The Winged Hussars - Forum

Pełna wersja: Dziennik pokładowy: Cmdr Trufel Aubaris
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Uwaga! WĄTEK JUŻ OTWARTY (zapraszam do komentowania, a +rep zawsze mile widziany)
Meldunek nr 1: 3306-06-09

Stęskniłem się za samotnością. Stęskniłem się za czarną głębią kosmosu. Jestem niczym legendarny marynarz z czasów zamierzchłych, kiedy to ludzie żyli tylko na Ziemi w Sol. Po prostu musiałem spakować swoją podróżną torbę, zapakować prowiant, przygotować statek i ruszyć przed siebie. Nie mam celu. Najmniejszego. Chcę delektować się czasem, odkrywać nieznane. Niespiesznie. Po prostu lecieć, gdzie mnie jeszcze nie było...

[Obrazek: 8TWWKuc.png]

Rozważałem mojego ulubionego Phantoma, ale wybór padł na poczciwą Anakondę. Stare kości lubią komfort i przestrzeń. Nie wiem, kiedy wrócę, a COLUMBUS jest wyposażony we wszystko, czego mi potrzeba. Jego nazwa nawiązuje do marynarza i odkrywcy Krzysztofa Kolumba. To o nim czytałem stare, cyfrowe wydania informacyjne. Był trochę jak ja. Wyruszył w nieznane, z tą różnicą, że on żeglował po wodach, a ja żegluję w przestrzeni kosmicznej. Narażony na codzienne niebezpieczeństwa podjął wyzwanie. Był odważniejszy ode mnie. Ja mam nowoczesną technikę, o której ludziom jeszcze setki lat temu się nie śniło. Oboje byliśmy ciekawi tego, co przed nami.

Kierunek, który wybrałem to w pierwszej kolejności Outer Orion Spur. Odlatując od zamieszkałych terenów pozostawiam za sobą kłopoty dnia codziennego. Mam czas na wspomnienia, nie uciekam przed niczym. Chcę znowu poczuć zew wolności i tą pierwotną radość, kiedy po raz pierwszy zasiadłem za sterami statku wylatując w nieznane. Nie wiem co mnie spotka? Otchłań kosmosu jest niebezpieczna, a ja coraz starszy. Czy kiedykolwiek wrócę? Czy poświęcę życie na odkrywanie wszechświata? Tego jeszcze nie wiem... 
Ostatnie spojrzenie za siebie na port kosmiczny i skok w nadprzestrzeń. Oby zapas "Świńskiego Ryja" się nie skończył. Odliczanie się zaczęło!

[Obrazek: UaHvZGf.png]
Meldunek nr 2: 3306-06-14



Obudziłem się z bólem głowy. Chyba mój COLUMBUS ma problemy z utrzymaniem właściwej temperatury i ciśnienia. Wprowadziłem poprawne dane do komputera sterującego. Mam nadzieję, że pomoże i jak się obudzę następnym razem, to kiepskie samopoczucie minie. Dobre śniadanie i za stery. Kiedy lecę czas mija mi zupełnie inaczej. Jestem ciekawy każdego kolejnego skoku. Kieruję się na Outer Orion Spur i jestem zaskoczony jak wiele systemów w rejonie Outotch jest nieodkrytych. Niestety, ale same w sobie są nudne, jak ziemskie flaki z olejem. Cokolwiek to znaczy... Właściwie muszę sprawdzić, czy jest to w jakikolwiek do zakupienia? Może polecę do Sol i gdzieś w okolicach Ziemi uda mi się to nabyć? Oby nie były rozczarowaniem...


Skok za skokiem. Nic ciekawego. Okolica typowo lodowa. Jedyna ciekawostka, to widzialna na horyzoncie Mgławica Mewy (Seagull).

