Ankieta: Który tekst jest najlepszy?
Ankieta jest zamknięta.
Tekst nr 1
3.57%
3 3.57%
Tekst nr 2
13.10%
11 13.10%
Tekst nr 3
5.95%
5 5.95%
Tekst nr 4
11.90%
10 11.90%
Tekst nr 5
32.14%
27 32.14%
Tekst nr 6
26.19%
22 26.19%
Tekst nr 7
7.14%
6 7.14%
Razem 84 głosów 100%
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie [Wyniki ankiety]

Czym jest dla Ciebie Elite - teksty konkursowe
#1
Thumbs Up 
Panowie, poniżej wrzucam teksty na konkurs "Czym jest dla Ciebie Elite?". 

Głosujemy na 1 tekst, który Waszym zdaniem jest najlepszy. Zwycięski tekst otrzyma nagrodę publiczności, zgodnie z wątkiem konkursowym. Oczywiście nie można głosować na własny tekst.

Nagrodę główną ogłoszę równocześnie z nagrodą publiczności Smile

Zapraszam do lektury!

Uczestników natomiast proszę o niezdradzanie który tekst jest czyj Smile
--
:: Oficjalny Partner FDEV - zapraszam na Twitch (KLIK) po partnerskie skórki! 

:: Tapetki z Elite i nie tylko (KLIK). 

Odpowiedz
#2
Tekst nr 1.

O Elite usłyszałem pierwszy raz kilka lat temu, stało się to przypadkiem gdy bacznie śledziłem losy mojej gry marzeń - Star Citizen. Nie zdecydowałem się na zakup odrazu, gra była w wersji beta a cena była wygórowana, pomyślałem spróbuję Star Citizena! Wiedziałem że ówcześnie jedyny dostępny tryb Arena Commander, który ma podobne założenia do CQC to znacznie mniej niż gra tworzona przez Frontier'a jednak i tak ją nabyłem. Oczywiście nie wystarczyło mi to na długo i po kilku miesiącach nabyłem również Elite. Na początku miało być dla mnie grą tymczasową, nim Star Citizen stanie się grywalny, jednak z czasem coraz bardziej przywiązywałem się do unikatowej stylistyki.

Teraz uważam że Star Citizen nie zastąpi mi klimatu ED oraz pewnych jego cech. Wiele rzeczy w grze Pana Brabena nie przypadło mi do gustu, po cichu liczę że je poprawią, ale ciężko mi sobie teraz wyobrazić że po premierze konkurencyjnego tytułu po prostu zapomnę o Elite...

Co prawda więcej czasu spędzam na forum TWH oraz Frontierowym, niż w samej grzej, to mimo wszystko jest to tytuł oraz społeczność której przez bardzo długo nie będę chciał opuścić.

Zacząłem grać w ED bo nie miałem innych alternatyw, teraz gram bo naprawdę lubię, strzelać, handlować, szmuglować oraz ulepszać mój statek. Brakuje mi trochę aspektów społecznościowych oraz kilku przydatnych funkcjonalności - dlatego jestem bardzo aktywny w dziale forum z sugestiami, świadczy to o tym jak rozwój gry oraz jej przyszłość jest dla mnie ważna. Bo mam szczerą nadzieję, że za rok, dwa, pięć, a nawet dziesięć Elite będzie jeszcze bardziej porywjące niż teraz, a każdy z nas będzie w nią grą nie tylko z przyzwyczajenia, ale ze szczerzej chęci!
--
:: Oficjalny Partner FDEV - zapraszam na Twitch (KLIK) po partnerskie skórki! 

:: Tapetki z Elite i nie tylko (KLIK). 

Odpowiedz
#3
Tekst nr 2.

Z pewnością czymś wyjątkowym. To gra, w której możesz grać w taki sposób, w jaki masz ochotę. Możesz być bandytą, polującym z zimną krwią na innych, możesz zostać najemnikiem i walczyć w imię swoich zasad pod czyimś sztandarem – możesz także posmakować jak to jest być międzygwiezdnym handlarzem – zaopatrywać odległe stacje i bazy. Możesz być przemytnikiem, szmuglując najbardziej wyszukane towary „spod lady” tam, gdzie mimo zakazów jest na nie popyt. Możesz sam sprawdzić, jak kiedyś czuli się odkrywcy ruszając na podbój nowego świata – wybrać kurs na ekranie nawigacyjnym i ruszyć w nieznane…

Możliwości jest bez liku, i między innymi za to tak cenię sobie Elite. Niemniej możliwość zupełnie swobodnej gry to nie wszystko, tak samo jak możność skrzyknięcia się do wspólnej zabawy ze znajomymi.

Ponieważ dla mnie Elite to możliwość wczucia się w mojego pilota, bycia nim! To okazja do zastanowienia się, co ja bym zrobił w jego sytuacji, gdybym miał możliwość tak swobodnego przemierzania galaktyki – a jeśli się nad tym głębiej zastanowić, to byłoby o czym pomyśleć..

Dlatego kiedy jako Commander siadam za sterami swojego statku, zawsze zastanawiam się uważnie, co chcę robić – jakiego zlecenia się podjąć, które odrzucić już na początku, ponieważ Philip by się go nie podjął. Staram się grać ostrożnie, nie robić rzeczy głupich, które mogłyby psuć mi klimat całej zabawy – wiem, że obecnie każdy statek ma na wyposażeniu kapsułę ratunkową – niemniej gram tak, jakby zestrzelenie mnie mogło być końcem – wolę lecieć ostrożniej, może i stracić potencjalnie lukratywny kontrakt na coś – ale nie jestem wariatem, ani samobójcą. Nie każda kapsuła ratunkowa zostanie odnaleziona, niejedna dryfuje w Pustce – zimny, metalowy grób.

Dlatego też najczęściej latam sam – ponieważ wtedy najpełniej doświadczam tej gry, wtedy najlepiej „zespalam się” mentalnie z moim cyfrowym awatarem. I duża w tym zasługa tego uniwersum – pierwszego od czasu starego Freelancera, które tak mocno mnie wchłonęło.
--
:: Oficjalny Partner FDEV - zapraszam na Twitch (KLIK) po partnerskie skórki! 

:: Tapetki z Elite i nie tylko (KLIK). 

Odpowiedz
#4
Tekst nr 3.

Czym jest dla mnie Elite Dangerous? Ciężkie pytanie.

Razem z kilkoma znajomymi zacząłem latać, głównie dla wspólnej gry, ale tak na poważnie to Elita mnie wciągnęła jak na ironię jak im się znudziła... lataliśmy tylko na RESach.

A więc gra solo - zacząłem się zajmować wszystkim po trochu - kopanie, misje, BH sporadycznie, handel, eksploracja... co mnie urzekło? Małe rzeczy, komentarze przy wlocie do stacji, grawitacja, szczegóły statków i stacji, szum w radiu... można się wczuć że faktycznie lata się w statku. Powoli zacząłem zgłębiać na forach świat Elite, historię, zależności. Doszedłem do wniosku że warto zacząć grać bardziej w stylu RPG. Jako wielki i oddany fan serii DUNE znalazłem tutaj coś co mi tamten świat mocno przypomina Smile Nie pytajcie o szczegóły, bo nie podam, po prostu odczucie.

Więc czym jest obecnie dla mnie Elita?

Przygodą, w 100% RPG w kosmosie. Olbrzymim sandboxem, który żyje dzięki Nam wszystkim. Wiele mu jeszcze brakuje do ideału jakim w dużej mierze jest dla mnie EVE (pod kątem ekonomii i zarządzania), ale mam nadzieję że z czasem gra zostanie rozwinięta dalej pod kątem wytwarzania, handlu i rozbudowy o nowe statki, tryby, wspólną grę. Więc się zaangażowałem w Open Play i mam swoją wizję odgrywanej roli w tym wszechświecie. Dlatego też zdecydowałem się na dołączenie do polskiej społeczności – TWH (czekałem na ponowne otwarcie rekrutacji) i nie spodziewałem się ile osób tutaj faktycznie się angażuje twórczo na rzecz właśnie tej społeczności.

Mobilizujecie strasznie Smile przez Was, lub dzięki Wam aż się chce robić coś więcej i staram się znaleźć swoje miejsce wśród Was Smile
--
:: Oficjalny Partner FDEV - zapraszam na Twitch (KLIK) po partnerskie skórki! 

:: Tapetki z Elite i nie tylko (KLIK). 

Odpowiedz
#5
Tekst nr 4.

Ciekawość świata i dążenie do odkryć to naturalne cechy człowieka, które wypchnęły go z Afryki i kazały przeć przed siebie niezależnie od okoliczności. Co skrywa puszcza? Co znajduje się za górami? Co chowa się za oceanem? Od zawsze człowiek wpatrywał się w niebo, aż w końcu przekroczył i tę granicę docierając do Księżyca i odkrywając ogrom Wszechświata. Za jakiś czas ruszy kolejna fala odkrywców i awanturników by odkrywać kolejne horyzonty…

Obcować z kosmosem można już jednak teraz. Poczuć ogrom przestrzeni. Poczuć dreszcz emocji podczas przelotów obok obcych słońc i obcych światów. Być pierwszym człowiekiem dotykającym powierzchni nieznanych planet. Zrozumieć podróżników, którzy zżywali się ze swoimi statkami jak z żywymi istotami.

Tym właśnie dla mnie jest Elite. Marzeniem. Małym okienkiem otwartym na przyszłość ludzkości.
--
:: Oficjalny Partner FDEV - zapraszam na Twitch (KLIK) po partnerskie skórki! 

:: Tapetki z Elite i nie tylko (KLIK). 

Odpowiedz
#6
Tekst nr 5. 

Czym jest dla mnie Elite? Hmmm… to nie jest pytanie na które odpowiada się wprost w stylu: „symulator kosmiczny”, „kosmiczna strzelanka”, „sandbox”, „MMORPGXVVVXGG”. Na początku, fakt, szukałem typowej gierki w której mogłem sobie po prostu polatać w pustce przestrzeni kosmosu, postrzelać, pozarabiać i popatrzeć na ładne widoczki mgławic, planet, stacji i gwiazd a do X3 nie chciało mi się jakoś wracać.

Ale do rzeczy. Zabawa zaczęła się pod koniec roku 2015, kiedy to już naprawdę byłem wyposzczony brakiem gier w kosmicznych klimatach. Rynek niestety nie rozpieszczał (i do tej pory tego nie robi) w tym zakresie, a X3 i gier przenoszonych ze smartfonów czy tabletów na PC’ty miałem już dosyć. Od razu informuję, że wcale nie szukałem gry online. Wystarczyłaby mi gra z  klimatyczną fabułą i ładną grafiką. Właściwie to można powiedzieć, że szukałem nawet czegoś pokroju Freespace’a 2, czegoś  co tak samo by mnie wciągnęło na wiele godzin, a potem z radością i niecierpliwością wracałbym do tego przechodząc ponownie od początku, sprawdzając różne inne warianty i podejście do fabuły. I tak szukałem i szukałem, aż natrafiłem na wzmiankę o Star Citizen’ie. Gra się pięknie zapowiadała, ale niestety, jeszcze nie wyszła, a jak chcesz pograć to płać słono – to nie dla mnie. Nie pozostało nic innego jak szukać dalej i dalej, i dalej. Aż natrafiłem na Elite.

- Hmmm… no dobra – pomyślałem – najpierw o niej poczytam. Nie chcę się naciąć, zwłaszcza że to gra online więc trzeba sprawdzić jak tam z abonamentem sprawy wyglądają. Hmm… sandbox? Ech… zapewne powtórka z X’ów tylko ze online. No dobra, poczytajmy co tam o tym ustrojstwie ludzie piszą.

Tak trafiłem na kilka recenzji oraz blog Szarego Wilka, który swoimi recenzjami prawie przekonał mnie do zakupu ED i na szczęście rozwiały się moje wątpliwości co do miesięcznych opłat J. Oczywiście nie obeszło się bez oficjalnego forum Frontiera, które było dla mnie przez ten czas głównym źródłem informacji o grze. I na tym właśnie forum natrafiłem na screeny z Elitki (no tak, głupi ja, oficjalne forum więc jak mogłoby się obejść bez grafik). I co? Szok i niedowierzanie! GWIAZDY Z BLISKA! MOŻNA PODLECIEĆ DO PLANETY! WOW!!!

- Ok – powiedziałem sobie – nie ma co się podniecać. To może być mylące i złudne. Poczytajmy jeszcze opinie graczy i popatrzmy co tam tak naprawdę robią w tej grze.  

Cóż, jak wszędzie, jedni chwalili inni narzekali, ale ogólnie strasznego hejtu nie zauważyłem. No dobra, po prostu nie chciało mi się też za bardzo szukać w przepastnych czeluściach tego forum. A ostateczna decyzja o zakupie zapadła z okazji Black Friday na Steamie gdzie ED kosztowała o ile pamiętam marne kilkanaście dolców (najwyżej powiem żonie że jeszcze mniej Smile). Tak oto wróciłem pospiesznie do domu i kupiłem Elitkę. Słowo „niecierpliwość” nie opisuje dokładnie uczucia jakie mi wtedy towarzyszyło kiedy gra się ściągała, tym bardziej, że od czasów EVE Online minęło wiele lat. No tak, ale przecież nawet jak się ściągnie to jej nie odpalę, bo muszę odebrać żonę z pracy, ech...

No nic, godzina 20:00 jestem w domu, 20:30 już przed kompem, zaczyna się, odpalam. Najpierw ustawienia grafiki. Coś jakieś słabe ustawienia zostały domyślnie wybrane, no to trzeba walnąć na maksa Biggrin. Ok, pobawiłem się opcjami. Teraz jakieś szkolonko w pasie asteroidów i pierwsze WOW! Ładne kamyczki w kosmosie latają! Smile Weeeeee!!! 

Dobra dobra, umiem już chyba latać, znam trochę klawiszologię, czas na grę właściwą. Odpalam i ląduję na jakiejś stacji. Choroba wie gdzie to jest, trzeba zerknąć na mapkę. Mapka też mi nic nie mówi a ilość gwiazd mnie przytłacza tak, że zastanawiam się czy się nie rozpłakać z poczucia bezsilności i ogromu świata, i to nie wiadomo czy ze szczęścia czy z rozpaczy. Ale przecież sam się w to wkopałem,  czytałem przecież o czterystu miliardach systemów.

No dobra, mam jakiś tam statek i marne grosze na koncie. Czas rozgrzać silniki i ujeździć rumaka. Stacja, wylot, supercruise - WOW!!! Czegoś takiego jeszcze nie było! Planety – można do nich podlecieć! - O w mordę! Ciekawe czy można lądować? Eeee… chorobcia… nie da się, na dodatek coś tam się uszkodziło. No nic, czytałem, że kasę można zarobić sprzedając dane kartograficzne i chyba zostanę eksploratorem J. Czyli czas na pierwszy skok do innego systemu. 

O W MORDĘ JEŻA! Jak mnie w fotel wcisnęło po wyrzuceniu naprzeciw gwiazdy! Aż żona zapytała: 

- Co ty odp… ehm…. Wyprawiasz?!
- Choć sama zobacz jak to wygląda!
Kolejny skok i tekst żony:
-  O ja pierdziu! (wersja złagodzona)

No i tak sobie latałem tu i tam - nie wiedząc nawet że robię to w ‘bańce’ - w międzyczasie dorabiając sobie  sprzedażą danych kartograficznych oraz polowaniem na piratów na kolejne moduły do Sidka. Latałem i latałem ale nagle przyszła refleksja. Przecież to gra online a ja do tej pory nie spotkałem żadnego żywego gracza. Jak to możliwe? Ja rozumiem że są różne tryby gry, ale cały czas gram na Open. Nie to, że mi się nudzi bez ludzi, ale jednak miło by było z kimś polatać. Na forum Frontiera chyba była nawet grupa zrzeszająca polską społeczność graczy, więc trzeba to sprawdzić. No i była, Skrzydlata Husaria - matko, ale oklepana nazwa, zaraz do płatków śniadaniowych zaczną to wciskać – ale spróbować można, zwłaszcza że już trochę osób tam się zapisało. Jeden nawet do bitki i wypitki z zapędami w stronę fekaliów, więc może być śmiesznie J. A co dla mnie cenne nie wymagają ciągłego zaangażowania i siedzenia w grze.

Tak pokrótce wyglądała moja przygoda do momentu zapisania się do TWH. Ale co się stało potem to przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Takiej grupy jeszcze nie było, nooo… przynajmniej ja takiej jeszcze nie spotkałem Smile. Na początku było tylko forum, bo zadeklarowałem że nie będę korzystał z TSa skoro nie ma takiego obowiązku. Pożałowałem tego od razu jak tylko zmieniłem zdanie i pierwszy raz zalogowałem się do Team Speaka. To cholerni wariaci! Smile I to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Luźne rozmowy, pomoc na każdym kroku, jakiś Krutek z Błyskawicy (co to kurna jest ta Błyskawica?!) chce mi oddać miliony swojego majątku żebym ASPa sobie kupił – ludzie, gdzie ja trafiłem?!

A potem już jakoś leciało. Odpały Hetmana pokazującego swe prawdziwe oblicze (jak ktoś nie pamięta, to proszę Smile http://thewingedhussars.com/showthread.p...ze+hetmana), tańce na rurze, powstanie Feniksa (oooo tak!!! Szpiegowanko to to co tygryski lubią najbardziej Smile). To wszystko spowodowało, że nie mogłem odpuścić przez baaaaardzo długi czas żadnego wieczoru bez husarskiego TSa, uzależniłem się nie tylko od niego ale i od forum oraz Shoutboxa. No i oczywiście od tych chorych odpałów ludzi tak samo chorych na głowę jak ja .Przez to Husaria stała się dla mnie miejscem, które pomaga mi się odstresować od codziennych obowiązków w życiu codziennym a zwłaszcza w pracy. I jakoś tak samo się stało, że zmieniły mi się priorytety a Elitka stała się dla mnie jedynie dodatkiem do dobrej zabawy z ludźmi których poznałem. Gdyby nie oni, a właściwie Wy, do Elitki obecnie zaglądałbym pewnie raz na miesiąc albo i dwa, no bo ile można bawić się w piaskownicy samemu? 

Tak więc gra grą, można pograć jakiś czas po czym ją rzucić i wrócić do niej za jakiś czas, albo i nie. Ale od Was, czyli ludzi którzy tworzą Husarię można się uzależnić Smile.
Więc czym jest dla mnie Elite?! Chyba już wiecie Smile
--
:: Oficjalny Partner FDEV - zapraszam na Twitch (KLIK) po partnerskie skórki! 

:: Tapetki z Elite i nie tylko (KLIK). 

Odpowiedz
#7
Tekst nr 6.

 
            Zima ponownie zaskoczyła kierowców – myślę, obserwując hulającą za oknem, białą zawieruchę. Siedzę na czarnym, skórzanym fotelu i w spokoju piję nieco schłodzoną już herbatę. Na biurku, wprost przed moimi oczyma stoi srebrno-czarny joystick typu hotas. To model X52, jedno z najlepszych urządzeń służących do pilotowania statków kosmicznych. Tak nie mylicie się! Statków kosmicznych! Jego bijące intensywnym światłem klawisze kąpią mój umiejscowiony na poddaszu pokój w najróżniejszych odcieniach błękitu.
            Odkładam herbatę po czym chwytam za stery. Po małej przerwie dowódca wraca na fotel pilota. Przed sobą widzę jedynie długi, żółty kadłub mojej maszyny oraz czarną pustkę kosmosu. Gwiazdy otaczają mnie z każdej strony i wołają do siebie obiecując odkrycie cudów jakich nie widział jeszcze żaden człowiek.
            Spoglądam w górę.
            Gdzieś tam, lata świetlne ode mnie rozciąga się olbrzymia niebiesko czerwona Mgławica Welon. Od czasu do czasu wracam do tego miejsca, może z sentymentu, a może z tego niesamowitego poczucia „dachu nad głową” , które daje przebywanie w nim. Oto strumienie gazu i pyłu kosmicznego uformowały w swej kompletnie artystycznej obojętności dzieło sztuki, którego nie powstydził by się nie jeden malarz, a dzieło to zostało zainicjowane przez śmierć autora, wybuchu supernowej sprzed dziesięciu tysięcy lat.
            Czym dla ciebie jest Elite? Czy ten widok nie wystarczy, by odpowiedzieć na to pytanie? Zaznaczam losowo jedną z gwiazd na panelu nawigacji po czym słyszę odliczanie, a następnie głośny ryk napędu FSD. Podróż dopiero się rozpoczęła.
            Kiedy byłem mały uwielbiałem budować statki kosmiczne. Naturalnie mój tata nie pracuje w NASA, a ja nie pochodzę z przyszłości. Były to statki kosmiczne z klocków LEGO. Najróżniejsze maszyny, które niczym dziecięce marzenia – nie miały prawa istnieć, uwielbiałem też wertować atlasy geograficzne, a raczej poświęcone kosmosowi sekcje tych atlasów. Zagłębianie tajemnic, które kryła każda z planet układu słonecznego, naszej galaktyki, wszechświata. Kosmos wydawał się być niezdobytym oceanem pełnym zarówno wysp skarbów jak i niebezpieczeństw czyhających na nieroztropnych podróżników. Uwielbiałem nocne spacery, w których zastanawiałem się co kryje ta monumentalna, rozjarzona blaskiem tysięcy świetlików czerń? Jak wiele historii zostało w niej skrzętnie pochowanych i tylko czeka na ponowne odkrycie? Może kiedy zastanawiam się co jest tam w górze, w tym samym momencie, ktoś z góry zastanawia się nad tym co jest tutaj? Myślenie o tym wszystkim do dziś wywołuje we mnie uczucie głębokiego relaksu połączonego z intensywnym, a czasami wręcz przypominającym nieco upojenie alkoholowe stanem świadomości, w którym jestem tylko ja, kosmos i marzenia o odkrywaniu tajemnic wszechświata, o udaniu się do gwiazd, odwiedzeniu każdej z nich i zgubieniu się na zawsze.
            Te uczucia daje mi Elite.
            Nie wiem czy jest inna podobna i tak pieczołowicie symulująca kosmos gra oprócz Elite. Co prawda próbowałem wcześniej chociażby serii X, jednak brak prawdziwej swobody w przestrzeni zawsze był dla mnie nieco krępujący, dlatego kiedy grałem w gry związane z kosmosem nie były to symulatory statków, a chociażby gry RPG takie jak Mass Effect czy Star Wars KotOR. Długo marzyłem jednak o grze w której będę mógł swobodnie eksplorować wszechświat. Odkrywać jego tajemnice, znajdywać tajemnicze światy, spotykać nowe rasy i gatunki. Kiedy zobaczyłem pierwszy film z Elite niemal od razu wiedziałem: to jest gra, której szukam. To jest ta jedyna gra, w której będę mógł się naprawdę zgubić.
            Z podnieceniem czytałem kolejne wieści z produkcji, oglądałem każdy materiał, który miałby chociaż odrobinę gameplayu. Wiedziałem już, że będę potrzebował odpowiedniego joysticka aby móc grać, jednak zdecydowałem, nauczony doświadczeniem, że na samym początku zdecyduję się jedynie na edycję beta 2.0 gry, a dopiero później dokupię hotas. Zawsze przecież istniało ryzyko, że z jakiegoś powodu odbiję się od Elite.
            Hotas zagościł na moim biurku po czterech dniach.
            Olbrzymia przestrzeń, swoboda i ja, drobinka piasku mająca przed sobą nieskończoność. Nie miałem żadnego większego celu w grze. Jeżeli coś nim było i to podróż sama w sobie, nieustanna, ciągła podróż w nieznane. Elite jak żadna inna gra nie dostarcza tego tak osobliwego poczucia samotności w kosmosie. Świadomości, że jesteśmy na niespokojnym morzu, daleko od domu, a wszyscy, których znamy są gdzieś tam, w przestrzeni, setki lat świetlnych stąd.
            Statek wyskoczył z witchspace. Włączyłem skaner by znaleźć zagubione w pustce skarby.
            Cele w grze przyszły dopiero z czasem. Odwiedzenie wszystkich mgławic, sagittarius, oznaczenie pierwszego earthlike jako „swojego” itd. Pierwszą moją zdobyczą była Veil Nebula West, następnie przyszły takie smaczne kąski jak Horsehead, Flame czy Plejady. Każdą z nich skrzętnie fotografowałem. Uwielbiam mgławice, nieważne czy planetarne czy emisyjne, tak jak czerń kosmosu symbolizuje jego bezkresną pustkę, tak mgławice są jego sztuką, kwintesencją twórczości, w której artysta jest ślepy i głuchy, nawet nie wie, że tworzy, nie wie, że kreuje arcydzieło. Często wracam w odwiedzone przez siebie miejsc by zobaczyć je na nowo. Dla takich momentów gram w Elite. Być może gra cierpi przez pewne decyzje tworzącego go studia, być może podział trybów dzieli graczy i doprowadza do niepotrzebnych spięć, być może wciąż istnieją błędy i glicze pozwalające zarabiać każdemu po trzysta milionów na godzinę. Być może. Dla mnie to kompletnie nieważne, dla mnie to nie jest gra o zarabianiu, gra o trybach, gra o wynajdowaniu błędów i narzekaniu na nie. To otwarty, czysty kosmos, spełnienie marzeń z dzieciństwa, prawdziwy, realny lot zbudowanym z lego statkiem, przestrzeń, w której muszę się zgubić by odnaleźć jej prawdziwe piękno. To coś więcej niż tylko gra, to nieustanna podróż w nieznane. To cały wszechświat w moich rękach.
--
:: Oficjalny Partner FDEV - zapraszam na Twitch (KLIK) po partnerskie skórki! 

:: Tapetki z Elite i nie tylko (KLIK). 

Odpowiedz
#8
Tekst nr 7.

Czym jest dla mnie Elite? Jest po prostu dobrą grą komputerową.
Nie będę w końcu udawał, że gra, którą kupiłem na święta jest ważną częścią mojego życia. Ale nie da się ukryć, że ze 100h z mojego życia już zabrała. Na dodatek nie zapowiada się, aby coś miało szybko się zmienić. Pewnie za kilka miesięcy będę w stanie określić, czy dla mnie to bardziej RPG, symulacja, PvP, PvE, czy cokolwiek. Ale wiecie co? Bardzo się cieszę, że jeszcze nie potrafię. Bo wszystko jeszcze przede mną, bo mimo dziesiątek uruchomień nadal wiem o tej grze niewiele, bo wielu aktywności i możliwości nawet jeszcze nie liznąłem...


Trochę chaotycznie to wszystko piszę, ale i tak talentem literackim, ani mistrzem inwencji nie jestem. Nawet nie wiem do końca co to za nagrody. Ważne jest jednak dla mnie, aby wyraźnie uwypuklić powód, dla którego to piszę, a spory wpływ na tę decyzję miał wątek "Wypalenie Hetmana...". Wiem, jak to jest, gdy się oddaje czemuś serce, duszę, a nawet wątrobę, a odnosi się wrażenie, że robi się to tylko dla siebie. Nie piszę tego jednak z litości, ale z potrzeby. Nie czuję się jeszcze odpowiednio "kompatybilny wiedzowo i skillowo" z Wami, aby się udzielać, lecz widać nie ma co zwlekać, gdy statek zaczyna przeciekać.


Wracając jednak choć trochę bardziej do tematu. Może nie brzmi to górnolotnie, że Elite jest po prostu dobrą grą komputerową. Ale niejednej dobrej grze poświęciłem już powyżej tysiąca godzin. I choć nie wyobrażam sobie, aby Elite został grą mego życia, bo jestem przekonany, że pierwsze miejsce jest już od kilkunastu lat zajęte, to na podium ma poważne szanse. Ale szanse te wykorzystać może tylko z Waszą pomocą. Bo dobra gra, to nie tylko rozgrywka sama w sobie. To zżyta i dobrze funkcjonująca społeczność, która początkowo skupia się wyłącznie wokół gry, później już nie tylko wokół niej, a po dłuższym czasie wyrasta z tego coś większego i trwalszego.
Czy ze Skrzydlatą Husarią będzie tak samo? I czy będzie mi dane należeć do tej grupy?  Przyszłość pokaże, bo zależy to od obydwóch stron.

Przepraszam na koniec, że tak nieskładnie i nie w każdym miejscu na temat. Ale nie potrafiłem tego napisać ignorując okoliczności.
--
:: Oficjalny Partner FDEV - zapraszam na Twitch (KLIK) po partnerskie skórki! 

:: Tapetki z Elite i nie tylko (KLIK). 

Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Autorskie Mocowanie HOTAS dla Logiteh Saitek x52 Pro Borg Grob 3 225 22.01.2024, 20:07 UTC
Ostatni post: Getriggr
Video [VIDEO] Elite Dangerous po godzinach. Wojciech Dannyboy 1 3,274 15.04.2020, 00:21 UTC
Ostatni post: MAGNUM354
  Robber - Elite Dangerous Short Film FIKUS 0 3,433 29.03.2019, 11:18 UTC
Ostatni post: FIKUS
  Elite jak z nut Shnitzel 2 4,672 10.02.2018, 14:39 UTC
Ostatni post: Shnitzel
  Richard Freitag - Elite Dangerous 2018 kris750PL 1 3,542 02.01.2018, 00:32 UTC
Ostatni post: MAGNUM354



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości