DATA: 18.03.3307
STATEK: [TWHE] ANDROMEDA
SYSTEM: KOPERNIK
FAZA: EKSPEDYCJA I INŻYNIERKA
To co stało się w Koperniku, nie miało prawa się stać. Teraz jak i wcześniej. Była na siebie zła na tyle, że miała ochotę zamknąć się w kriokomorze i zapaść w sen na następne miesiące. Nie mogła uwierzyć, że klątwa Czerwonej Pandy, bo tak to teraz można nazwać, spotka również Lenucha, Jakby przytrafiło się to raz, zrozumiałaby, ale dwa? Jakim cudem dwóch różnych pilotów zginęło w tym samym miejscu? Praktycznie na jej oczach?
Wpadła do swojego pokoju, mijając przy tym dwójkę darmozjadów. Jakby mogła trzaskać drzwiami na pewno huk roznosił by się po całym carrierze. Była wściekła jak i załamana zarazem. Jej wzrok przyciągnęły skrzętnie rozłożone na biurku notatki. W przypływie gniewu zrzuciła je jednym ruchem na podłogę.
- Kurde... Krąży nade mną jakaś klątwa czy jak? - mruknęła zapalając cygaro i siadając na łóżku.
Teraz, kiedy chciała przywieźć dane… Misja nie została wypełniona w całości, coś nie dawało wrócić bezpiecznie pilotom z tej trasy. Nie miała ochoty wracać tak jak zaplanowała… w ogóle nie miała ochoty wracać. Najpierw Val.. .teraz Lenuch.
Wiedziała, że coś pójdzie nie tak. Przeczuwała to od początku. Dwa tygodnie podróży dla Lenucha, puffło w przeciągu ułamków sekund. Ona też była tego blisko, kiedy jakiś nieszczęsny pirat chciał wyciągnąć ją z super cruise, kiedy leciała Anacondą bez tarcz oraz pełna ładownią materiałów potrzebnych do odblokowania inżyniera.
Nie pozostało jej nic innego jak odpocząć, bo z dnia na dzień czuła się co raz gorzej, a potem gdy tylko wstanie, porozmawiać z Lenuchem, po co wogóle go wyciągnęła go na tę wyprawę.
"Tam gdzie diabeł nie może, tam Rusałkę poślą."