Krawędź wieczności
#1
[Obrazek: TCOIKFe.jpg]

I log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer)
System: Wielki Anihilator

Nazywam się Jostyn Tulkaion i jestem człowiekiem z problemami. Człowiek bez problemów nie napisałby przecież czegoś takiego, prawda?
Ale ja nie o tym.
Nie tym razem.
Orbitowanie wokół czarnej dziury skłania do refleksji. Szczególnie wtedy, gdy wbicie się prosto w nią nie zaszło jedynie dzięki automatycznym procedurom alarmowym mojej żmijki. Jakiś algorytm zaklęty w elektronice Starkillera brutalnie wyrwał mnie z supercruise'a tuż przed ścianą horyzontu zdarzeń. W kosmosie 700 kilometrów to zdecydowanie jest "tuż". Zimna linijka kodu uchroniła mnie przed spagettyfikacją, co nawiasem mówiąc jest najgłupszym chyba słowem, które odziedziczyliśmy po XX wieku.
Zastanawiam się teraz, jakim cudem ludzkość wyposaża w takie algorytmy maszyny, a nie ludzi.
Gdy trzy lata temu skończyło się moje poprzednie życie i zaczęło nowe, ciągle biłem się z tą myślą. Dlaczego tysiące lat ewolucji nie wyposażyło mnie w jakieś zabezpieczenia przed samym sobą. Znalazłem takich, którzy próbowali mi wmówić, że to nasz atut. Ludzkości, znaczy się. Że potrafimy mknąć ku naszym Wielkim Anihilatorom nie zważając na to, co nas czeka za horyzontem zdarzeń. Może i tak. Gdyby mój Asp był człowiekiem, wiele moich kłopotów byłoby już skończonych. Właściwie wszystkie.
Ale ja się już do nich przecież przyzwyczaiłem. Człowiek otoczony przez Czerń przyzwyczaić potrafi się do wszystkiego. Nawet wtedy, gdy Czerń jest tak jasna jak tu, w galaktycznym jądrze.
FSD zaćwierkał radośnie, że wrócił już do stanu sprawności. Muszę cię pożegnać, Wielki Niszczycielu.
Odpowiedz
#2
[Obrazek: v2r1VAI.jpg]

II log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer)
Odległość od Sol: 22375,81 ly

Dziś patrzę na wszystkich z góry. Albo z dołu. Albo z boku. Kosmos zabija w nas poczucie zakotwiczenia w standardowym układzie współrzędnych.

Dla wszystkich przyzwyczajonych do nieudziwnionej kartografii Universal Cartographics jestem jednak wysoko.

Generalnie, to kilka dni temu wracając z dziewiczego rejsu ku supermasywnej bestii czającej się w środku Drogi Mlecznej, postanowiłem zahaczyć o Wielkiego Anihilatora. To miał być taki ostatni ważny etap w drodze do domu (czyli do husarskiej stanicy, która od jakiegoś czasu z pewnym powodzeniem rolę domu zaczęła dla mnie odgrywać). Ponieważ mam jednak swoje powody, by przemierzać Czerń, wystarczy każdy pretekst, by ten powrót wydłużyć. Na przykład mgławica HYPUAE SCRUA AA-A H693, która dryfuje sobie tuż nad Anihilatorem.

No i jestem tuż pod nią, ponad 2 tysiące lat świetlnych nad wczorajszą miejscówką. Tu Czerń znów jest czarna, a jądro galaktyki wiruje pode mną w postaci kolosalnego dysku. Czuję megalomanię i pokorę jednocześnie, dziwna mieszanka. Nade mną (pode mną, obok mnie) jarzy się mgławica. Niedługo w nią skoczę, a potem...

Jeśli nie będzie tam Martyna... a przecież nie będzie...

...może wrócę.

...a może nie.
Odpowiedz
#3
[Obrazek: UiOuIXl.jpg]

III log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer)
Odległość od Sol: 22598,54 ly


Pomknąłem dalej, w karkołomnej próbie naśladowania antycznych himalaistów. Ostatecznie, gdy przeleciałem już przez HYPUAE SCRUA AA-A H693 (a śladów syna oczywiście nie znalazłem), cóż mógłbym dalej robić?

Właśnie doleciałem do systemu, który roboczo nazwałem sobie Dachem. W tym kawałku Mlecznej Drogi, w sektorach nad Wielkim Anihilatorem, wyżej nie ma już chyba nic. A przynajmniej nic jeszcze nie znalazłem, choć będę jeszcze próbował. Dach znajduje się 2849,5 lat świetlnych nad płaszczyzną Słońca. Rzecz jasna, nie jest to żaden rekord. Krótki rzut oka do bazy danych pozbawił mnie takich złudzeń (szczyt możliwości to obecnie podobno 3173 ly). Nie jestem ostatecznie nad centrum środkowej galaktycznej bańki, tego nabrzmiałego wrzodu wokół Sagittariusa A* w którym zapewne szanse na osiąganie najodleglejszych gwiazd są największe. Nie o to mi zresztą chodziło.

Chodziło mi o to, by stanąć przed tą ścianą czerni, która rozpościera się teraz przede mną, tego całunu ciemności nieskażonego żadnym gwiezdnym światłem...

... i uśmiechnąć się do niej, jak do starego przyjaciela.
Odpowiedz
#4
[Obrazek: VgqckME.jpg]

IV log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer)
Odległość od Sol: 21316,66


Wracam.

Postanowiłem wytyczyć sobie trasę bliską górnej krawędzi galaktycznej, bo widok tego gigantycznego bączka pode mną dziwnie mnie uspokaja. Patrzę sobie na te 400 miliardów gwiazd i myślę: hej, nie złamałyście mnie! Nie twierdzę, że nie próbowałyście, ale ja ciągle żyję, ciągle szukam, ciągle mknę wśród was i gram wam na nosie.

To nic, że to was w ogóle nie obchodzi. Mnie obchodzi.

Mam na pokładzie ciągle jeszcze kilkanaście butelek Stellar Glitcha, ale od kilku dni zapas tej podłej whiskey się nie zmniejsza. Na razie jej nie potrzebuję. Kilka miesięcy temu Glitch prawie mnie zabił, gdy po wyjściu ze skoku zobaczyłem wokół siebie eksplodujące gwiazdy i wpadłem w panikę. Byłem wtedy spity w sztok, a gwiazdy eksplodowały wyłącznie w mojej głowie, ale Asp mógł eksplodować całkiem realnie (to dlatego obie moje żmijki przekornie przezwałem Starkillerami).

Nie eksplodował jednak. Nadal żyję, Drogo Mleczna.
Odpowiedz
#5
[Obrazek: G0NvziH.jpg]

V log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer)
Odległość od Sol: 20244,56


Ludzie przypominają mi czasem cząstki w tańcu ruchów Browna.

Ciągle wracam górną krawędzią Drogi Mlecznej do domu, dziś jednak, wbrew zwyczajowi, odpoczywać chciałem na twardym gruncie. Wybrałem księżyc w systemie Eos Audst EB-X f1-41. Pobieżnie, z przyzwyczajenia zacząłem przeszukiwać powierzchnię w poszukiwaniu Martyna... i tym razem coś znalazłem. Rozbity pojazd kosmiczny.

Trzy lata temu Martyn Tulkaion, mój jedyny, dwudziestoletni syn, pomknął w Czerń i nigdy nie wrócił. Był to ostatni, decydujący cios który rozwalił mi życie w tysiące ostrych, kaleczących skórę kawałeczków. Alkoholik wyrzucony z floty po katastrofie w Deciat, Cori patrząca na mnie ze strachem przemieszanym z obrzydzeniem: to wszystko Jostyn Tulkaion mógł jeszcze znieść. Zniknięcie syna, który zaczął latać w kosmosie zafascynowany przykładem ojca...

Cori odeszła ode mnie 3 tygodnie później. Dwa miesiące później zacząłem go szukać, uczepiony upartej myśli, że dopóki nie zobaczę jego ciała, to jest nadzieja.

Już jej niby nie mam, a widok tego wraku i tak ścisnął mi irracjonalnie krtań. Ale to nie on. 20k lat świetlnych od bańki jacyś dwaj szmuglerzy narkotyków rozbili się o twardy grunt księżyca Eos Audst EB-X f1-41 9a. Jakie ruchy Browna ich tam rzuciły?

Żyli jeszcze, zawieszeni w stazie swoich kapsuł ratunkowych. Zostawiłem ich.

To kara za to, że nie są moim synem.
Odpowiedz
#6
[Obrazek: whovLPd.jpg]

VI log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer)
Odległość od Sol: 18860,82


Powoli zanurzam się w galaktycznym płaszczu, schodząc stopniowo z wcześniejszych wyżyn. Widoki stają się znajome, z tymi wszystkimi rozżarzonymi do białości gwiezdnymi plamkami przyklejonymi do sfery mojego "widnokręgu". Dlaczego światło gwiazd tak często opatruje się przymiotnikiem "zimny"? Czy starożytne kultury, które tą zbitką posługiwały się po raz pierwszy domyślały się, przez jakie zimno to światło musi przejść, by być zauważone przez nas, inteligentne małpy z Ziemi?

A może... może chodziło im o to poczucie, że ktoś nas stamtąd obserwuje, obserwuje wzrokiem zimnym i oceniającym, wzrokiem drapieżnika obserwującego ofiarę lub naukowca spoglądającego na porosty?

Dla mnie, Jostyna Tulkaiona, światło to też jest zimne. Zimne obojętnością.

Czas na kolejne lądowanie. Skoro wszechświatowi jest wszystko jedno, zagarnę sobie trochę jego arsenu.
Odpowiedz
#7
[Obrazek: xc26sNW.jpg]

VII log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer)
Odległość od Sol: 18560,85 ly


Zabójca Gwiazd wisi właśnie nad Dryau Aowsy CH-P c8-151 A 8, planetą zalaną przez wodę. W jej panoceanie pluskają się zaawansowane, węglowe formy życia - nie wiem dokładnie jakie, gdyż na coś takiego nie pozwalają mi linijki kodu zawarte w moim komputerze pokładowym: Federacja Pilotów nie chce, by takie dziewicze światy doznały kontaminacji ziemskimi drobnoustrojami.

Co w przypadku Dryau Aowsy CH-P c8-151 A 8 jest o tyle zabawne, że skaner zaklasyfikował ją jako kandydatkę do terraformingu. Czyli całą lub prawie całą tutejszą faunę i florę (czy co tam jeszcze matka natura Dryau Aowsy CH-P c8-151 A 8 wymyśliła) czeka w przyszłości zagłada. Chyba, że wcześniej szlag trafi homo sapiens.

Spoglądam sobie na planetę, a planeta spogląda na mnie. Jestem aniołem śmierci, niszczycielem światów.
Odpowiedz
#8
[Obrazek: KlSTBqL.jpg]

VIII log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer)
Odległość od Sol: 14773,16 ly


Lubię mgławice. Orbituję wokół nich, by chłonąć ich unikalne kształty i kolorystyczne kompozycje. Orbituję wokół nich, bo zazwyczaj efektowniejsze są z zewnątrz... ale tu, w Froarks AA-A H22 jest inaczej. Niebo zbryzgane jest krwią, która ścieka po nieboskłonie chaotycznymi korytarzami, omijając skutą lodem powierzchnię planety Froarks VP-V b20-28 1. Czerni tu nie ma, ale tak jakby jest.
Odpowiedz
#9
[Obrazek: Hmx3kH8.jpg]

IX log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer)
Odległość od Sol: 12638,52 ly

Zasiedziałem się.
Współczesne podróże słabo już przypominają itineraria dawnych odkrywców. Ci wszyscy Cookowie, Magellanowie czy Erikssonowie gnieceni byli ciągle stresogennym imperatywem szybkości. Nie mogli w nieskończoność kontemplować błękitów i szarości oceanów starej Ziemi, bo gnani byli do przodu przez strach. Strach przed sztormem. Szkorbutem. Buntem. Strach wymuszał na nich optymalizację działań, ciągłe korekty trasy, stałe śledzenie danych nawigacyjnych. Tymczasem ja...
Tymczasem absolutnie niezestresowany ja mknę sobie obecnie przez przestrzeń z szybkością trzech skoków na miesiąc. Do przodu nie gna mnie już nawet chęć znalezienia syna, bo przecież go nie odnajdę. Są takie chwile iluminacji w moim życiu, gdy to do mnie dociera.
Szkoda, że parszywa nadzieja i tak powróci. Nie chcę być jak Cook. Chcę być...
Chcę zapomnieć.
Odpowiedz
#10
[Obrazek: 5RckA82.jpg]

X log pokładowy jednostki TWH Starkiller II (Asp Explorer)
Odległość od Sol: 12365,79 ly


Blaa Hypai AA-A H68. Tak nazywa się ten woal przede mną. Z tej strony przestrzeni wygląda trochę jak profil twarzy zagniewanego giganta w wieńcu laurowym. To niebywałe, jak mocno mózg podpowiada mi odpowiedzi, których chyba wcale nie potrzebuję.
Wczoraj doszło do upgradu mojej awioniki. Nie mam pojęcia, czy to powinno się stać. Zmienione nieco warunki lotu przejęły mnie dziwnym strachem. Czy będę potrafił wylądować, gdy wreszcie wrócę do cywilizacji? I dlaczego właściwie boję się takiej katastrofy?
Och, jakimże ja jestem hipokrytą.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości