21.06.2016, 07:26 UTC
Wyprawa na koniec świata - czyli jak nie planować eksploracji
WstępTo jest dziennik, który sobie pisałem na bieżąco, aby nie nudzić się podczas eksploracji. W E : D gram od jej wydania w XII 2014 r. i ani razu nie odleciałem od bańki dalej niż na 150-200 ly. Ostatnie pół roku praktycznie nie wystawiłem nosa poza okolice HR 8444 i nagle naszła mnie potrzeba uciec gdzieś daleko na kilka dni.
---------------------------
3302-06-04 (Dzień 1) Sobota wieczór
Testy wyposażenia Anakondy przeznaczonej do wykonywania długich skoków zakończone pomyślnie. Aby maksymalnie ją odciążyć zdjąłem tarcze. Nie wiem czy powinienem, ale zaryzykuję.
Wszystko w Maskelyne pozałatwiane. Mogę startować. Cel: Jak najdalej "na południe" od bąbla wzdłuż południka 0 stopni. Dotrzeć do systemu HYPUAE EUQ XV-E D11-0, który według kartografów EDSM [link] jest najdalszym systemem przy południku 0, do którego można dotrzeć. Cel bardzo prywatny: obrócić się dupą do całej galaktyki i spojrzeć w czarną otchłań pozbawioną gwiazd.
...
Ostrożnie używając ciągu góra-dół podniosłem statek (chyba będzie trzeba go jakoś nazwać) - i ustawiłem centralnie przed wylotem z Maskelyne. Dałem przepustnicę na 1/3 i zacząłem się zbliżać ostrożnie do wylotu. W chwilę potem z przeciwnej strony szczeliny wlotowo-wylotowej pojawiło się coś ogromnego. Jedno spojrzenie na radar - to Korweta Fechmistrza Kyokushina na pełnym gazie zbliżała się do wlotu. Nie było czasu do namysłu, dałem thrustery maksymalnie w dół, a chwilę potem tuż nade mną przeleciało wielgachne cielsko Kuwety. Na szczęście mnie nie zahaczył bo raczej niewiele by ze mnie zostało. Wysłałem mu tylko przez komunikator powitanie "o7" i już bez przygód wyleciałem z Maskelyne.
Teraz szybko byle dalej "na południe" aby się nie rozmyślić.
...
No pięknie zaczyna się ta wyprawa. Najpierw prawie kraksa w Maskelyne, teraz to. Przy trzecim skoku zbyt zbliżyłem się do gwiazdy no i mnie wywaliło z SC i uszkodziłem sobie 2% kadłuba. A nawet nie wyleciałem jeszcze ze strefy zamieszkałej. No nic trzeba będzie gdzieś jeszcze zadokować. Padło na system NAUNET. Doleciałem tam po kilku skokach. Stacja typu Coriolis była daleko, ale tuż przy gwieździe była baza naziemna McKee Base i tam dokonałem szybkich napraw. Przy okazji wpadł mi pomysł do głowy, aby o ile wrócę cały z wyprawy (a na pewno Anakonda będzie mocno pokiereszowana) wylądować najpierw w Collins Market, tam dokonam niezbędnych napraw i dopiero potem skieruję się do Maskelyne i już wtedy spokojnie, bez ryzyka będę mógł wlatywać.
...
Naprawy zakończone. Czas opuścić zamieszkałe systemy. Cel - pierwszy 1000 ly na południe od bąbla. Nie zamierzam się nigdzie zatrzymywać. Po prostu jak najszybciej się tam znaleźć.
...
Jednak nie wytrzymałem. W jednym z niezamieszkałych systemów trafiłem na słaby sygnał USS. Kiedy tam wyskoczyłem z SC ujrzałem szczątki jakiegoś statku i trochę materiałów. Komuś nie udało się wrócić z wyprawy. Obym ja tak nie skończył.
Kilka systemów dalej podczas wyjścia z nadprzestrzeni coś mnie tknęło i spojrzałem w jakiej odległości jestem od gwiazdy. - 67 ls. Ładny kolos. Rzuciłem okiem na mapę systemu (HIP 26711)
No niezły. Gwiazda typu G jak ta w systemie SOL. O podobnej masie ale ponad 20 razy większa. A tam przy tej drugiej gwieździe typu M planeta, która może być typu ziemskiego. Jakoś nie mogłem się oprzeć i poleciałem tam.
Pierwsza odwiedzona earth-like.
Krótko potem odezwał się skaner. Czyżby kolejne szczątki. Zbliżyłem się do sygnału i wyleciałem z SC. Nie myliłem się. Kolejny wrak statku. Odechciało mi się tu dłużej siedzieć. Dałem pełną moc w silniki i czym prędzej dalej na południe.Pierwsza odwiedzona earth-like.
Przebyta trasa po pierwszym dniu podróży.