04.10.2019, 04:56 UTC
Widzę że genezy Waszych nicków w grach są bardzo różne. Oto moja historia:
W odległych latach 90-tych, gdzieś na samym początku, a także na samym początku mojej bytności w szkole podstawowej, w klasie 3 lub 4 [dokładnie nie pamiętam], w mojej podstawówce ogłoszono, że będą zawody w koszykówce. W związku z tym, że jestem z wyżu demograficznego, klas w każdym roczniku było dosyć sporo - w moim aż 8. Razem z kumplami z klasy uznaliśmy, że skoro żaden z nas nie jest specjalnym kozakiem w kosza, to podejdziemy do sprawy kunktatorsko. Wymyśliliśmy, że nadamy sobie przydomki od owoców. I że w trakcie gry będziemy nimi do siebie wołać, a po jakimś czasie zaczniemy te przydomki mieszać - tak dla zmyły. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się to mega śmieszne i naiwne, ale jak się jest w 3 czy 4 klasie podstawówki, to wtedy wydawało się to nam super pomysłem. Jak się domyślacie, niewiele z tego wyszło, pomysł okazał się na maksa słaby i nic nie wskóraliśmy w tych zawodach. Ale, ale, po co o tym piszę...ano dlatego, że mi dostał się owoc - banan. No i po tych zawodach, ten banan został moją ksywką na wiele, wiele lat. A zatem od początku niemalże podstawówki zostałem Bananem. Nie było w tym żadnych podtekstów. Prawdopodobnie Banan został też dlatego że rymuje się z moim imieniem, czyli Damian. Banan - Damian. No i spoko, mi to specjalnie nie przeszkadzało. Bananem byłem przez całą podstawówkę, potem, w jakiś naturalny sposób Bananem byłem też w liceum. Myślę, że ten Banan, jeszcze w podstawówce przyjął się też dlatego, że - moi rodzice w przypływie inwencji twórczej nadali mojej bliźniaczej siostrze [z którą chodziłem oczywiście do jednej klasy] imię Jagoda. Więc w podstawówce był Banan i Jagoda:-) Właściwie sporo osób nawet nie wiedziało dokładnie jakie jest moje prawdziwe imię - był Banan. Zawsze było wiadomo o kogo chodzi. Banan przylgnął do mnie na tyle mocno, że w liceum nawet niektórzy nauczyciele mówili do mnie w ten sposób. W klasie nikt się nie dziwił gdy nauczyciel mówił: "Do odpowiedzi proszę Banana". Zdarzało się, że i moi rodzice mówili do mnie Banan, choć niespecjalnie często, ale jednak. Ale z jakiegoś powodu, moja ksywa gdzieś na przełomie liceum i studiów zaczęła ewoluować. Ktoś kiedyś po prostu skrócił moją ksywę mówiąc do mnie - nie Banan - ale Bany. No i od początku studiów został Bany. Banym jestem do dzisiaj. Mówią tak do mnie wszyscy znajomi, część mojej rodziny, teściowie i nawet żona. Żona właściwie nie używa mojego imienia, no chyba że jest na mnie zła. Jak usłyszę, że zwraca się do mnie per Damian - oj, wiadomo, że coś się święci:-p A i tak hitem był nasz ślub. W kościele, przysięga małżeńska a ja słyszę: Biorę sobie Ciebie Bany...Damianie za męża...Rechot pierwszych rzędów słyszę do dzisiaj:-) A skąd Banson82? Sprawa prosta. Pochodna ksywy z życia plus rocznik urodzenia. W grach zazwyczaj po prostu Banan lub Bany są już pozajmowane, więc używam Banson82. Ot cała historia nicka:-)
W odległych latach 90-tych, gdzieś na samym początku, a także na samym początku mojej bytności w szkole podstawowej, w klasie 3 lub 4 [dokładnie nie pamiętam], w mojej podstawówce ogłoszono, że będą zawody w koszykówce. W związku z tym, że jestem z wyżu demograficznego, klas w każdym roczniku było dosyć sporo - w moim aż 8. Razem z kumplami z klasy uznaliśmy, że skoro żaden z nas nie jest specjalnym kozakiem w kosza, to podejdziemy do sprawy kunktatorsko. Wymyśliliśmy, że nadamy sobie przydomki od owoców. I że w trakcie gry będziemy nimi do siebie wołać, a po jakimś czasie zaczniemy te przydomki mieszać - tak dla zmyły. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się to mega śmieszne i naiwne, ale jak się jest w 3 czy 4 klasie podstawówki, to wtedy wydawało się to nam super pomysłem. Jak się domyślacie, niewiele z tego wyszło, pomysł okazał się na maksa słaby i nic nie wskóraliśmy w tych zawodach. Ale, ale, po co o tym piszę...ano dlatego, że mi dostał się owoc - banan. No i po tych zawodach, ten banan został moją ksywką na wiele, wiele lat. A zatem od początku niemalże podstawówki zostałem Bananem. Nie było w tym żadnych podtekstów. Prawdopodobnie Banan został też dlatego że rymuje się z moim imieniem, czyli Damian. Banan - Damian. No i spoko, mi to specjalnie nie przeszkadzało. Bananem byłem przez całą podstawówkę, potem, w jakiś naturalny sposób Bananem byłem też w liceum. Myślę, że ten Banan, jeszcze w podstawówce przyjął się też dlatego, że - moi rodzice w przypływie inwencji twórczej nadali mojej bliźniaczej siostrze [z którą chodziłem oczywiście do jednej klasy] imię Jagoda. Więc w podstawówce był Banan i Jagoda:-) Właściwie sporo osób nawet nie wiedziało dokładnie jakie jest moje prawdziwe imię - był Banan. Zawsze było wiadomo o kogo chodzi. Banan przylgnął do mnie na tyle mocno, że w liceum nawet niektórzy nauczyciele mówili do mnie w ten sposób. W klasie nikt się nie dziwił gdy nauczyciel mówił: "Do odpowiedzi proszę Banana". Zdarzało się, że i moi rodzice mówili do mnie Banan, choć niespecjalnie często, ale jednak. Ale z jakiegoś powodu, moja ksywa gdzieś na przełomie liceum i studiów zaczęła ewoluować. Ktoś kiedyś po prostu skrócił moją ksywę mówiąc do mnie - nie Banan - ale Bany. No i od początku studiów został Bany. Banym jestem do dzisiaj. Mówią tak do mnie wszyscy znajomi, część mojej rodziny, teściowie i nawet żona. Żona właściwie nie używa mojego imienia, no chyba że jest na mnie zła. Jak usłyszę, że zwraca się do mnie per Damian - oj, wiadomo, że coś się święci:-p A i tak hitem był nasz ślub. W kościele, przysięga małżeńska a ja słyszę: Biorę sobie Ciebie Bany...Damianie za męża...Rechot pierwszych rzędów słyszę do dzisiaj:-) A skąd Banson82? Sprawa prosta. Pochodna ksywy z życia plus rocznik urodzenia. W grach zazwyczaj po prostu Banan lub Bany są już pozajmowane, więc używam Banson82. Ot cała historia nicka:-)

.png)
.png)