22.10.2023, 15:42 UTC
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.10.2023, 15:44 UTC przez NietoKT.)
Gdy Rane obudziła się, pierwszym co zobaczyła były przewody, do których była podłączona. Więcej nie zdążyła zarejestrować, bo poczuła tak potworny ból w klatce piersiowej, że miała zamiar krzyczeć.
- Shift, trochę więcej znieczulenia. – Usłyszała, a potem ból został zastąpiony przez chłód i mrowienie. Dopiero wtedy rozejrzała się i zauważyła mężczyznę, na oko dwudziesto- może trzydziestoletniego. Siedział do niej bokiem i przeglądał coś na panelu dotykowym.
- Rane Vincus, lat dziewiętnaście. Zaginęła z systemu rodzinnego około tygodnia temu. Zaginięcie zgłoszone przez niejakiego Brodina del Hatcha, jej współpracownika. Cytując „ostatni raz widziałem ją jak wchodziła do ładowni jakiegoś Chieftaina.” Zapis z kamer nigdy nie potwierdził jego zeznań. – Podniósł wzrok i złapał jej wzrok. – Niech zgadnę, to on cię wsadził to tej puszki? – Kopnął resztki kanistra.
Rane rozpoznała w nim dokładnie ten sam, w którym przez ten cały czas się ukrywała. Nie wiedziała jednak co powiedzieć, jej umysł wciąż był zamroczony tym serum który podał jej Brodin.
- Czyli… Nie jesteśmy w Alioth? – Spytała. Mężczyzna podszedł do niej i stanął nad stołem, na którym leżała. Po chwili przykucnął, by zrównać się do jej poziomu.
- Przykro mi to mówić, ale ja nigdy nie miałem zamiaru lecieć do Alioth. – Słysząc to wpadła w panikę. Zaczęła szybko oddychać. Brodin obiecał jej przecież, że wsadzi ją na statek do stolicy. Za to mu zapłaciła! – Cholera, Shift! Środek uspokajający! – Po chwili poczuła, jak jej oddech się uspokaja, a powieki stają się co raz cięższe.
Środek uspokajający zadziałał błyskawicznie, po chwili Rane usnęła. Blake przyglądał jej się jeszcze chwilę, by mieć pewność, a potem wyszedł z pokoju medycznego. Doskonale wiedział, co dokładnie się wydarzyło, słyszał tysiące takich historii.
Wiedział, że to tylko kwestia czasu, zanim i jemu coś takiego się przydarzy, jednak teraz był na to absolutnie najgorszy możliwy moment. Najłatwiej byłoby ją wystrzelić przez śluzę... Przez dłuższy czas rozważał taką możliwość, jednak koniec końców, po protestach Shifta, zrezygnował i zaczął szukać informacji na jej temat.
Dziewczyna pochodziła z tej samej planety, na której kupił i wyposażył Chieftaina. Zapewne oszukana przez swojego kolegę. Albo i nie, chłopak po prostu mógł się pomylić, choć takie przypadki zdarzały się rzadko. Jednak mało który komandor faktycznie wypełniał rubryczkę z napisem „cel podróży”, on też nie. Nagle przypomniał sobie o czymś.
- Shift? Jak nasza pluskwa?
- Aktualnie brak zasięgu, musielibyśmy wejść w nadprzestrzeń.
- No to ładuj. – Chwycił się poręczy, zamontowanej na ścianie. Po kilku sekundach statkiem lekko szarpnęło. – I jak?
- W międzyczasie trzy sygnały. Jeden Krait, jeden Phantom i Conda. Odpowiednio: Grasshopper, Boska tarcza i Boski Aligator. – Charles zerwał się i popędził do kokpitu.
- Są tam jeszcze?
- Odlecieli kilka minut temu. – Blake zatrzymał się wpół kroku. Uciekinierzy mogli być już setki lat stąd. Obejrzał się w kierunku pokoju medycznego.
- Cholera jasna. – Mruknął po czym zawrócił i wszedł do niego.
- Czyli ich nie gonimy?
- Nie z nią na pokładzie. Budź ją, musimy jej wszystko wytłumaczyć. I podaj jej przeciwśrodek na… Cokolwiek tam u niej wykryłeś, że zażyła. – Odpiął pasy, za pomocą których była umocowana, po czym usiadł na krześle i zaczął czekać. Po kilku minutach dziewczyna rozejrzała się po pokoju, wyraźnie zdziwiona. Próbowała usiąść, ale nie udało jej się to.
- Gdzie ja jestem?
- Około siedem tysięcy lat świetlnych od twojego systemu. – Odparł chłodno Blake. Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwionym wzrokiem, analizując podaną informację.
- Pan żartuje?
- Chciałbym, bo wtedy byłabyś znacznie mniejszym problemem.
- Jestem problemem?
- Jesteś intruzem na pokładzie mojego statku. – Odparł. – Mam pełne prawo wywalić cię przez śluzę, jeżeli od tego będzie zależeć powodzenie mojej misji. – Kłamstwo. Jednak dziewczyna o tym nie wiedziała, widział przerażenie rosnące w jej oczach, gdy dotarła do niej ta informacja. – Jednak tego nie zrobię, bo z jakiegoś powodu moje pokładowe AI stwierdziło, że cię lubi.
- Czym jest AI? – Spytała zdziwiona Rane. Blake uśmiechnął się tylko pod nosem.
- Shift, przywitaj się.
- Witam. – Mały ornitopter wylądował dziewczynie na ramieniu. Wytrzeszczyła oczy.
- Co to za zwierzę? – Spytała zdziwiona, patrząc to na komandora, to na Shifta.
- Nie jestem zwierzęciem. Nazwa mojego systemu to „Spacecraft Highly Inteligent Flight Technician”, w skrócie Shift.
- To co widzisz to tylko ornitopter, w którym siedzi główny rdzeń AI. – Dodał Charles. – Ale nie o tym chciałem rozmawiać. Jestem na misji. Muszę złapać pirata, który zmierza do Kolonii. – Widząc zdziwienie na twarzy dziewczyny westchnął. – Taka druga Bańka, tylko że oddalona od twojego systemu o jakieś dwadzieścia dwa tysiące lat. Aktualnie przebyliśmy około jedną trzecią drogi. – Przystanął, by dać jej chwilę na przyswojenie tych informacji, po czym kontynuował. – Wkrótce będę dokować na jednym z megashipów tworzących Colonia Bridge. Tam cię wysadzę i załatwię podwózkę do bańki. A teraz pokażę ci kokpit, bo w zasadzie to jedyne bezpieczne na tym statku miejsce do skoków międzysystemowych. – Wstał z krzesła, na którym siedział i skierował się do wyjścia. Usłyszał, jak dziewczyna próbuje wstać, jednak po stęknięciu uznał, że to chyba nie był najlepszy pomysł z jego strony. – Dobra, ja idę, a ciebie zaprowadzi Shift, jak się ogarniesz. – Rzucił przez ramię.
- Chwila, a pan jak się nazywa? – Usłyszał.
- Blake. Charles Blake. – Rzucił przez ramię, po czym wyszedł, nie zauważając rosnącego przerażenia na twarzy Rane.
- Shift, trochę więcej znieczulenia. – Usłyszała, a potem ból został zastąpiony przez chłód i mrowienie. Dopiero wtedy rozejrzała się i zauważyła mężczyznę, na oko dwudziesto- może trzydziestoletniego. Siedział do niej bokiem i przeglądał coś na panelu dotykowym.
- Rane Vincus, lat dziewiętnaście. Zaginęła z systemu rodzinnego około tygodnia temu. Zaginięcie zgłoszone przez niejakiego Brodina del Hatcha, jej współpracownika. Cytując „ostatni raz widziałem ją jak wchodziła do ładowni jakiegoś Chieftaina.” Zapis z kamer nigdy nie potwierdził jego zeznań. – Podniósł wzrok i złapał jej wzrok. – Niech zgadnę, to on cię wsadził to tej puszki? – Kopnął resztki kanistra.
Rane rozpoznała w nim dokładnie ten sam, w którym przez ten cały czas się ukrywała. Nie wiedziała jednak co powiedzieć, jej umysł wciąż był zamroczony tym serum który podał jej Brodin.
- Czyli… Nie jesteśmy w Alioth? – Spytała. Mężczyzna podszedł do niej i stanął nad stołem, na którym leżała. Po chwili przykucnął, by zrównać się do jej poziomu.
- Przykro mi to mówić, ale ja nigdy nie miałem zamiaru lecieć do Alioth. – Słysząc to wpadła w panikę. Zaczęła szybko oddychać. Brodin obiecał jej przecież, że wsadzi ją na statek do stolicy. Za to mu zapłaciła! – Cholera, Shift! Środek uspokajający! – Po chwili poczuła, jak jej oddech się uspokaja, a powieki stają się co raz cięższe.
Środek uspokajający zadziałał błyskawicznie, po chwili Rane usnęła. Blake przyglądał jej się jeszcze chwilę, by mieć pewność, a potem wyszedł z pokoju medycznego. Doskonale wiedział, co dokładnie się wydarzyło, słyszał tysiące takich historii.
Wiedział, że to tylko kwestia czasu, zanim i jemu coś takiego się przydarzy, jednak teraz był na to absolutnie najgorszy możliwy moment. Najłatwiej byłoby ją wystrzelić przez śluzę... Przez dłuższy czas rozważał taką możliwość, jednak koniec końców, po protestach Shifta, zrezygnował i zaczął szukać informacji na jej temat.