[Obrazek: 5Eg4efo.png]

Dobre żarcie z automatu postawiło mnie trochę na nogi i po oddaniu kilkunastu skoków postanowiłem przyjrzeć się planetom. Znalazłem się w rejonie Slegeae. Nareszcie jakaś planeta z sygnałami geologicznymi. Pora to zbadać i wytrząść się łazikiem. Fotel w Anakondzie niby wygodny, ale ciągnie mnie trochę do innej, niż sztuczna grawitacja. Co prawda planety w pobliżu nie mają jej zbyt silnej, ale jednak to jakaś odmiana dla organizmu. Niech mój kombinezon też się przez chwilę wysili.

[Obrazek: 7dvEHI2.png]

Jestem tutaj pierwszy. Na powierzchni wiele kraterów i kanionów. Lubie takie miejsca. Sprawdzam skazania komputera. Bogate w złoża metalu. Idealna grawitacja, równa 1G! Pięknie.. Pora lądować. Dziób w kierunku mgławicy i czas na poszukanie stabilnego gruntu. Jestem tak podekscytowany, że zapomniałem o porannym samopoczuciu. Trzeba się skupić i posadzić statek. Jedyne, czego się obawiam, to stosunkowo wysoka temperatura. 948 K nie powinno mieć wpływu na statek, ale chłodzenie w łaziku będzie miało co robić...

[Obrazek: bEtYeZN.png]

Teren bardzo górzysty, ale pomaga grawitacja. W koło pełno gejzerów, a powierzchnia w niektórych miejscach bardzo śliska. Utwardzona magma, gładka jak szkło kokpitu. Pomimo tego udaje mi się swobodnie poruszać. Znajduję nawet sporo materiałów do syntezy. Przyda się. Wystarczy na jakiś czas. Pora przywołać Columbusa i zwijać się dalej w kierunku Mgławicy Mewy. Nie wiem, czemu mnie tak kręci jej widok? Widziałem już ich wiele, ale ta ma jakiś magnetyzm w sobie. Może dlatego, że widzę ją ciągle?

[Obrazek: BqIWdeX.png]
Meldunek nr 3: 3306-06-18

Ehhhh…. „Świński Ryj” działa czasami na mnie zaskakująco. Odkorkowałem jedną butelczynę, a tu cztery dni minęły. Nawet nie wiem kiedy? Patrzę w dziennik podróży i kilkanaście dobrych skoków za mną… Dobrze, że nie przypaliłem za mocno pancerza podczas tankowania przy planetach. Aż dziw mnie bierze, jak ten czas zleciał! Na szczęście mój komputer sterujący parametrami życia odpowiednio zadziałał i nie mam skutków ubocznych. No może poza moralniakiem… Zawsze to jednak jedna butelka mniej! Zaskakuje mnie też przy okazji mój apetyt. Sprawdziłem zapasy i o ile nie mam na pokładzie innej formy życia, to zjadłem za dwóch. Zaraz! Raczej za trzech! Muszę się bardziej pilnować, bo jeszcze sporo skoków przede mną…

Postanowiłem znowu gdzieś przycupnąć. Wybrałem jakąś planetę bogatą w pierwiastki. Rzadkie materiały zawsze się przydadzą.

[Obrazek: sWx7rnk.png]

Posadziłem Columbusa po ciemnej stronie planety. Nie lubię tej noktowizji. Starzeję się, oczy nie te same, co za młodu. Poza tym lubię różnorodność planet podziwiać w świetle gwiazd. Urzekło mnie natomiast zaćmienie pobliskiej planety, którą widziałem na niebie. W dalszej perspektywie jeszcze pas asteroid rozświetlający ciemną przestrzeń kosmosu. Do kompletu mieniące się czerwienią fumarole. Pokulałem się trochę po piaszczystej powierzchni i postanowiłem wrócić na pokład mojego statku.

[Obrazek: ctYa1eA.png]

Zbiory materiałów kiepskie. Z tego punktu widzenia lądowanie mało udane, ale pomimo mojej wrodzonej niechęci do lądowań po ciemku muszę przyznać, że warto było. Czasami dobrze spojrzeć w kosmos z innej perspektywy. Lecę dalej. Poszukam czegoś ciekawszego. Może kolejne skoki pozwolą odnaleźć mi jakieś formy biologiczne? Może gdzieś w pobliżu są jakieś formy życia? Kto wie…
Meldunek nr 4: 3306-06-27

Skok za skokiem. Skanowanie planet. Postanowiłem wylądować. Tak po prostu, żeby rozprostować kości. Tym razem na zewnątrz zimno jak cholera. Wokół fumarole, z których powoli wydobywają się gazy. Na powierzchni dużo Tinu i Telluru. To cieszy, bo to rzadkie pierwiastki. Łazik toczy się spokojnie po zmarzlinie. Strach pomyśleć, co by było, gdyby system podtrzymania środowiska życia mi wysiadł…


[Obrazek: aOB0X6e.png]


Kilka systemów dalej ląduję ponownie. Totalna zmiana klimatu. Gorąco na zewnątrz. Okolica pełna rozżarzonych gejzerów tryskających jaskrawymi iskrami lawy i roztopionych metali.


[Obrazek: FpyyD8H.png]


Tym razem jazda po powierzchni nie taka łatwa… Niska grawitacja oraz wyboje wymuszają na mnie większą koncentrację. Łazik od temperatury też ulega uszkodzeniom. Na szczęście materiałów nie brakuje i wystarcza spokojnie na syntezę.

Wracam do statku. Widok z powierzchni planety na mgławicę mnie coraz bardziej raduje. Specjalnie lecę bez pośpiechu w jej kierunku, bo eksploracja jest dla cierpliwych…


[Obrazek: Xn7E6tv.png]
Meldunek nr 5: 3306-07-05

Komputer pokładowy upomniał mnie po tym, jak rzuciłem przekleństwami po kilkunastu kompletnie jałowych skokach. Jej głos coś bredził o trzymaniu nerwów na wodzy, godnym stanie Komandora, kulturze, a na koniec o zachowaniu się wobec kobiet. Czemu ja wybrałem kobiecą wersję komputera centralnego? To znaczy wiem… ale powoli zaczynam żałować! Z męskim systemem statku dalibyśmy sobie wirtualnie po pysku i byłby spokój. A ta mi żałuje kilku przekleństw… Nie ma co się dziwić, jak skok za skokiem wskakuję w systemy z dwoma lub trzema gwiazdami. Żadnych planet! Totalna dziura.


[Obrazek: 44ismpY.png]


W rejonie Hegoo natrafiam nareszcie na jakiś system z kamienno-lodowymi planetami. Normalnie żadna frajda, ale po ponad tygodniu lotu Columbusem, aż chce się pokręcić gdzieś po powierzchni. Nie znajduję żadnych sygnałów geologicznych, ale ląduję i na planecie znajduję jakieś drobiazgi w postaci surowców. Poza tym nie słucham tej małpy z głośników na statku. W łaziku cisza i spokój. Dopiero jak intercom włączę, to dopuszczam ją do głosu.


[Obrazek: vERjhgf.png]


Głowa w łaziku odpoczęła. Lądowanie na planetach się przydaje psychice. Przeprosiłem się z Verity, zrobiła mi kolację i chwilę pogadaliśmy o dalszych planach. Wprowadziłem plan trasy, a ona mi go zoptymalizowała. Ruszam dalej w kierunku Mgławicy Mewy i dosłownie parę skoków dalej system z planetą o wodnym środowisku. To już region Flyua Eork. Przesyłam dane do CODEX-u. Pora na odpoczynek. Udaję się do kabiny sypialnej. Dobrze jest się pogodzić z Verity. Nie lubię się z nią kłócić… Wydaje mi się, że ona też tego nie lubi. Będę musiał kiedyś o tym z nią pogadać.


[Obrazek: MN9Ixzv.png]
Meldunek nr 6: 3306-07-12

Jestem już bardzo blisko Mgławicy Mewy. Mam ją na wyciągnięcie ręki. Właściwie widzę ją niemalże w pełnej okazałości. Jest piękna i intrygująca. Korci mnie, żeby wrzucić maksymalny skok, ale lecę w trybie ekonomicznym. Zanim osiągnę cel chcę sprawdzić, czy nie ma czegoś ciekawego do odkrycia. Niestety, ale w tym rejonie większość systemów jest już odkrytych. Nie dziwi mnie to. Wiem, że przede mną wielu pilotów chciało obejrzeć ten stworzony z obłoków gazu i pyłów kosmicznych obiekt. Z nudów sprawdzam sobie Codex i odnajduję w pobliżu występujące formy biologiczne - anemony. Skoro już tutaj jestem, to chyba się skuszę obejrzeć ten gatunek życia o charakterze grzybów, chociaż bardziej przypominają gigantyczne dynie. Z resztą zwane są zgodnie z ich wyglądem „Kosmicznymi dyniami”.

[Obrazek: uaeNb93.png]

Sadzam statek tuż w pobliżu występowania tych tworów natury. Okolica jest piękna. Wkoło ciągnące się pola anemonów. W tle pierścień planety, który daje dodatkowy blask. Jest cicho i spokojnie.

[Obrazek: IcNNZwf.png]

Staram się nie niepokoić tych form życia. Skanuje je z odległości pobierając dane o nich. Świetnie sobie radzą w atmosferze beztlenowej. Myślę, że dzięki informacjom takich eksploratorów, jak ja nasi naukowcy dalej będą zgłębiać tajemnice ich występowania.

[Obrazek: jgDwt01.png]

Pobieram próbki, zbieram materiały. Muszę przyznać, że na tych niezwykłych formach życia występuje bardzo dużo rzadkich pierwiastków. Ładownia coraz bardziej się zapełnia. Spędzam prawie cały dzień pomiędzy „dyniami”. Z powierzchni w tle widzę Mgławicę Mewy, co dodatkowo utwierdza mnie, że warto było poświęcić ten czas w łaziku. Przywołuję Columbusa. Pora lecieć dalej.

[Obrazek: EtHl4xh.png]
Meldunek nr 7: 3306-07-18

Łyk syntetycznej kawy stawia mnie na nogi. Verity jest niezwykle miła. Wyglądam przez okno i już wiem dlaczego! Cwana bestia z tego mojego asystenta komputerowego… Wiedziała na czym mi zależy ?

[Obrazek: zTYBexx.png]

Faktycznie z bliskiej odległości mgławica przypomina mewę z rozpostartymi skrzydłami. Podoba mi się jej barwa i struktura. Jest tak blisko obszarów zamieszkałych, że nawet najmniejszym statkiem warto się tu wybrać. Wiem, że to tylko zwykła chmura pyłów, ale po setkach skoków to jednak miła odmiana dla oka. Poza tym warto mieć jakiś cel. Jakikolwiek, a mgławice są ciekawymi celami, przynajmniej dla mnie.

[Obrazek: g1Ug8hT.png]

Przed samym skokiem w okolice jej centrum sprawdzam systemy. Tarcza w porządku, FSD i silniki ciągu także. Praktycznie statek bez zarzutu, ale przy którymś lądowaniu musiałem trochę mocniej łupnąć i korpus oberwał. Pora więc uruchomić drony naprawiające. Gdzież się one podziały..? Sprawdzam dalej po kolei: moduł naprawczy w porządku, wszystkie systemy bez problemu. Już wiem! Brakuje mi cargo w ładowni! Jak mogłem do tego dopuścić?
Verity mogła mi przypomnieć… Znowu usłyszała kilka przekleństw. Małe cargo musi być na wyposażeniu, choćby właśnie po to, aby drony mogły znaleźć się na pokładzie statku, a później ewentualnie w wyniku syntezy produkowane na bieżąco. Przecież gdzieś do Najjaśniejszej Gwiazdy muszą się podziać???
Patrzę na odczyty i wiem, że nie ma powodów do paniki, niemniej 75% sprawności kadłuba na początku wyprawy nie wróży dobrze. W dodatku na razie wykonałem lądowania na planetach z grawitacją nie większą niż lekko ponad 2 G. Nie pozbawię się możliwości kolejnych lądowań w obawie przed dalszymi uszkodzeniami. Na szczęście kilka skoków dalej w systemie Seagull Sector DL-Y d3 znajduje się stacja w asteroidzie. Nazwa Hell Port brzmi złowrogo, ale głupotą by było nie wykorzystać tej szansy. Ustawiam komputer na ten cel.


