Nie taki joy od środka straszny
#1
Nie wiem czy post bardziej pasuje tutaj, czy do Biblioteki, ale postanowiłem umieścić go tu, ponieważ w Bibliotece znajdują się przede wszystkim tematy bezpośrednio związane z ED.


Wczoraj dostałem od Frontiera prawdziwy zastrzyk imersji – gdy Cyclop chwycił mnie swym żółtym piorunem, w joysticku momentalnie zblokował mi się przycisk fire. Z opresji wyszedłem co prawda cało, ale nie obyło się bez rozkręcania kontrolera.


Po półgodzinnej dłubaninie, postanowiłem podzielić się doświadczeniem, gdyby ktoś inny chciał/musiał rozkręcać swojego joya. Wiem, że każdy model zrobiony jest inaczej, ale ogólna zasada działania i konstrukcja jest z grubsza ta sama. Jako przykład, pokażę Javelina od firmy Ravcore. Jasne, dla wielu będzie to zbiór oczywistych oczywistości, ale liczę po cichu na to, że może pomogę niektórym, którzy z powodu jakiejś błahostki schowali swój kontroler do szafy, albo chcą właśnie wyrzucic go do hasioka.


Zanim zacznę wywód: Pamiętajcie. Jeśli Wasz sprzęt jest jeszcze na gwarancji, to nie bójcie się go reklamować w przypadku usterki. To wasze święte, konsumenckie prawo.



Jak się za to zabrać?



Przede wszystkim, robimy sobie na stole trochę miejsca do pracy. Przestrzeń i dobre oświetlenie to oczywista sprawa. Joya wypinamy z portu USB i kładziemy go na leżąco. Podpieramy czymś drążek, by nie wisiał w powietrzu– w tej pozycji, zminimalizujemy ryzyko, że przy rozkręcaniu wypadnie nam jakaś część, z którą nie będziemy potem wiedzieli co zrobić.


Przygotowujemy sobie odpowiednie wkrętaki. Oczywiście, zwracamy uwagę na wkręty – nie pchamy na siłę wkrętaka o złym profilu (np. PZ zamiast PH), czy rozmiarze. Przy tak malutkich śrubkach, bardzo łatwo jest wyrobić w nich łebki – wykręcanie i ponowne ich wkręcanie będzie potem dość problematyczne. Dobrze pomyśleć o jakiejś misce magnetycznej, czy słoiczku na wkręty – w przypadku zgubienia takiego drobiazgu ciężko jest potem znaleźć zapasówkę.


Jeśli obudowa wymaga podważania, robimy to ostrożnie i bez pośpiechu– nie chcemy połamać zastzasków, ani oberwać sprężynką w oko (możecie mi wierzyć, to średnio przyjemne). Nie robimy nic na siłę – jeśli nie puszcza, to prawdopodobnie gdzieś jeszcze kryje się jakiś zakamuflowany wkręcik.


Jak już joy jest otwarty, to warto wziąć aparat cyfrowy i sfotografować sobie wszystkie newralgiczne miejsca – wtyczki, punkty mocowań poszczególnych elementów, czy wszelkiej maści sprężynki/dźwigienki. Jak coś nam wypadnie, to będziemy potem wiedzieć gdzie i jak to zamocować. By nie pompować tego posta zdjęciami (szczególnie cudzymi), podam poniżej linka, gdzie pokazano Javelina od środka.
[/url]
[url=https://forum.il2sturmovik.ru/topic/4898-ravcore-javelin-gaming-joystick/]https://forum.il2sturmovik.ru/topic/4898-ravcore-javelin-gaming-joystick/


Nie pytajcie mnie szto oni tam haraszo i gawarit. Chodzi o ogólne pokazanie, czego można spodziewać się wewnątrz tego urządzenia.


Zabieramy się więc do pracy i naprawiamy to, co mamy naprawić. U mnie wystarczyło odblokować zakleszczony przycisk i zmontować całość do kupy. Mogę jednak udzielić paru uniwersalnych rad.


Generalne wskazówki:


-Jeśli czyszczenia wymagają potencjometry, to służą do tego specjalne środki typu Kontakt PR. Można je dostać w każdym sklepie elektrycznym, czy elektronicznym za parę złotych. Jeśli potencjometr jest nierozbieralny, to można po prostu do niego „napiskać”, a nadmiar wypłukać alkoholem izopropylowym. Taką „IPĘ” można dostać w sprayu, lub butelkach 100-1000ml – do dozowania wystarczy zwykła strzykawka, lub kroplomierz z apteki. Pić nie polecam, bo szybko się ściemni Wink


-Do mechaniki bardzo dobrze sprawdzi się smar silikonowy – nie przewodzi prądu, jest trwały, brud za mocno się do niego nie lepi, Jest także świetny do wszelkiej maści ogumienia (w tym kabli) – wystarczy nałożyć cienką warstwę na noc, zetrzeć, powtórzyć zabieg. Przewód/uszelka powinna odzyskać wtedy swoją elastyczność. Co prawda, są specjalne preparaty do gumy, ale z reguły są drogie i ciężko dostępne.