Dziewczyna pochodziła z tej samej planety, na której kupił i wyposażył Chieftaina. Zapewne oszukana przez swojego kolegę. Albo i nie, chłopak po prostu mógł się pomylić, choć takie przypadki zdarzały się rzadko. Jednak mało który komandor faktycznie wypełniał rubryczkę z napisem „cel podróży”, on też nie. Nagle przypomniał sobie o czymś.
- Shift? Jak nasza pluskwa?
- Aktualnie brak zasięgu, musielibyśmy wejść w nadprzestrzeń.
- No to ładuj. – Chwycił się poręczy, zamontowanej na ścianie. Po kilku sekundach statkiem lekko szarpnęło. – I jak?
- W międzyczasie trzy sygnały. Jeden Krait, jeden Phantom i Conda. Odpowiednio: Grasshopper, Boska tarcza i Boski Aligator. – Charles zerwał się i popędził do kokpitu.
- Są tam jeszcze?
- Odlecieli kilka minut temu. – Blake zatrzymał się wpół kroku. Uciekinierzy mogli być już setki lat stąd. Obejrzał się w kierunku pokoju medycznego.
- Cholera jasna. – Mruknął po czym zawrócił i wszedł do niego.
- Czyli ich nie gonimy?
- Nie z nią na pokładzie. Budź ją, musimy jej wszystko wytłumaczyć. I podaj jej przeciwśrodek na… Cokolwiek tam u niej wykryłeś, że zażyła. – Odpiął pasy, za pomocą których była umocowana, po czym usiadł na krześle i zaczął czekać. Po kilku minutach dziewczyna rozejrzała się po pokoju, wyraźnie zdziwiona. Próbowała usiąść, ale nie udało jej się to.
- Gdzie ja jestem?
- Około siedem tysięcy lat świetlnych od twojego systemu. – Odparł chłodno Blake. Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwionym wzrokiem, analizując podaną informację.
- Pan żartuje?
- Chciałbym, bo wtedy byłabyś znacznie mniejszym problemem.
- Jestem problemem?
- Jesteś intruzem na pokładzie mojego statku. – Odparł. – Mam pełne prawo wywalić cię przez śluzę, jeżeli od tego będzie zależeć powodzenie mojej misji. – Kłamstwo. Jednak dziewczyna o tym nie wiedziała, widział przerażenie rosnące w jej oczach, gdy dotarła do niej ta informacja. – Jednak tego nie zrobię, bo z jakiegoś powodu moje pokładowe AI stwierdziło, że cię lubi.
- Czym jest AI? – Spytała zdziwiona Rane. Blake uśmiechnął się tylko pod nosem.
- Shift, przywitaj się.
- Witam. – Mały ornitopter wylądował dziewczynie na ramieniu. Wytrzeszczyła oczy.
- Co to za zwierzę? – Spytała zdziwiona, patrząc to na komandora, to na Shifta.
- Nie jestem zwierzęciem. Nazwa mojego systemu to „Spacecraft Highly Inteligent Flight Technician”, w skrócie Shift.
- To co widzisz to tylko ornitopter, w którym siedzi główny rdzeń AI. – Dodał Charles. – Ale nie o tym chciałem rozmawiać. Jestem na misji. Muszę złapać pirata, który zmierza do Kolonii. – Widząc zdziwienie na twarzy dziewczyny westchnął. – Taka druga Bańka, tylko że oddalona od twojego systemu o jakieś dwadzieścia dwa tysiące lat. Aktualnie przebyliśmy około jedną trzecią drogi. – Przystanął, by dać jej chwilę na przyswojenie tych informacji, po czym kontynuował. – Wkrótce będę dokować na jednym z megashipów tworzących Colonia Bridge. Tam cię wysadzę i załatwię podwózkę do bańki. A teraz pokażę ci kokpit, bo w zasadzie to jedyne bezpieczne na tym statku miejsce do skoków międzysystemowych. – Wstał z krzesła, na którym siedział i skierował się do wyjścia. Usłyszał, jak dziewczyna próbuje wstać, jednak po stęknięciu uznał, że to chyba nie był najlepszy pomysł z jego strony. – Dobra, ja idę, a ciebie zaprowadzi Shift, jak się ogarniesz. – Rzucił przez ramię.
- Chwila, a pan jak się nazywa? – Usłyszał.
- Blake. Charles Blake. – Rzucił przez ramię, po czym wyszedł, nie zauważając rosnącego przerażenia na twarzy Rane.
Wiem, jestem dziwny. Ale to moja dziwność, teraz wy też będziecie musieli sobie z nią radzić.
A jak się nie podoba to krzyż na drogę i kulka w łeb.
A jak się nie podoba to krzyż na drogę i kulka w łeb.