Meldunek nr 8: 3306-07-19

Nie zastanawiając się zbyt długo lecę w stronę niedaleko położonej bazy Hell Port w Seagull Sector DL-Y d3. To prawdopodobnie jedno z ostatnich miejsc na trasie mojej wyprawy, gdzie będę mógł wprowadzić jakieś drobne zmiany w konfiguracji mojego statku, dokonać naprawy kadłuba i uzupełnić zapasy prowiantu. Właściwie cele mam dwa, o których wspomniałem w poprzednim meldunku. Główny, to wrzucenie choćby małego cargo rack-a, żebym miał gdzie schować naprawcze drony.
Cały czas nie mogę pojąć, jak o tym zapomniałem…? Nie ma co! Kilka skoków i sprawa będzie zamknięta. Swoją drogą ciekawi mnie ta baza. Przeglądam informacje o niej:
"Stacja jest całkowicie kontrolowana przez anarchistyczną frakcję zwaną Gangiem Czarnej Flagi i nie ma nikogo, kto się im sprzeciwia. Jednak tym piratom udało się zbudować i obsługiwać w pełni wyposażoną bazę asteroid, która ma nawet stocznię, co czyni Hell Port stocznią najbardziej oddaloną od rdzenia galaktycznego. Piloci, którzy rozważaliby zakup statku w tym miejscu, nie powinni pytać, skąd ten statek pochodzi.". Będzie ciekawie...

[Obrazek: 7my7vY2.png]

Sam Hell Port, to wydrążona w skale baza z lądowiskami klasy L, więc spokojnie mogę skorzystać z jej dobrodziejstw moim Columbusem. Zadziwiający jest też tłok w jej okolicy. Kręci się tu wiele statków. Od małych Diamondback Scoutów, po wielkie Imperial Cuttery. W dodatku jeden z nich próbuje dobrać mi się do tyłka. Normalnie bym mu nie odpuścił, ale Columbus, to nieuzbrojona jednostka eksploracyjna ze słabą tarczą, a w dodatku mój korpus ma 75% sprawności. Unikam więc walki i nie daję się wciągnąć w bijatykę. Gubię intruza i po chwili jestem w bezpiecznej strefie samego Hell Port.

[Obrazek: SLFxf1W.png]

Grzecznie proszę o pozwolenie na dokowanie, wymieniam protokoły, pokornie poddaję się skanowaniu mojej ładowni i po chwili otrzymuję komunikat o możliwości lądowania.

[Obrazek: EwZUGsb.png]

Sama baza sprawia wrażenie surowej w środku, jak większość wydrążonych w kawałkach asteroid. Ta jednak wygląda, jakby była w dalej w budowie. Widać, że brakuje jej jeszcze trochę do pełnej sprawności, chociaż pod względem usług nic jej zarzucić nie można. W ramach usług jest stocznia, można kupić wiele niezbędnych modułów, a nawet zająć się handlem. No proszę… Nie spodziewałem się, że w takiej odległości od zamieszkałej części znajdę takie miejsce. Nie dopytuję jednak o szczegóły. Traktuję tutejszy pobyt jako konieczność i staram się sprawy załatwić szybko.

[Obrazek: 2xfgLel.png]

Oddaję na chwilę w ręce mechaników mojego Columbusa, którzy w szybkim tempie montują mi cargo rack-a klasy 2. Więcej nie potrzebuję. Jak mi zabraknie dronów, to mam tyle materiałów, że spokojnie je sobie wyprodukuję później na statku. Inny zespół naprawia korpus, który wymagał niezbędnych korekt, aby odzyskać 100% sprawności. Ja w tym czasie wydaję trochę Credytów na uzupełnienie zapasów i zakup dronów naprawczych. Zastanawiam się jeszcze chwilę, czy czegoś nie brakuje. Zaraz, zaraz! A może wymienić Verity? Na twarzy pojawia mi się lekki uśmiech. To świetna okazja na zmianę komputera głównego.
Verity wyczuwa chyba sprawę i łagodnym głosem zachęca mnie do odpoczynku. Pyta z zainteresowaniem o dalsze plany i przeprasza, że nie wpadła wcześniej na to przeklęte cargo. Sprytnie… Skoro stać ją na czułości, to chyba jej odpuszczę. Niech jeszcze zostanie. Obym nie żałował! ?
Proszę o pozwolenie na start. Natychmiastowa zgoda. Opuszczam Hell Port i razem z Verity ustawiamy cel na BD-10 1848. Tak! To centrum Mgławicy Mewy.
Meldunek nr 9: 3306-07-25


W drodze do BD-10 1848 przelatuję przez system Seagull Sector FG-Y d6. Skanuję go dokładnie i moje przyrządy pomiarowe wskazują mi na planecie B4 jakieś formy życia biologicznego. Sama planeta została już wcześniej odkryta przez CMDR Lagamemnona, ale to ja jako pierwszy ją mapuję. Zaciekawiony tym, co się może na niej znajdować ląduję w pobliżu jednego z sygnałów wskazanych przez Dokładny Skaner Powierzchni. Planeta ma niską grawitację na poziomie 0,44 G, więc posadzenie tak dużego statku jak Anakonda nie stanowi problemu. Wokół stosunkowo stabilne podłoże, co powoduje, że procedura lądowania odbywa się szybko. Już przed uziemieniem widzę, że odkryłem spory las Bark Mounds.

[Obrazek: FCi0yeT.png]

Planeta nie ma atmosfery, dlatego te kopce świetnie się mogły rozwinąć. Występuje ich spora kolonia, co może owocować dużą ilością surowców na ich zewnętrznych wykwitach. Już po chwili wiem, że się nie myliłem. Znajduję dużo niobu, itru, kadmu i wanadu. Znalezisko odwdzięcza się wspaniale, a ja w zamian za to staram się je uszanować delikatnym traktowaniem.

[Obrazek: EfDSaOa.png]

Powierzchnia planety umożliwia spokojną jazdę. Prawie w 67% składa się z ubitej skały, a pozostała część, to metale. Temperatura na zewnątrz wynosi 404 K (ok. 130o C). Łazik trzyma się w miarę stabilnie, a grawitacja nie jest aż tak niska, żeby utrudniała poruszanie się pomiędzy tymi tworami natury.

[Obrazek: FV0rNTw.png]

Spędzam na tej planecie dosyć dużo czasu. Potrzebna była nawet dodatkowa synteza paliwa, ale ilość siarki, fosforu i innych materiałów praktycznie uzupełniam na bieżąco. Nie stanowi to najmniejszego problemu. Ładownie w statku mam po brzegi już wypełnione żelazem i węglem. Nawet tego już nie zbieram. Nie szkodzi. Po powrocie wymienię je sobie u handlarzy materiałami.

[Obrazek: Hm9oSfa.png]

W tle widzę praktycznie jak na dłoni mój pierwszy cel wyprawy. Pakuję łazik do ładowni i podrywam Columbusa w górę. Wydostaję się z pola grawitacji planety. Zaledwie 4 skoki dzielą mnie od BD-10 1848. Zaczyna się odliczanie…
Ładnie zobrazowana historia wyprawy Smile
A dziękuję, cieszę się, że się podoba. Smile
Stron: 1 2 3 4 5