-Jeśli sprzęt mamy już rozebrany, to warto obejrzeć luty. W większości współczesnych sprzętów elektronicznych powszechnie stosuje się cynę bezołowiową ze względu na rzekomą troskę o środowisko. Bądźmy szczerzy – to chłam jakich mało. Brak ołowiu sprawia, że spoiwo jest mniej elastyczne i kruche, co przekłada się na to, że „pracujący” lut (np. w ruchomym drążku joysticka) może (ale nie musi!) z czasem popękać i puścić. To często może być odpowiedź na pytanie „a czemu nie zawsze coś w tym pierońskim joyu łączy?”


Warto obejrzeć połączenia pod lupą i ew. co nieco poprawić dodając cyny ołowiowej. Szpulki/fiolki takiej cyny oznaczone są zazwyczaj kolorem niebieskim. Jeśli macie stację lutowniczą, to temperatura ok. 370stopni powinna być wystarczająca przy płaskim grocie 1,2mm i mocy ok 60-70W.

-Jeśli rozbieramy coś więcej niż drążek, to obejrzyjmy także kondensatory elektrolityczne – szczególnie w przypadku starszych, bardziej wysłużonych joysticków. Ten element z reguły pełni rolę filtra w takim urządzaniu, więc jeśli któryś z „kondziorów” jest napuchnięty/wylewa, a sam joy czasami funduje nam dodatkowe, niechciane ruchy (na skutek zakłóceń), to warto pomyśleć nad wymianą – szczególnie, gdy ma się świadomość, że cieknący elektrolit z kondensatora robi z płytką drukowaną to samo co thargoidzki caustic misssle z hullem.


Koszt takiego elementu nie jest spory (kilkanaście/dziesiąt groszy), a podmianka czasami potrafi zdziałać cuda. Wystarczy spisać pojemność/napięcie i poprosić sprzedawcę w elektronicznym o nówkę tego samego typu (szczególnie jeśli to tzw. LowESR). Ważny też jest wymiar. Jeśli już na oko widzimy, że przy zamienniku może wystąpić problem z późniejszym domknięciem obudowy, to można rozważyć zakup spolaryzowanego kondensatora tantalowego.


Ogólna zasada przy wymianie kondensatorów jest taka, by pojemność zawsze była taka sama, a napięcie identyczne lub wyższe (nigdy niższe, chyba że doskonale wiemy ilu wolt się tam spodziewać). Nie zapominajmy też, gdzie pierwotnie był plus, a gdzie minus.


Oczywiście, jeśli wszystko świetnie działa – nie ruszajmy, szczególnie jeśli to element typu SMD – bardzo łatwo wyrwać pola lutownicze przy demontażu, a naprawa czegoś takiego to już kaskaderstwo. W ogóle – jeśli nie musimy lutować, to nie lutujmy.


-Jeśli mamy już wyrobione przyciski, to możemy wymienić je na nowe. Te, które widziałem w Javelinie to zwykłe tact-switche o standardowych wymiarach. Wystarczy posprawdzać jak są podłączone (sfotografować kabelki), wyjąć, poprosić w elektronicznym o taki sam.


Z potencjometrami sprawa jest już trochę gorsza, ale w razie potrzeby pomogę w ich namierzeniu. Celowo nie podam tutaj linka, by nie robić pewnemu sklepowi reklamy. Grunt, to spisać z tej części wszystkie oznaczenia cyfrowe (wartość) i oznaczenie typu A lub B, które informuje nas, czy mamy do czynienia z potencjometrem o charakterze liniowym, czy logarytmicznym.


No i tyle, no i cześć.


Jeśli zrobiliśmy to, co chcieliśmy, to wystarczy skręcić nasz joystick. Przed złożeniem go do kupy, należałoby jeszcze podłączyć go do USB i odpalić program do kalibracji by sprawdzić, czy wszystko na pewno działa – mój Ravcore nauczył mnie, że przed skręceniem należy ustawić mu potencjometr od twista. Jak? Sprawdzamy co pokazuje nam program do kalibracji, ustawiamy potencjometr na środku (oczywiście, chwytamy go tak, by nie zamknąć nigdzie obwodu spoconą ręką), wkładamy na miejsce.


Skręcamy uważając na kable w środku i nie robimy tego zbyt mocno (czyli z obudową obchodzimy się jak z żoną, a nie jak z teściową) by nie uszkodzić śrub, ani plastikowych gwintów w obudowie.
"Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!" - Witkacy

Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Joy dla nowicjusza Dzimi96 5 4,537 06.08.2020, 08:59 UTC
Ostatni post: -PAQ-



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości