25.08.2019, 16:45 UTC
Kupiłem pół roku temu jakiś badziew za 1100. Zgadnijcie co się stało.
Z resztą co bedziecie zgadywać... W połowie czerwca zaczęły się problemy, które sukcesywnie ignorowałem, tydzień temu zaczęło mnie to ostro wkurzać, a dziś jak zaniosłem do znajomego, który ma serwis takiego sprzętu, nawet nie sugerował, żeby to zanieść jutro do jego serwisu, po prostu mnie spytał czy jest ważny sentymentalnie. W sumie niewiele więcej się spodziewałem kupując go i swoje zadanie spełnił, ale zostałem de facto bez laptopa. No to ten, no... Yyy... Macie jeszcze trochę porad, stronek w tej materii i powiedzonek typu "guwno kupisz, guwno masz"?
Z resztą co bedziecie zgadywać... W połowie czerwca zaczęły się problemy, które sukcesywnie ignorowałem, tydzień temu zaczęło mnie to ostro wkurzać, a dziś jak zaniosłem do znajomego, który ma serwis takiego sprzętu, nawet nie sugerował, żeby to zanieść jutro do jego serwisu, po prostu mnie spytał czy jest ważny sentymentalnie. W sumie niewiele więcej się spodziewałem kupując go i swoje zadanie spełnił, ale zostałem de facto bez laptopa. No to ten, no... Yyy... Macie jeszcze trochę porad, stronek w tej materii i powiedzonek typu "guwno kupisz, guwno masz"?
