22.01.2017, 15:18 UTC
Dzień Trzeci (część druga) - Ageiańskie Plemiona
Goście nie skłamali mówiąc o swych pokojowych zamiarach. Jako, że sprawiali oni wrażenie ludzi nie zainteresowanych ani zjedzeniem mnie, ani złupieniem mojej spoczywającej w górach Ani postanowiłem zaprosić ich do środka (co Laine odebrał z wyraźną ulgą), jednak postanowiłem nie kusić losu i nie opowiadać o szczegółach zarówno katastrofy jak i swojego pochodzenia, zwłaszcza, że zdawali się oni w ogóle nie wiedzieć o istnieniu wielkiej galaktycznej społeczności. Gdy spytałem ich czy kojarzą planetę "Ziemia" lub "Achenar" łypnęli tylko na mnie z podejrzanym spojrzeniem wyraźnie nie wiedząc o co chodzi. Przyjąłem to za dobrą monetę, lecz postanowiłem nie zadawać więcej trudnych pytań. Skupiłem się zatem o rzeczach bardziej mi w tej chwili niezbędnych niż zastanawianie się i dociekanie co doprowadziło ich do obecnego położenia. Przede wszystkim spytałem o najbliższą okolicę dzięki czemu na wciąż działającym datapadzie stworzyłem prostą mapę.
Drugą rzeczą jaka była mi niezbędna to wiedza o innych osadach w mojej okolicy, i tak dowiedziałem się, że na wschodzi i zachodzie istnieją dwie rywalizujące ze sobą frakcje piratów, a na północy w miejscu zwanym jako "Fioletowa Pustynia" w koczowniczy sposób żyje wielkie, choć niezwykle prymitywne plemię będące pod krwawymi rządami wodza "Exorusa". Oprócz tych trzech istniała kupiecka Tailor Mesa, z której moi przyjaciele pochodzili oraz podobna "Na Hill" w sąsiedztwie plemienia fioletowych. Można więc powiedzieć, że trafiłem na przecięci szlaków - zarówno handlowych jak i krwawych.
Tony i Laine opuścili mnie tuż nad ranem dziękując za zgodę na nocleg i życząc powodzenia, a ja przystąpiłem do realizacji swych dziennych zadań.
Goście nie skłamali mówiąc o swych pokojowych zamiarach. Jako, że sprawiali oni wrażenie ludzi nie zainteresowanych ani zjedzeniem mnie, ani złupieniem mojej spoczywającej w górach Ani postanowiłem zaprosić ich do środka (co Laine odebrał z wyraźną ulgą), jednak postanowiłem nie kusić losu i nie opowiadać o szczegółach zarówno katastrofy jak i swojego pochodzenia, zwłaszcza, że zdawali się oni w ogóle nie wiedzieć o istnieniu wielkiej galaktycznej społeczności. Gdy spytałem ich czy kojarzą planetę "Ziemia" lub "Achenar" łypnęli tylko na mnie z podejrzanym spojrzeniem wyraźnie nie wiedząc o co chodzi. Przyjąłem to za dobrą monetę, lecz postanowiłem nie zadawać więcej trudnych pytań. Skupiłem się zatem o rzeczach bardziej mi w tej chwili niezbędnych niż zastanawianie się i dociekanie co doprowadziło ich do obecnego położenia. Przede wszystkim spytałem o najbliższą okolicę dzięki czemu na wciąż działającym datapadzie stworzyłem prostą mapę.
Drugą rzeczą jaka była mi niezbędna to wiedza o innych osadach w mojej okolicy, i tak dowiedziałem się, że na wschodzi i zachodzie istnieją dwie rywalizujące ze sobą frakcje piratów, a na północy w miejscu zwanym jako "Fioletowa Pustynia" w koczowniczy sposób żyje wielkie, choć niezwykle prymitywne plemię będące pod krwawymi rządami wodza "Exorusa". Oprócz tych trzech istniała kupiecka Tailor Mesa, z której moi przyjaciele pochodzili oraz podobna "Na Hill" w sąsiedztwie plemienia fioletowych. Można więc powiedzieć, że trafiłem na przecięci szlaków - zarówno handlowych jak i krwawych.
Tony i Laine opuścili mnie tuż nad ranem dziękując za zgodę na nocleg i życząc powodzenia, a ja przystąpiłem do realizacji swych dziennych zadań.