by uniknąć wzroku obracającego się Goida. W pomieszczeniu reaktora wciąż znajdował sie zapas tlenu, co pozwoliło jej choć na chwilę sciągnąć hełm i odetchnąć.

"No to teraz jak zwykle, regulator do pojemnika, tu kliknąć..." Revenant mówiła sama do siebie podczas reaktywacji reaktora. Minęło kilka sekund i energia zaczęła znów kursować po bazie. 'Ej Eden. Zajrzyj jeszcze raz do Dziennika kim dokładnie był ten Hideaki." Komandorka zaczęla przeszukiwać szafki w całym budynku, oczekując na odpowiedź SI.

"Według rejestru, Hirata Hideaki był barmanem w kantynie, ale posiadał uprawnienia administratorskie. W ooooogóle nie podejrzane" Eden ujęła, po czym wróciła do swoich kalkulacji. "Command Data Port 2, tak dla przypomnienia. Powinnaś tam znaleźć o nim wszystko." dodała.

Revenant nacieszyła się jeszcze jednym wdechem zatęchłego powietrza i znów założyła hełm. Podeszła znów do drzwi budynku i wychyliła się lekko na zewnątrz. Szybko naliczyła jakieś sześć dronów na swojej drodze. Prędko wbiegła w leżący pośrodku bazy labirynt kontenerów, licząc że będzie tam dość zakamarków dla szybkiego ukrycia się. Wykonywała takie akcje już od dwóch dni, ale za każdym razem przekradanie się wśród tych maszyn mrozilo jej krew w żyłach. Widziała Thargoiny i te inne Thargoidzkie drony wiele razy ale w tych nowych cały czas było coś niepokojącego.

W końcu dotarła do budynku dowodzenia, tym razem bez potrzeby męczenia się ze śluzą. Tutaj sytuacja wyglądała gorzej niż w reaktorze, w każdym pomieszczeniu coś się paliło albo wysiadały światła. Pomimo, że ani razu to się nie zdarzyło, komandorka miała broń w pogotowiu, gdyby jednak jakiś Goid nagle zechciał pokazać się we własnej osobie. 

Właściwy pokój dowodzenia okazał się być w jeszcze gorszym stanie niż reszta budynku, nie działała większość paneli, ekranów i świateł. "Eh, nosz musiał człowiek akurat wybrać sobie ten system jako kryjówkę..." powiedziała Rev, skanując pomieszczenie wzrokiem. Udało jej się dostrzec jakieś źrodło światła po drugiej stronie pomieszczenia. Całe szczęście dla komandorki, Port 2 był jednym z bardzo niewielu urządzeń, które wciąż jakoś działały. Zaczęła natychmiast masowo pobierać dane i wysyłać na komputer Kraita.

"Eden, za chwilę dotrze do ciebie reszta danych, idę zabrać te próbki żeby pracodawca niczego nie podejrzewał." Nadeszła pora na kolejną przechadzkę między kontenerami, teraz do magazynu, całe szczęście najmniej obserwowanego budynku. Komandorka szybko odnalazła zgubione próbki i miała zamiar oddalać się już od bazy. Śluza na wejściu magazynu otwarła sie cicho.

"WRRRRRRRRRRRRRRRR" Wnętrze śluzy zalało zielone, a chwilę potem czerwone światło rzucane przez jednego z dronów. Magazyn jednak też był patrolowany...


5 MINUT PÓŹNIEJ

Zdyszana komandorka w końcu usiadła i oparła się o jakiś głaz na zboczu wzgórza. "Nosz cholera...ehhhh...dorwałam pięć, ale przywieźli następne...chyba te mnie nie widziały. Teraz już na pewno przestały mnie gonić..." Revenant nasłuchiwała jeszcze chwilę, jednak jedyne pojawiające się dźwięki wydawały wchodzące w hiperprzestrzeń Scouty. Podniosła się i rozejrzała po niebie: "Przestrzeń powinna byc już czysta Eden, możesz po mnie wrócić.".

Chwilę później zza wzgórza dobiegł już dźwięk silników Kraita...a wraz z nim strzały z laserów. "Ups!" wykrzyknęła Eden.

"Widzą cię, wracaj! WRACAJ NA ORBITĘ!" Revenant wydarła się na Eden. W trymiga Krait podniósł dziób w górę i odleciał. Revenant stała przez moment w bezruchu licząc, że Goidy się uspokoją...

Nie uspokoiły się.

Gdy Krait ledwo co wskoczył w Supercruise, na powierzchni zaczął się nieść potężny huk. Huk ten tworzyła dziura w przestrzeni, z której powoli wyłaniał się Interceptor. "Czego jeszcze..." Revenant jąknęła pod nosem i znów ukryła się za głazem, teraz mogła tylko czekać. Wtedy Interceptor zaczął robić kółka nad bazą, szukając intruza...

<suit battery low>

Interceptor robił już jakieś 72gie...a może 76te kółko nad bazą. Sfrustrowana komandorka odkleiła się od głazu i ponownie wywołała Eden na radiu: "Za chwilę nie będę miała czym tutaj oddychać, musimy zrobić TEN manewr."

"Oszalałaś?! To coś może rozerwać statek na strzępy, nawet jesli zacznę lądować byle gdzie." Eden zaczęła się wydzierać.

"Już ci mówiłam Eden - czasami trzeba zaryzykować..." Revenant spojrzała ponownie na latającego wkoło Interceptora. "Nie widzę dość dobrze barwy...ale nie ma żadnych kolców ani ostrych płatków." zaczęła sie zastanawiać. "Albo to Cyklop, co daje nam jakieś szanse...albo Bazyliszek i wtedy mamy przesrane.".

W odpowiedzi Eden jedynie warknęła i po chwili Krait znów pojawił się na niebie. Statek zniżał sie do lądowania najszybciej jak się dalo, ale Interceptor prędko dotarł w zasięg swoich dział. "Już biegnę!" Revenant sprintem ruszyła do swojego statku, byle zdążyć nim padną tarcze.

Komandorka wskoczyła w fotel najprędzej jak mogła. Nie czekała na nic i odpaliła silniki - tarcze wciąż trzymały 27% mocy. "Cholera, za mało by wyjść z mass locka na czas. Ten kwiatek też nas nie puści...choć to tylko Cyklop". Po chwili zadumy, Revenant obróciła Kraita w stronę Cyklopa i puściła pierwszą salwe Gaussów.

"Zginiemy..." wyjąknęła Eden.

KOLEJNE 3 MINUTY PÓŹNIEJ

Starcie szło dobrze, mimo przylatujących od czasu do czasu Scoutów, które parszywie przeszkadzały w pojedynku. W końcu poszło drugie serce Interceptora, pilotka przyśpieszyła jak tylko sie dało by uniknąć ataku błyskawicami kiedy...

TRZASK!

Revenant wyleciała do przodu z fotela, uderzając głowa w szybę. Gdy już jej wzrok z powrotem się wyostrzył zobaczyła, że jej Krait przylepił się do Cyklopa. "No co jest..." mówiła do siebie, próbując wycofać statek. Nie dało to nic, ponadto Cyklop właśnie zaczął traktować przyszpilonego Kraita błyskawicami. Sytuacja stała się naprawdę zła, kokpit statku nie wytrzymał presji i rozleciał się na kawałki.

Revenant mogła już jedynie pruć Gaussami do wtulonego Goida, zanim oboje opadną na ziemię. Rozbijała kolejne serca, ledwie obracając dziobem Kraita. Pomimo obrażeń, obcemu wciąż nie przechodziła ochota na czułości. Revenant zaczęła krzyczeć z nerwów, Eden kompletnie ucichła oczekując najgorszego.

"Tulenie" trwało już jakieś 5 minut, Krait trzymał się już tylko na ostatnie parę śrubek i resztki wiary w siebie, systemy padały jeden po drugim mimo, że hulla wciąż było jakieś 40%. W końcu cudem pękło ostatnie serce Cyklopa. Dopiero gdy jego poszycie doszło do zera, Goid odpuścił tulenie.

Revenant, skamieniała ze strachu, instynktownie wybrała najblizszy bezpieczny system i odpaliła FSD. 

"Będę musiała się napić..." powiedziała.

"Ja też..." dodała Eden.

[Obrazek: U5rvLq0.jpg]
Pracując ze mną można zarobić 2 rzeczy: kredyty...albo kulkę w łeb. Statystycznie - to drugie zdarza się częściej, ale nie ma zabawy bez ryzyka, racja?

DZIENNIK POKŁADOWY
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Nielegalne Eskapady z dziennika Vaye Anders - przez Revenant-4 - 11.05.2023, 22:43 UTC



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości