11.02.2021, 17:51 UTC
DATA: 11.02.3307
STATEK: [TWHE] ANDROMEDA
SYSTEM: HLOCA
FAZA: PLANOWANIE
Siedziała w swoim kąciku na przepastnym carrierze CMDR Lenucha - [TWHE] Andromeda. Pomimo, że carrier był wielki i wyposażony na tyle, że było praktycznie na nim wszystko od wielkiego baru, pokoi gościnnych, w których obecnie urzędowali komandorzy tacy: jak Orbit, czy Polak, ona wolała ciche spokojne miejsce, na końcu carriera, gdzie praktycznie nikt nie zaglądał… no może oprócz Lenucha, raz na jakiś czas, kiedy szukał swojego darmozjada, znaczy się dla niewtajemniczonych swojej pilotki.
Piła dziś już kolejna kawę z rzędu, skończyła liczyć chyba po trzeciej, ale nigdy nie przepadała za tą, którą serwował andromedowy ekspres, choć o dobrą kawę również było ciężko w tych systemach. A skakali, dużo… była już na tyle przyzwyczajona do komend wydawanych przez komputer pokładowy carriera, że w pewnym momencie zaczęła je ignorować.
Przynajmniej na zapas cygar z Kamitry narzekać nie mogła… Towar w teorii deficytowy, no ale co miała zrobić, jak wena na rozplanowanie całej operacji, była jak te niekoniecznie najlepsza kochanka. Przychodziła i odchodziła.
Zasadniczo, nie wiedziała ile to już czasu spędziła nad tymi papierami… Owszem mogła użyć przecież komputera, bo jednak mamy rok 3307, ale wychodziła z założenia, że papier “przyjmie wszystko”. Sfrustrowana analizowała każdy szczegół dziennika pokładowego pewnego pilota, niegdyś należącego do Skrzydlatej Husarii. Ilość notatek… przypisów… analizy samej trasy, czasu trwania samej ekspedycji… To ile wiedziała z samych rozmów, kiedy jeszcze posiadali jakąkolwiek łączność w roku 3306. Czy planowała akcję ratunkową? Na pewno nie… Jego ekspedycja zaczęła się w październiku 3304 roku… Do tej pory z tym pilotem mogło stać się wszystko… Mógł wrócić i nie powiedzieć ani słowa… mógł zostać na końcu galaktyki… albo po prostu po tylu latach zrezygnować z podróży.
- Na pewno, ktoś ze starej brygady, czytając ten dziennik będzie wiedział o kogo chodzi… Może to i lepiej? Może zmienić nazwę tej misji? - mruknęła do siebie zrezygnowana, wstając z fotela i rzucając kartki na biurko.
Piła dziś już kolejna kawę z rzędu, skończyła liczyć chyba po trzeciej, ale nigdy nie przepadała za tą, którą serwował andromedowy ekspres, choć o dobrą kawę również było ciężko w tych systemach. A skakali, dużo… była już na tyle przyzwyczajona do komend wydawanych przez komputer pokładowy carriera, że w pewnym momencie zaczęła je ignorować.
Przynajmniej na zapas cygar z Kamitry narzekać nie mogła… Towar w teorii deficytowy, no ale co miała zrobić, jak wena na rozplanowanie całej operacji, była jak te niekoniecznie najlepsza kochanka. Przychodziła i odchodziła.
Zasadniczo, nie wiedziała ile to już czasu spędziła nad tymi papierami… Owszem mogła użyć przecież komputera, bo jednak mamy rok 3307, ale wychodziła z założenia, że papier “przyjmie wszystko”. Sfrustrowana analizowała każdy szczegół dziennika pokładowego pewnego pilota, niegdyś należącego do Skrzydlatej Husarii. Ilość notatek… przypisów… analizy samej trasy, czasu trwania samej ekspedycji… To ile wiedziała z samych rozmów, kiedy jeszcze posiadali jakąkolwiek łączność w roku 3306. Czy planowała akcję ratunkową? Na pewno nie… Jego ekspedycja zaczęła się w październiku 3304 roku… Do tej pory z tym pilotem mogło stać się wszystko… Mógł wrócić i nie powiedzieć ani słowa… mógł zostać na końcu galaktyki… albo po prostu po tylu latach zrezygnować z podróży.
- Na pewno, ktoś ze starej brygady, czytając ten dziennik będzie wiedział o kogo chodzi… Może to i lepiej? Może zmienić nazwę tej misji? - mruknęła do siebie zrezygnowana, wstając z fotela i rzucając kartki na biurko.
Przez dłuższą chwilę przyglądała się widokowi za oknem…. Andromeda stała po wewnętrznej stronie pierścienia, gdzie często latają tłuc piratów. Z jednej strony w husarskich systemach było tyle jeszcze do zrobienia… Z drugiej… .odkąd dołączyła do TWH miała ochotę na eksplorację… długą oraz samotną eksplorację…
- No i co ty zasadniczo Rusałko masz z tym wszystkim zrobić? Dopiero co wróciłeś z urlopu zdrowotnego… może szykuje ci się drugi... , a ty chcesz lecieć w bezkres i ciemność kosmosu?
Co zrobisz jak skończy ci się paliwo? Kupisz sobie carriera, zagrindujesz się na śmierć by mieć gdzie ewentualnie wrócić się naprawić? Nie sądzisz, że trzeba zrobić to tak, jak wypada? Bez pomocy carrierów.. Fuel Ratsów… - zadawała sobie pytania, na które nie potrafiła znaleźć żadnej sensownej odpowiedzi.
Odłożyła cygaro do popielniczki i udała się do jednego z hangarów, w których za uprzejmością Lenucha mogła magazynować cały ten “swój” dobytek. Sajdek? Fajny…, ale czy na pewno? Z jednej strony mogłaby zrobić od razu osiągnięcie… z drugiej… czy będzie w stanie nim wytrwać w kosmosie ze swoimi umiejętnościami?
Rusałka Destroyer.. Cobra MK III - sentymentalny statek, złożony jeszcze na samym początku przez CMDR Rzemysława. Do tej pory uwielbia nim latać. Małe… zwinne, wielofunkcyjne.., ale za to z małym skokiem.
Koparka.. Heavy Miner… to nie to zdecydowanie do tej operacji odpada… Death Destroyer? Krait MK II… Fajny pod Bounty Hunting, ale nic poza tym. Też nie… Może Anaconda? Nie…. jeszcze nieskończona, poza tym nigdy nie była fanką dużych statków. Wybór padł na ASP Explorera od Lakona, o dumnej nazwie Czerwona Panda. Statek, który wiele dla niej znaczył…
i jak nazwa wskazuje… nadaje się do eksploracji, gdyby tylko go trochę zinżynierować i odchudzić.
Cóż… chyba nadszedł czas, na prośbę o podrzutkę po materiały, ale wpierw trzeba wygrać wojnę z Żelkami…, a dopiero potem będzie się martwić… co zabierze ze sobą w podróż.